Rekordowa frekwencja i pyrrusowe zwycięstwo Koalicji Obywatelskiej.
Komentarz do wyników wyborów europejskichChoć Koalicja Obywatelska wygrała wybory do europarlamentu jej wynik jest bez wątpienia poniżej oczekiwań. Jeszcze kilka miesięcy temu sondaże dawały jej prawie 50% poparcia, ostatecznie uzyskała prawie o połowę mniej. Tym co najbardziej zaskakuje na plus jest stosunkowo wysoka, jak na wybory do PE, frekwencja. Ta wyniosła rekordowe 27%. Trudno się jednak dziwić – te wybory były pierwszymi od 2,5 roku i od powstania koalicji Zlew-PD, Polacy chcieli pokazać co sądzą o rządzie Radziwiłł-Schmidt. Większość poparła partie koalicyjne, co premier może poczytywać za sukces. Na pewno jednak nie powinna popadać w zbytni optymizm – KO i ZLew zdobyły tylko nieco ponad połowę ważnie oddanych głosów, prawicowa opozycja wcale nie upadła jak to przewidywało wielu komentatorów, a lewicowa wręcz urosła w siłę.
Zwycięstwo Koalicji Obywatelskiej to dobry prognostyk dla tego ugrupowania przed przyszłorocznymi wyborami do Sejmu. Jeśli nie stanie się nic nadzwyczajnego istnieje duże prawdopodobieństwo, że i je wygra. KO uzyskało wynik porównywalny z tym z poprzednich wyborów do Sejmu i wyborów samorządowych. Pokazuje to, że KO nie udało się pozyskać nowych wyborców. Dlaczego? Konserwatystów zraził do partii premier zbytni euroentuzjazm, m. in. wypowiedź Alicji Mikołajczyk o kształtowaniu europejskiej tożsamości narodowej oraz nieudana próba wprowadzenia związków partnerskich. KO zdecydowało się w tych wyborach na radykalne odmłodzenie list wyborczych – zniknęło z nich wielu doświadczonych europosłów. W wielu przypadkach się to niewątpliwie opłaciło (można tu zwrócić uwagę chociażby na świetny wynik Kamili Gasiuk-Pihowicz w Warszawie), jednak zdaje się, że nie wszędzie (np: Dolny Śląsk, dotychczasowy bastion PD, gdzie liderka listy Magdalena Frasyniuk nawet nie weszła do PE).
Zgodnie z sondażami drugie miejsce, tylko nieznacznie ustępując KO, zajęła Zjednoczona Lewica. Ugrupowanie zdobyło jednak o kilka procent mniej niż wskazywały badania. Wszystko przez silną konkurencję na lewicy – sporo głosów zdobyły SCD i RadLew. Nie udała się próba pozyskania wyborców prawicy krytyką euro i kosmopolityzmu PD. Ci tego "nie kupili", zbyt wiele czasu rząd promował przyjęcie przez Polskę wspólnej waluty. Zlewowi brakowało na tyle niewiele do Koalicji Obywatelskiej, że wciąż ma duże szanse na odrobienie tej straty i zwycięstwo w przyszłym roku. Wymagałoby to jednak dobrej kampanii i przede wszystkim przejęcia większej inicjatywy w rządzie – dziś najbardziej widoczne przejawy jego działalności wyborcy kojarzą mimo wszystko z PD i premier Radziwiłł-Schmidt.
Niewątpliwy sukces odnieśli Konserwatyści Razem. Jeszcze niedawno sondaże nie dawały prawicy szans na wynik ponad 10%, teraz uzyskali w wyborach prawie dwadzieścia. Gdy jednak porówna się ten wynik z łącznym poparciem prawicowych partii tworzących dziś KR sprzed kilku lat, sukces nie jest już oszałamiający. KR skorzystał jednak z premii za jedność i zdobył o kilka mandatów więcej niż pięć lat temu, kiedy prawica była u władzy. KR potwierdził swoją dominację na prawicy, nie może jednak spać spokojnie. Odradzać zaczął się bowiem Ruch Konserwatywny. Ugrupowanie co prawda przez słabe sondaże zrezygnowało z udziału w wyborach do PE, sugerując swoim wyborcom głos właśnie na KR, jednak zaraz po wyborach zdecydowanie się uaktywnił. Na czele Ruchu ponownie stanął były premier Łukasz Wójtowicz, przedstawiono nowy program a w mediach pojawili się nowi politycy ugrupowania – Bogusław Długopolski i Krzysztof Jaśniewicz. Odnowiony RKon może stanowić spore zagrożenie dla Konserwatystów Razem.
