Internet

Najważniejsze newsy z kraju. Telewizja, radio, internet.
Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 11 cze 2025, 17:19

Obrazek
Rzecznik rządu: gen. Tomiak-Siemieniewicz przeniesiona w stan spoczynku
Obrazek
Jak poinformował rzecznik rządu Mateusz Żmudziński, w momencie objęcia stanowiska ministra obrony narodowej w nowym rządzie Agaty Rychter, generał brygady Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz została oficjalnie przeniesiona w stan spoczynku. Decyzja ta, zgodna z obowiązującymi przepisami, stanowi symboliczny i formalny krok w kierunku objęcia jednej z najważniejszych funkcji w strukturze państwa.

Gen. bryg. Tomiak-Siemieniewicz, pierwsza w historii Polka, która została pilotem myśliwskim, jest jedną z niewielu kobiet, które osiągnęły stopień generała brygady w służbie liniowej i od lat uznawana jest za jedną z najbardziej kompetentnych i charyzmatycznych dowódczyń. Zasłynęła z nowoczesnego podejścia do dowodzenia i skutecznego promowania reform w obszarze obronności.

Przeniesienie w stan spoczynku jest standardową procedurą umożliwiającą przejście z czynnej służby wojskowej do działalności publicznej na szczeblu politycznym. Pozwala to uniknąć konfliktu interesów i zachować apolityczność sił zbrojnych. Sama generał skomentowała tę decyzję. – Służba wojskowa była dla mnie zaszczytem i obowiązkiem. Teraz staję przed nowym wyzwaniem – służbą dla Polski na polu polityki obronnej. Moim celem jest budowa nowoczesnej, silnej armii gotowej na wyzwania XXI wieku, ale również transparentnej i bliskiej obywatelom - powiedziała.

Wybór gen. Tomiak-Siemieniewicz na stanowisko ministra obrony narodowej został odebrany przez ekspertów jako sygnał kontynuacji kursu profesjonalizacji i modernizacji Sił Zbrojnych RP. Jej nominacja wywołała jednak kontrowersje wśród części opozycji. Krytycy podnoszą argument, że objęcie przez osobę wywodzącą się bezpośrednio z kadry generalskiej funkcji cywilnego zwierzchnika sił zbrojnych może naruszać konstytucyjną zasadę cywilnej kontroli nad armią. Niektórzy politycy opozycji wyrazili obawy, że może to prowadzić do zatarcia granicy między władzą wojskową a cywilną.

Przedstawiciele rządu odpierają te zarzuty, wskazując na fakt, że generał została zgodnie z przepisami przeniesiona w stan spoczynku, a jej doświadczenie operacyjne i strategiczne stanowi unikalny atut w czasach rosnących zagrożeń bezpieczeństwa międzynarodowego, zwłaszcza w zakresie cyberbezpieczeństwa. Premier Agata Rychter podkreślała, że wybór generał Tomiak-Siemieniewicz to "sygnał profesjonalizacji i odpolitycznienia resortu obrony", a sama minister "łączy wiedzę wojskową z pełną świadomością roli cywilnych instytucji demokratycznych".

Procedura przejścia wojskowego w stan spoczynku, aby zaangażować się w karierę polityczna nie jest zresztą nowością - przed laty zrobił tak gen. Mirosław Różański, w latach 2015–2020 dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, a później również hetman polny koronny, od 2030 roku zasiada w Sejmie RP.

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 11 cze 2025, 17:39

Obrazek
Nie cały rynek kupił piękne słowa. Exposé premier Rychter zaniepokoiło inwestorów technologicznych i MŚP

Pomimo optymizmu na głównych indeksach, spółki technologiczne i NewConnect notują spadki. Ekonomiści ostrzegają: zbyt wiele ogólników, zbyt mało konkretów. Inwestorzy obawiają się powrotu etatyzmu i fiskalnego rozdawnictwa.

Obrazek

Wbrew rządowemu przekazowi i medialnej euforii, nie wszystkie segmenty rynku podzielają entuzjazm po exposé nowej premier Agaty Rychter. O ile WIG20 zanotował wzrost, to mniejsze spółki, zwłaszcza z sektora technologii, innowacji i rynku NewConnect, znalazły się dziś pod presją. Indeks NCIndex spadł o 2,1%, a wiele spółek new tech notowało gwałtowne przeceny sięgające 6–8%.

"Dla dużych graczy może i zabrzmiało to jak stabilizacja. Dla nas – to brak nadziei" – komentuje Michał Olczak, prezes jednej z firm zajmujących się technologiami przetwarzania danych z Poznania. – "Ani słowa o uproszczeniu podatków, ani o barierach regulacyjnych, ani o realnym wsparciu dla małych firm. Było za to mnóstwo ogólników i pięknych słów o ‘transformacji energetycznej’, które dla nas oznaczają tylko więcej przepisów i więcej kosztów."

Ekonomiści przestrzegają przed iluzją fiskalnej równowagi

Chociaż premier zapewniała o „kontynuacji odpowiedzialnej polityki fiskalnej”, wielu analityków dostrzega wyraźną rozbieżność między słowami a zapowiedziami wydatkowymi. – "Premier mówi o stabilizacji, a jednocześnie zapowiada gigantyczne inwestycje publiczne w energetykę, cyfryzację, ochronę zdrowia, in vitro, edukację i infrastrukturę" – zauważa dr Marta Zawistowska z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. – "To nie jest program oszczędności. To miękko opakowane rozdawnictwo, które rynki mogą wkrótce zdyskontować."

Kto zapłaci za obietnice?

Eksperci zwracają uwagę, że zabrakło precyzyjnych informacji o źródłach finansowania zapowiadanych inwestycji. – "Skarb Państwa nie ma magicznego portfela. Jeśli wydatki mają rosnąć, a podatki nie zostaną obniżone – to zapowiedź stagnacji dla sektora prywatnego" – ostrzega Łukasz Król z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. – "W dodatku ryzyko zwiększenia fiskalnego obciążenia klasy średniej i przedsiębiorców jest bardzo realne."

Technologiczni giganci nie kupują expose

W przeciwieństwie do sektora energetycznego, który dziś odnotował zwyżki, spółki innowacyjne z segmentu AI, software i deep tech traciły na wartości. Z rynku płyną głosy, że expose zupełnie pominęło kluczowe zagadnienia: sztuczną inteligencję, otwartość na rynki globalne i konkretne propozycje dla start-upów.

– "Mamy wrażenie, że dla tego rządu nowoczesna technologia kończy się na SMR-ach i pompach ciepła" – ironizuje przedstawiciel jednej z firm z sektora GovTech. – "Ani jednego konkretu o sztucznej inteligencji, kryptowalutach, ochronie przed regulacyjnym dryfem UE, interoperacyjności czy cybersuwerenności. To expose mogłoby się ukazać w 2020 i też byłoby 'nowoczesne'."

Wolnorynkowa krytyka: powrót etatyzmu pod nową nazwą

Fryderyk Skarbiński, wicepremier i lider frakcji wolnorynkowej, wprawdzie utrzymał stanowisko, jednak wielu obserwatorów ocenia, że jego wpływ na kierunek exposé był znikomy. – "To nie jest już wolnościowy zwrot. To lekko przypudrowany etatyzm. Mamy ładne słowa o decentralizacji, ale żadnych konkretów o uwolnieniu ludzi od fiskalnego ucisku czy kontynuacji prywatyzacji państwowych molochów" – komentuje Cezary Kaźmierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Z kolei rynek obligacji, mimo chwilowej poprawy nastrojów, może w dłuższej perspektywie zareagować negatywnie, jeśli zapowiedzi inwestycyjne nie znajdą pokrycia w reformach strukturalnych. – "Brakuje planu realnej deregulacji, prywatyzacji i obniżania kosztów państwa" – dodaje Kaźmierczak.

Expose premier Rychter zostało ciepło przyjęte przez media i część dużych graczy, ale mniejsze spółki, inwestorzy technologiczni i ekonomiści wolnorynkowi biją na alarm. Piękne słowa o transformacji i zaufaniu mogą nie wystarczyć, jeśli nie pójdą za nimi decyzje zmniejszające rolę państwa i otwierające gospodarkę na innowację i konkurencję. Rynki to zaufanie mają krótkoterminowe. Następnym razem mogą zagłosować nogami – i kapitałem.

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 11 cze 2025, 18:04

Obrazek
Awantura w Sejmie. Grzegorz Braun zniszczył wystawę
Obrazek
Senator Grzegorz Braun zniszczył w Sejmie wystawę poświęconą promowaniu równości. Do sieci trafiły nagrania z tego incydentu. Widać wyraźnie, że do porządku próbowała przywrócić Brauna straż marszałkowska.

Senator Grzegorz Braun kolejny raz dał o sobie znać w polskim parlamencie. Na nagraniu zamieszczonym na platformie X widać, jak polityk dewastuje plansze umieszczone na sejmowych korytarzach.

To wystawa organizacji "Tęczowe Opole", którą Grzegorz Braun zniszczył po raz kolejny. Pokazywała zdjęcia i relacje młodych osób ze społeczności LGBT z terenu Opolszczyzny.

— Panie senatorze, przywołuję pana do porządku. Proszę nie niszczyć wystawy — apelował do polityka sejmowy strażnik.

— Co pan robi, panie senatorze? To jest wystawa — mówił do Brauna jeden z mężczyzn będący świadkiem zdarzenia.

— Zapobiegam zgorszeniu publicznemu — odpowiedział Braun.

Kampania powstała przy współpracy z Galerią Sztuki Współczesnej w Opolu i została sfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach projektu Splot wartości.

Braun zniszczył tę wystawę po raz kolejny, wcześniej zrobił to kilka miesięcy temu. Senator przyszedł wówczas na opolski rynek, miał ze sobą czarną farbę, którą następnie namalował napis: "Stop propagandzie zboczeń" na wystawionych tam tablicach będących częścią wystawy dokumentującej działalność opolskiego środowiska LGBT+.