Nie podlega dyskusji również sukces Stronnictwa Centrowo-Demokratycznego. Jeszcze kilka tygodni temu nikt nie spodziewał się, że jednej osobie – Aleksandrowi Lichtenbergowi uda się ze skompromitowanej planktonowej partii uczynić jedno z głównych ugrupowań na scenie politycznej. Wynik nie jest jednak aż tak satysfakcjonujący, jak wskazywały ostatnie przedwyborcze sondaże i badanie exit poll. Wielu wyborców od SCD wciąż odpycha wizerunek partii często zmieniającej poglądy – na początku kampanii wyborczej zapowiadano przystąpienie w europarlamencie do frakcji konserwatywnej, ostatecznie SCD dołączyło do komunistów. Forsowane przez SCD postulaty jak legalizacja aborcji cz likwidacja monarchii pokazują, że partia kieruje swój program głównie do lewicowych antysystemowców. Dobrym ruchem mógłby być w tej sytuacji sojusz z RadLewem.
Nieoczekiwanie wysoki wynik zdobyła Demokratyczna Europa – koalicja Otwartej Europy (czarnego konia wyborów w 2024 roku), Unii Europejskich Demokratów i Demokracji Bezpośredniej. Głosowało na nią wielu liberalnych wyborców rozczarowanych PD i mimo euroentuzjastycznych poglądów widzących potrzebę reform UE. Mimo wysokiego wyniku – DE zdobyła ponad 7% głosów - komitet uzyskał tylko jeden mandat w Wielkopolsce. Takie są niestety uroki istniejącej w naszym kraju ordynacji wyborczej. To poparcie daje jednak nadzieję na sukces liberałów w przyszłorocznych wyborach do Sejmu – popularni liderzy mają spore szanse na wywalczenie mandatów w JOWach a i z listy krajowej ugrupowanie przy takim wyniku zdobyłoby kilka mandatów.
Dobry wynik, choć nie przekładający się na reprezentantów w Parlamencie Europejskim, uzyskała Radykalna Lewica. Partia przyjęła w tych wyborach bardziej umiarkowaną retorykę i forsowała młodych popularnych działaczy, dzięki czemu odebrała część wyborców rozczarowanych rządami Zjednoczonej Lewicy. Obecna aktywna kampania może przełożyć się na sukces w przyszłych wyborach – uzupełniających we wrześniu i przede wszystkim przyszłorocznych do Sejmu. Spore szanse wydaje się tu mieć chociażby kandydująca w okręgu obejmującym Zagłębie Dąbrowskie Nadzieja Bańkosz.
3,5% głosów dla Wielkiej Federacji Narodowej Marka Jakubiaka to bardzo przeciętny wynik. Pokazuje to, że zjednoczenie większości ugrupowań eurosceptycznych nie przyniosło zwiększenia liczby wyborców. Jeszcze gorszy wynik uzyskała Młoda Polska Pawła Mikołajuw.
Sukcesu nie odniosła także kolejna nowa inicjatywa – Akcja Centroprawicy. Jej wynik pokazuje, że pomiędzy PD a Konserwatystami Razem nie ma miejsca na kolejne liczące się ugrupowanie. Prawicowi wyborcy woleli głosować na silniejszy KR a nie mającą niewielkie szanse na sukces AC. W obecnej sytuacji najlepsza dla partii Johna Godsona byłaby chyba koalicja z odradzającym się Ruchem Konserwatywnym.
Spore straty na Górnym Śląsku poniosła rządząca regionem GPR, udało się jej jednak utrzymać reprezentację w Parlamencie Europejskim. Za spadek poparcia odpowiedzialne jest w dużej mierze powstanie drugiej konkurencyjnej lokalnej partii – Slonzoków Razem, grupujących bardziej radykalnych działaczy. Wydaje się też, że część wyborców jest rozczarowana rządami GPR na Górnym Śląsku – partia wiele obiecywała, a w sumie niewiele zmieniła.
Reprezentację w Parlamencie Europejskim utraciło drugie regionalne ugrupowanie – Razem dla Wielkopolski. Miało ono w tych wyborach dużą konkurencję na centrum i centroprawicy. Jej lider, były prezydent Poznania Ryszard Grobelny jest już także dość zużytym politykiem, co przełożyło się na poparcie niższe niż pięć lat temu. RdW będzie musiało się sporo natrudzić, aby w przyszłorocznych wyborach samorządowych utrzymać pozycję w wielkopolskim sejmiku.
Wielu oczekiwało, że wybory do PE okażą się jakimś punktem zwrotnym w polskiej polityce, dojdzie w niej do jakiejś radykalnej zmiany. Okazało się jednak, że preferencje Polaków nie uległy jakiejś wielkiej zmianie. Nie doszło do oczekiwanej przez koalicję rządzącą porażki prawicowej opozycji, a kreowane na czarnego konia SCD odniosło mniejszy sukces niż się spodziewano. Choć Koalicja Obywatelska i Zjednoczona Lewica zdobyły odpowiednio dwa pierwsze miejsca, to ich wynik był niższy niż wskazywały sondaże. To znak, że przez kilka miesięcy jakie czeka nas do wyborów do Sejmu wiele jeszcze może się zmienić i wcale nie jest pewne zwycięstwo jednej z rządzących formacji.
Kosma Drzewiński