Organizatorzy wystawy nie wykluczali wówczas wystąpienia na drogę prawną przeciwko politykowi.

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 13 cze 2025, 21:50

Obrazek
Reaktor torowy także w Europie?

Obrazek
Podczas expose premier poruszono zagadnienie reaktorów termojądrowych i możliwości aktywnych prac nad nimi przez Polskę. Premier mówiła też o SMR-ach wskazując, że rola energii atomowej w miksie energetycznym w kolejnych dziesięcioleciach będzie wzrastała. Warto jednak zwrócić uwagę z jakich jeszcze poza użytkowanymi obecnie i będących już w agendzie polityków w Polsce źródeł można czerpać energię. Europoseł Aleksandra Staniewska zwraca uwagę na potrzebę budowania reaktora torowego. Tor jest relatywnie łatwo dostępnym pierwiastkiem, co istotne taki reaktor zbudowały już Chiny na pustyni Gobi. Europa także powinna iść w tym kierunku. Jak mówi Staniewska - Państwa takie jak Chiny, Indie, w których potrzeby energetyczne są duże i wiele surowców jest dostępnych na miejscu, jak i importowanych z różnych państw wykorzystują wszystkie źródła energii, by rozwijać własną gospodarkę, wiedzą, iż stabilność w kluczowych sektorach sprzyja badaniom nad nowymi rozwiązaniami. W Unii Europejskiej nie udaje się tego przeprowadzać z taką efektywnością.

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 14 cze 2025, 15:51

Obrazek
Odpowiedź Radykalnej Lewicy na wystąpienie Franciszka Pałuckiego: „Prywatna prokuratura to sprawiedliwość dla tych, którzy mogą za nią zapłacić”

W obliczu kolejnej ideologicznej ofensywy Narodowej Alternatywy i posła Franciszka Pałuckiego, który w medialnych wystąpieniach próbował bronić pomysłu likwidacji państwowej prokuratury, Radykalna Lewica ponownie zajmuje stanowisko: nie pozwolimy zamienić wymiaru sprawiedliwości w targowisko usług prawnych dostępnych tylko dla elit.

Alicja Kaczmarska, posłanka RadLew, komentuje:

„Państwowa prokuratura nie jest bez skazy. Ale to nie znaczy, że trzeba ją zburzyć i zastąpić handlem sprawiedliwością. To nie jest liberalny utopijny rynek jabłek, to realne ludzkie cierpienie – ofiary przemocy, ludzie skrzywdzeni przez pracodawców, przez aparat państwowy czy przez przestępców – nie potrzebują cennika. Potrzebują gwarancji, że będą wysłuchani, niezależnie od tego, ile mają na koncie.”

Państwo nie może abdykować ze sprawiedliwości

Pałucki zarzuca państwu hipokryzję, ale sam proponuje brutalny system, który działałby dokładnie tak, jak dziś działają prywatne firmy windykacyjne: silny wygrywa, słaby milknie.

Agata Feiss z Radykalnej Lewicy zauważa:

„To prawda, że dzisiejsza prokuratura często zawodzi. Ale odpowiedzią na to nie jest zlikwidowanie instytucji – tylko demokratyczna reforma. Z wybieralnymi prokuratorami, z rozliczalnością przed obywatelami, z przejrzystością działań. Pałucki mówi o wolnym rynku, ale nie wspomina, że na takim rynku ofiara przemocy domowej będzie musiała wybrać między zapłaceniem za czynności śledcze a zakupem leków. A sprawca? Zatrudni własną „prokuraturę” z wyższej półki. Mamy temu przyklasnąć?”

Konkurencja w usługach śledczych to utopia – i zagrożenie

Franciszek Pałucki roztacza wizję, w której fundacje, wspólnoty i „lokalne środowiska” same będą prowadzić śledztwa. To nie tylko naiwność – to groźna fantazja.

„Wiemy, jak kończy się „konkurencyjny rynek usług sprawiedliwości” – to świat, w którym grupy przestępcze, kościoły, sekty i prywatne interesy rozstrzygają spory w zaciszach kancelarii i za zamkniętymi drzwiami. Gdzie nie ma reguł, tylko pieniądz i siła. To nie wolność – to mafia” – podkreśla Nadzieja Bańkosz.

Lewica nie broni obecnego systemu – walczy o jego uczciwość

Owszem, mówimy głośno: dzisiejsza prokuratura nie działa jak należy. Jest zbyt często zależna od władzy wykonawczej, zbyt często umarza sprawy przemocowe, zbyt rzadko sięga po narzędzia w sprawach gospodarczych.

Ale receptą nie jest likwidacja, tylko demokratyzacja. Społeczna kontrola nad prokuraturą – nie jej prywatyzacja.

„Pałucki chce, żeby prawo stało się usługą. My uważamy, że sprawiedliwość to nie usługa – to fundament wspólnoty. Dlatego nie może zależeć od portfela.”

Odpowiedzialność, a nie chaos

Na koniec Jakub Pietrzak, przewodniczący PPS, który wspiera stanowisko Radykalnej Lewicy, mówi jasno:

„Znamy te pomysły. Przerabialiśmy je w XIX wieku. Likwidacja państwowej prokuratury to cofnięcie się do czasów, gdy sprawiedliwość była przywilejem klas wyższych. RadLew stoi na stanowisku: każda osoba ma prawo do obrony i uczciwego procesu. Nie ma zgody na powrót do feudalizmu pod pozorem wolności.”

Radykalna Lewica mówi: tak dla demokratycznej reformy, nie dla anarchizacji

Reasumując:

* Tak – dla wybieralnych prokuratorów, rozliczalności i transparentności.
* Tak – dla społecznej kontroli nad systemem sprawiedliwości.
* Nie – dla zamiany prawa w rynek usług premium.
* Nie – dla wycofania państwa z obowiązku ochrony słabszych.

„Jeśli ktoś chce oddać prawo w ręce najbogatszych, to niech nie nazywa tego wolnością. To jest kapitulacja” – podsumowuje Alicja Kaczmarska.

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 15 cze 2025, 16:59


Obrazek
Królewna Zofia, Kaczmarska i Folsulewicz w kampanii #LudziePracy. „Godność nie może być przywilejem”

W przeddzień Święta Pracy opublikowano krótki film społeczny, który błyskawicznie zdobywa popularność w mediach społecznościowych. W kampanii #LudziePracy udział wzięły trzy znaczące kobiety życia publicznego: królewna Zofia, Alicja Kaczmarska z Radykalnej Lewicy oraz Karolina Folsulewicz z Zielonych. Choć różnią się światopoglądem, stylem i pozycją społeczną, mówią jednym głosem – o szacunku dla każdego człowieka wykonującego pracę, niezależnie od jej formy czy widoczności.

Obrazek

„To jest praca. Prawdziwa. Niewidzialna. Nie zawsze doceniona. Nie zawsze opłacona. Ale niezbędna.” – tymi słowami, wypowiadanymi przez Kaczmarską na tle osiedlowego muralu, otwiera się niespełna 90-sekundowy film zrealizowany w formie kolażu z krótkimi wypowiedziami bohaterek i dynamicznych ujęć codziennego życia pracowników.

Obrazek

Karolina Folsulewicz – wśród roślin miejskiego ogrodu – podkreśla wymiar wspólnotowy i ekologiczny pracy:

Praca to też opieka nad ziemią. Nad sobą nawzajem. To wspólnota. A wspólnoty nie da się zbudować na wyzysku.


Obrazek
Największą uwagę przyciągnęła jednak spokojna i wyważona wypowiedź królewny Zofii, która – mimo że od lat nie angażuje się partyjnie – znana jest ze swoich poglądów progresywnych i społecznego zaangażowania:

„Zawsze powtarzano mi, że szacunek należy się każdemu. Dziś – bardziej niż kiedykolwiek – trzeba to przypominać. Praca to nie przywilej. To fundament ludzkiej godności.”

Choć żadna z uczestniczek nie odnosi się bezpośrednio do bieżącej sytuacji politycznej, przekaz filmu ma wyraźnie społeczny i obywatelski charakter. Nie padają żadne nazwiska, nie pojawia się ani jedno partyjne logo. W zamian – widzowie otrzymują emocjonalne, ale nie patetyczne przypomnienie o tym, że praca to nie tylko etat czy kontrakt, ale też wychowanie dzieci, opieka nad starszymi, działania opiekuńcze czy twórcze – często niewidzialne i nieopłacone.

Film kończy się planszą z hasłami:
„Godność. Szacunek. Bezpieczeństwo. #LudziePracy”
oraz prostym symbolem – dłoni i liścia splecionych w znak równości.

Viralowy sukces i reakcje w sieci

Już w ciągu pierwszych sześciu godzin po publikacji, film przekroczył 400 tysięcy wyświetleń na platformach X, Instagram i TikTok, a hashtag #LudziePracy zaczął trendować w polskiej bańce społecznościowej.

– „Prosty, szczery, piękny. O tym, co naprawdę ważne” – napisała działaczka „Feminoteki”, Zosia Karwowska.
– „Wreszcie ktoś przypomina, że praca to nie tylko CV i korpo” – skomentował popularny profil @EtykaNaCoDzień.

Wśród głosów krytycznych znalazły się też zarzuty o „upolitycznianie monarchii” czy „przemycanie lewicowych postulatów”. Kancelaria Królewska w oficjalnym komunikacie podkreśliła jednak, że „udział królewny Zofii w akcji ma charakter czysto społeczny i nie jest wyrazem poparcia dla żadnej partii politycznej”.

Kontekst: Święto Pracy z nowym znaczeniem?

W dobie rosnącej automatyzacji, niepewności zatrudnienia i prekaryzacji pracy, przekaz kampanii #LudziePracy wyraźnie celuje w redefinicję Święta Pracy – związanego dotąd głównie z ruchem związkowym – jako dnia troski o godność każdego człowieka zaangażowanego w budowanie wspólnego dobra.

Film dostępny jest w całości na platformach społecznościowych z hashtagiem #LudziePracy.
Organizatorzy zapowiedzieli, że to dopiero początek serii działań mających na celu „odzyskanie społecznego sensu pracy”.


#LudziePracy

Przekaz:

Praca to nie tylko zatrudnienie. To opieka, troska, twórczość, fizyczny wysiłek i psychiczne zaangażowanie. To godność, którą trzeba szanować – niezależnie od miejsca w hierarchii społecznej.

Struktura filmiku (czas: 90 sek.)

Otwarcie – ujęcia z życia codziennego:

– ręce pielęgniarki zakładające rękawiczki,
– pracownik rozwożący paczki,
– osoba sprzątająca biuro,
– mama karmiąca dziecko,
– nauczycielka wpisująca oceny do dziennika,
– starszy mężczyzna w kolejce do ZUS-u,
– młoda osoba z laptopem na kolanach w kawiarni.

Narracja Alicji Kaczmarskiej (voiceover, stanowczo):

„To jest praca. Prawdziwa. Niewidzialna. Nie zawsze doceniona. Nie zawsze opłacona. Ale niezbędna.”

Część środkowa – trzy wypowiedzi bohaterek:

Alicja Kaczmarska (na tle osiedlowego muralu):

>„Nie obchodzę święta pracy w garniturze. Dla mnie to dzień solidarności z tymi, którzy pracują bez umowy, bez wsparcia, bez perspektyw.”
>(pauza)
> „Bo każdy zasługuje na bezpieczeństwo – także przy taśmie, przy łóżku chorego, na zmywaku.”

Karolina Folsulewicz (na tle miejskiego ogrodu społecznego):

> „Praca to też opieka nad ziemią. Nad sobą nawzajem. To wspólnota. A wspólnoty nie da się zbudować na wyzysku.”
> (uśmiech)
> „Szanujmy siebie nawzajem – od śmieciarza po inżynierkę AI.”

Królewna Zofia (w zamku w Jaworze, spokojny ton):

> „Zawsze powtarzano mi, że szacunek należy się każdemu. Dziś – bardziej niż kiedykolwiek – trzeba to przypominać. Praca to nie przywilej. To fundament ludzkiej godności.”
> (pauza)
> „1 maja to dzień, w którym warto po prostu powiedzieć: dziękuję.”

Zakończenie – plansza:

„Godność. Szacunek. Bezpieczeństwo. #LudziePracy”
(logo kampanii – neutralne graficznie, bez partyjnych barw, kontur dłoni i liścia połączone w znak równości)

Dodatki:

Równoległy post karuzelowy na Instagramie z grafikami przedstawiającymi:
– 5 twarzy różnych pracowników,
– 5 najczęstszych form wyzysku,
– 5 postulatów (w tym „ubezpieczenia dla wszystkich”, „czas wolny to prawo”, „nie dla umów śmieciowych”).

Hasztagi:
#LudziePracy #GodnośćNiePrzywilej #1Maja #PracaMaZnaczenie

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 16 cze 2025, 13:17

Obrazek
„Nie po to mieliśmy rząd w Londynie, żeby dziś rządzić nam Bruksela”. Symboliczne wydarzenie Narodowej Alternatywy.

W małym, ale pełnym energii lokalu w Białymstoku odbyło się wydarzenie, które może wpisać się na trwałe w polityczny kalendarz. Narodowa Alternatywa zorganizował symboliczne spotkanie pod hasłem: „Nie po to mieliśmy rząd w Londynie, żeby dziś rządziła nami Bruksela”.

Obrazek

Data nieprzypadkowa – to rocznica powołania Polskiego Rządu na Uchodźstwie w Londynie. Ale jak podkreślali organizatorzy, celem było nie wspominanie, lecz porównywanie. – Tamten rząd nie miał terytorium, ale miał ducha wolności. Dziś mamy państwo, ale coraz mniej tej wolności w nim zostało – mówił Franciszek Pałucki, były wiceszef MON, a dziś lider Narodowej Alternatywy.

– Nasi dziadkowie walczyli o suwerenność przeciw Moskwie i Berlinowi. My dziś mamy walczyć o pozwolenie z Brukseli na każdą reformę, ustawę i plan gospodarczy? – pytał retorycznie Pałucki w swoim wystąpieniu.

W wydarzeniu uczestniczyli sympatycy ruchu z różnych części Polski – od małych przedsiębiorców po rolników, nauczycieli domowych i byłych wojskowych. Atmosfera przypominała bardziej amerykańskie spotkania Tea Party niż konwencję polityczną.

Na ścianie zawisł transparent z hasłem: „Rząd, który nie ma odwagi, by być stanowczym wobec Brukseli, nie ma prawa mówić w imieniu wolnych Polaków”.

– W czasie wojny rząd w Londynie nie miał armii, ale miał moralną siłę. Dzisiejszy rząd ma wszystkie zasoby – i ani odrobiny suwerenności – dodała Nadia Kulesza, inżynierka jądrowa i jedna z organizatorek spotkania.

Wśród gości pojawił się także Stanisław Rzepecki, aktywista cyfrowy, który mówił o „cyfrowej okupacji” poprzez unijne regulacje i systemy kontroli.

Ruch zapowiedział kolejne wydarzenia pod hasłem „Nowa linia Londyn–Białystok”, mające przypomnieć, że wolność nie przychodzi z centrum, tylko z peryferii – i z odwagi obywateli, a nie zgody biurokratów.

- Historia Polski to nie tylko cierpienie, ale też nieustanne próby odbudowy suwerenności. Dziś czas na kolejną próbę – powiedział Pałucki. - Nie ma naszej zgody na przenoszenie ce trum decyzji dotyczących naszego kraju do Brukseli.

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 16 cze 2025, 13:32

Obrazek
Relacja z obchodów Święta Pracy zorganizowanych przez Radykalną Lewicę
Obrazek
Ponad 10 tysięcy osób (według organizatorów) przeszło dziś ulicami Warszawy w barwnym, głośnym, a zarazem zdecydowanym i bojowym pochodzie pierwszomajowym zorganizowanym przez Radykalną Lewicę, wspólnie z Polską Partią Socjalistyczną, Inicjatywą Pracowniczą, Związkową Alternatywą i szeregiem lokalnych organizacji pracowniczych, feministycznych i antyfaszystowskich.

Uczestnicy zbierali się od godziny 11:00 na placu Hallera. Wśród tłumu można było spotkać ludzi wszystkich pokoleń i zawodów: sprzątaczki z warszawskich szkół, kurierów, bibliotekarki, młodych informatyków, osoby z branży gastronomicznej, opiekunki osób starszych, artystów, aktywistki, nauczycielki, kasjerów, osoby pracujące w centrach danych i chłopaków z open source’owych projektów IT.

Wśród uczestników i uczestniczek wyróżniała się licznie przybyła młodzież – chłopcy z laptopami w plecakach i naszywkami TUX-a na bluzach, dziewczyny w platformach, kolczykach i glanach. Nie zabrakło też rodzin z dziećmi – dla najmłodszych przygotowano kolorowe baloniki, watę cukrową i oczywiście dla wszystkich – wegańskie i tradycyjne kiełbaski z grilla.

Na czele pochodu szła Alicja Kaczmarska, posłanka i liderka RadLew. Przemówiła do tłumu z ustawionej na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Królewskiej sceny:

– Mamy dość systemu, który traktuje pracujących jak jednorazowe śrubki! Dość państwa, które dba o miliarderów, a lekceważy ludzi, którzy utrzymują to społeczeństwo przy życiu! Nie ma wolności bez równości ekonomicznej. Czas rozliczyć dziedziców Balcerowicza i sługusów wielkiego kapitału! – grzmiała Kaczmarska, wywołując gromkie „Nie ma sprawiedliwości – jest opór!”.

Nadzieja Bańkosz mówiła o rosnącym oporze społecznym:

– W każdej fabryce, w każdej szkole, w każdym magazynie Amazonu ktoś zaczyna mówić „dość”. To jest chwila dla nas – ludzi pracy, ludzi systematycznie oszukiwanych, wykorzystywanych i marginalizowanych. Polska ma dość wyzysku. Polska ma dość bycia rezerwuarem taniej siły roboczej. Polska może być inna – sprawiedliwa, socjalna i równościowa! – apelowała Bańkosz.

Z kolei Agata Feiss nie szczędziła ostrych słów wobec elit politycznych:

– Tzw. klasa polityczna, od skrajnej prawicy po centrowych oportunistów, nie ma nam nic do zaoferowania. Dla nich jesteśmy tylko statystyką, „czynnikiem produkcyjnym”. Ale my nie jesteśmy pionkami w ich symulacji! My jesteśmy realni. Nasz gniew jest realny. I kiedyś w końcu powiecie: „nie wiedzieliśmy, że to już rewolucja” – a ona się już zaczęła. Tu i teraz!

Do demonstracji dołączył również Jakub Pietrzak, przewodniczący PPS, który w swoim krótkim, lecz donośnym wystąpieniu przypomniał o historycznej tradycji 1 maja:

– Pamiętajcie, 1 maja to nie piknik, to nie tylko grill, to dzień robotniczego gniewu i godności. Nasze prawo do pracy, do płacy, do związku zawodowego, do emerytury – to wszystko trzeba było wyrwać. I znowu trzeba będzie wyrwać – z rąk tych, którzy przyzwyczaili się, że wszystko należy do nich!

Około godziny 13:00 doszło do incydentu. Grupa kilkunastu zamaskowanych neonazistów i pojedynczych zwolenników senatora Brauna próbowała zablokować pochód na wysokości ul. Żelaznej. Doszło do przepychanek – straż pochodu złożona z członków związków zawodowych oraz młodych działaczy PPS szybko zepchnęła napastników, zanim sytuację opanowała przybyła na miejsce policja. Nikt poważnie nie ucierpiał, a manifestacja ruszyła dalej w stronę placu Bankowego.

Obrazek
Obchody zakończyły się wieczornym silent disco na bulwarach wiślanych, gdzie tańczono do industrialnych rytmów, punka, elektroniki i… playlisty z pieśniami robotniczymi. Wśród uczestników pojawiła się eurodeputowana RadLew Magdalena Biejat, która w krótkim wystąpieniu powiedziała:

– Jesteście sercem tej walki. Bez was nie ma Europy sprawiedliwości. Pamiętajcie: jeśli jesteście zmęczeni oporem – pomyślcie, jak zmęczeni są ci, którzy nie mają jeszcze odwagi się sprzeciwić. Ta odwaga zaczyna się tu. W Warszawie. 1 maja.

W mediach społecznościowych relacje z demonstracji szybko osiągnęły wielotysięczne zasięgi. Uczestnicy dzielili się zdjęciami transparentów: „Związkowcy wszystkich sektorów, łączcie się!”, „Najpierw ludzie, potem zysk!”, „Nie jesteśmy maszynami – jesteśmy klasą!”.

Tegoroczny 1 maja w Warszawie pokazał, że ruch pracowniczy, społeczny i antykapitalistyczny nie tylko żyje – ale rośnie w siłę.

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 19 cze 2025, 12:33

Obrazek
Stanowisko RadLew w sprawie oświadczenia "Naszej Partii"

Z zainteresowaniem, ale i ostrożnością, zapoznaliśmy się z najnowszym oświadczeniem „Naszej Partii” – ugrupowania, które choć wyrasta z lewicowego gruntu, to często operuje językiem, który prowadzić może w rejony polityczne dość odległe od wartości demokratycznego socjalizmu.

Nie sposób nie zgodzić się z częścią diagnoz. Kapitalizm przeżywa głęboki kryzys – ekonomiczny, społeczny i ekologiczny. Przejmowanie przez prywatny biznes kolejnych sfer życia publicznego, od ochrony zdrowia po wymiar sprawiedliwości, jest przejawem postępującej erozji idei dobra wspólnego. Odruchowy sprzeciw wobec tej logiki jest zrozumiały – i potrzebny. Ale sam sprzeciw to za mało.

Potrzeba odpowiedzialnej alternatywy

Gdy „Nasza Partia” pisze o „gniciu kapitalizmu” i „szaleństwie neooligarchii” – trafia w punkt. Ale gdy w tym samym dokumencie pobrzmiewają tony skrajnego antyelitaryzmu, braku zaufania do międzynarodowej współpracy czy do realnych problemów klimatycznych, pojawia się pytanie: co dalej?

Czy chodzi o demokratyczne wzmocnienie państwa opiekuńczego? O odbudowę wspólnoty i redystrybucji? Czy o odruchowy sprzeciw wobec wszystkiego, co „systemowe”?
Tu różnią nas drogi.

Lewicowa krytyka – nie musi być cyniczna

Zgadzamy się, że tzw. zielona transformacja w wersji korporacyjnej często nie ma nic wspólnego z troską o klimat. Ale nie zgadzamy się z poglądem, że cała transformacja to „parawan” – to nie jest perspektywa lewicy społecznej, tylko cyniczny konstruktywizm zbliżony do antyliberalnych ruchów prawicy.

Lewica musi bronić prawa do czystego powietrza, taniej energii, ochrony klimatu, a jednocześnie – atakować sposób, w jaki obecny model kapitalistyczny próbuje to zawłaszczyć. Nie możemy mylić krytyki konkretnej polityki klimatycznej z podważaniem całej idei odpowiedzialności ekologicznej.

Ostrzeżenie przed fałszywymi sojuszami

Zawsze, gdy padają hasła o „neooligarchii”, „obcym kapitale” czy „zdradzie narodowych elit” – trzeba zachować ostrożność. Historia pokazała, jak łatwo te słowa mogą zostać przejęte przez skrajną prawicę i użyte jako paliwo dla nowego autorytaryzmu.

Nie każda antykapitalistyczna retoryka jest lewicowa.
Nie każda „antysystemowość” służy sprawie równości.

Dlatego RadLew przypomina:

* Jesteśmy za silnym, sprawiedliwym społecznie państwem.
* Jesteśmy za demokratyczną kontrolą nad kluczowymi sektorami gospodarki.
* Jesteśmy za sprawiedliwą transformacją klimatyczną – nie dla zysku, lecz dla ludzi.
* Jesteśmy za współpracą, nie izolacją. Za wspólnotą, nie resentymentem.
* I zawsze – przeciwko faszyzmowi, niezależnie od tego, jaką ma etykietkę.


Oświadczenie „Naszej Partii” jest głosem krytyki. Ale my wierzymy, że krytyka bez odpowiedzialności, bez projektu wspólnotowego i bez zakorzenienia w demokracji, to droga donikąd.
A nas nie interesuje gniew – interesuje nas zmiana. Mamy nadzieję, że Naszą Partię również - bo jeśli tak, to jesteśmy sojusznikami.

Biuro Prasowe Radykalnej Lewicy

Administrator
Administrator
Posty: 24076
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Internet

Postautor: Administrator » 20 cze 2025, 20:40

Obrazek
„To jest moje miejsce. I moje ciało” – Nadzieja Bańkosz odpowiada na zarzuty o „seksualizację debaty”
Obrazek
Po tym jak RadLew opublikowała zdjęcie Nadziei Bańkosz stojącej na XXX piętrze Pałacu Kultury w ramach akcji #ToJestMojeMiejsce, internet – a zwłaszcza prawicowa część mediów społecznościowych – zawrzał. Główne oskarżenie? Rzekoma „seksualizacja przekazu politycznego” i „prywatne pozowanie w przestrzeni publicznej”. Część komentarzy ocierała się o czysty seksizm – lub wprost go wyrażała.

Bańkosz, ubrana w dzianinową sukienkę i wysokie buty, stanęła przed obiektywem z otwartym spojrzeniem i pewną postawą, pokazując, że ciało kobiety nie musi być ani przepraszające, ani schowane. Jak tłumaczyła: „To nie był pokaz mody. To był manifest siły i prawa do obecności – bez kompromisu, bez filtra, bez pozwolenia.”

„Nie mój strój was boli – tylko moja pewność siebie”

W odpowiedzi na falę krytyki, Bańkosz wydała krótkie oświadczenie na Instagramie:

„Są ludzie, których bardziej gorszy kobieca noga niż przemoc domowa. Którzy łatwiej znoszą mundur faszysty niż mini. Dla nich kobieta niezależna, pewna siebie, zajmująca przestrzeń – to prowokacja. Dla mnie to codzienność. Ciało kobiety nie musi być skromne, ciche ani potulne, żeby zasługiwać na szacunek. Nie musicie mnie lubić. Ale nie macie prawa mnie uciszać, bo nie mieszczę się w waszej wizji kobiecości.”

Komentarze internautów – często anonimowych – oscylowały między paternalizmem („szkoda, że tak zdolna kobieta musi się rozbierać”) a zwykłą pogardą („lepiej by się zajęła czymś pożytecznym”). To głosy, które – jak komentują działaczki RadLew – „wciąż chcą wychowywać kobiety jak niegrzeczne córki, a nie traktować je jak dorosłe, równe obywatelki”.

„To nie kobiety seksualizują politykę. To mężczyźni, którzy nie radzą sobie z kobiecą siłą”

Liderka RadLew, Alicja Kaczmarska, zabrała głos w obronie Bańkosz, ale też szerzej – w obronie praw kobiet do suwerennej obecności w przestrzeni publicznej:

„Nie ma nic bardziej politycznego niż kobiece ciało – bo od zawsze było kontrolowane, oceniane i zawłaszczane. Nadzieja pokazuje, że nie musimy wybierać między siłą intelektu a siłą wyglądu. Możemy być wszystkim naraz – i nie pytać o pozwolenie. Mężczyzna w garniturze na dachu wieżowca to sukces. Kobieta w sukience – to już skandal? To nie my seksualizujemy debatę. To wy nie radzicie sobie z widokiem kobiety, która nie chce się was bać.”

Sojuszniczki, nie wrogowie

RadLew w odpowiedzi na ataki uruchomiła specjalny format edukacyjny pod hasłem „Niegrzeczne i równe”, podkreślający, że walka o autonomię kobiet nie jest walką przeciwko mężczyznom – ale o wolność dla wszystkich.

„Silna, pewna siebie kobieta nie odbiera miejsca mężczyznom – ona staje z nimi ramię w ramię. Jesteśmy partnerkami, nie trofeami. Sojuszniczkami, nie konkurencją.

W mediach społecznościowych pod zdjęciem Bańkosz ruszyła również kontrakcja: kobiety i osoby queerowe zaczęły publikować własne fotografie z przestrzeni publicznej z hasztagiem #ToJestMojeMiejsce. Towarzyszy im nie tylko odważna estetyka, ale też głos pokolenia, które nie boi się mówić: „Nie jestem tutaj, żeby się podobać. Jestem tutaj, żeby zmieniać.”

Komentarz redakcyjny:
Zarzuty wobec Bańkosz nie są o jej stroju – są o tym, kto według niektórych ma prawo być widoczny. A kto ma siedzieć cicho. W tym sensie to nie ona seksualizuje debatę. To debata, którą trzeba odzyskać – dla wolnych, równych i odważnych.


Wróć do „Wiadomości z kraju”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości