
Tadeusz Tomaszewski:
Szanowne Polki i Polacy!
Wasza Królewska Mość!
Wasze Królewskie Wysokości!
Szanowne panie posłanki i panowie posłowie!
Czcigodni goście!
Nie trzeba wspominać, że znajdujemy się dzisiaj w gmachu Sejmu. A jednak dzisiaj jest wyjątkowy. Obywatele na nas patrzą, a ich oczekiwania wobec Parlamentu są słusznie wysokie. Powinniśmy nadal robić wszystko co w naszej mocy, aby wspólnie oddać sprawiedliwość.
Dzisiejsze głosowanie nie powinno być ostatnim, w którym decydujemy przytłaczającą większością ponad granicami politycznymi. Niemniej konsensus nie będzie regułą w tej Izbie w przyszłości – i nie powinien nim być. Oto miejsce, w którym możemy się spierać. Uczciwie i zgodnie z zasadami. Z pasją, ale też z opanowaniem, które może dać przykład wzburzonej publiczności. Jeśli chcemy wzmocnić zasadę reprezentacji, to musimy nieustannie zabiegać o fascynację wielką, sporną debatą. Parlament jest zawsze również sceną polityczną, a nie tylko notarialnym wydarzeniem, na którym przetwarza się umowy koalicyjne. Zwłaszcza, że rozwój świata połączonego w sieć i jego zmieniających się wyzwań nie trzyma go, tak jak się nauczyliśmy.
Powinniśmy szukać sporu w środku społeczeństwa - i rozstrzygać go publicznie tutaj. Dając jasno do zrozumienia, że żadna strona nigdy nie ma racji. Że dla dobra sprawy musimy się ze sobą zmagać. Polityka nie jest celem samym w sobie, nie służymy interesom jakiejś grupy społecznej czy bańki opinii, ale społeczności. Pod koniec naszych debat są decyzje, za które jesteśmy odpowiedzialni.
Nie jest to możliwe bez kompromisów. Ale nie zawsze szukajmy najniższego wspólnego mianownika, kłócąc się o szczegóły. Odważmy się coś zrobić, czy to w ramach odpowiedzialności rządu, czy jako opozycji – w przeciwnym razie tracimy to, czego demokracja pilnie potrzebuje: przywództwo. Wymaga od nas, jako parlamentarzystów, dostrzegania naprawdę dużych zadań – i umiejętności kierowania na nie interesu społecznego. Aby to zrobić, musimy być przygotowani na oczekiwanie czegoś od ludzi. Nie tylko udzielaj odpowiedzi, które ludzie lubią słyszeć, ale także wypracowuj rozwiązania i poddaj je pod dyskusję – na zadania, które uważamy za pilne. Aby przekonać opinię publiczną. Mandat nas do tego zobowiązuje.
Powinniśmy przybliżyć czasami trudną walkę o większość społeczną tym, którzy są rozczarowani opieszałością procesów demokratycznych i wzywają do natychmiastowego działania. Twoje motywy są zrozumiałe. Ale sama wiedza nie jest polityką – a już na pewno nie demokratyczną większością. Każdy, kto wyznacza cele i środki w kategoriach bezwzględnych, przeciwstawia je zasadzie demokratycznej. Nawiasem mówiąc, nauka nie może zapewnić ostatecznej pewności, tak jak w demokracji nie ma jednej słusznej decyzji. Musimy sobie z tym poradzić.
Polityka jest zawsze trudnym procesem ważenia sprzecznych interesów. Nie możesz stracić z oczu całościowego obrazu. Taka jest polityka: walka o większość, poszukiwanie rozwiązań. Podejmujmy decyzje zgodnie z naszą najlepszą wiedzą i przekonaniem, a następnie bierzemy za nie odpowiedzialność.
Zawsze musimy udowadniać, że potrafimy sprostać wielkim wyzwaniom naszych czasów w ramach rządów prawa, wolności i demokracji. Demokracja parlamentarna przetrwa w konkurencji z systemami autorytarnymi, jeśli my jako ustawodawcy ustawimy kurs w taki sposób, aby nasza forma rządzenia przekonywała nie tylko przywiązaniem do wartości, ale także skutecznością. Polityka nie wie wszystkiego lepiej. Kiedy politycy myślą, że nie mają żadnych ograniczeń, jest to co najmniej tak samo niebezpieczne, jak gdy inni uważają, że nie podlegają żadnym ograniczeniom. Zasadą naszego demokratycznego porządku jest to, że jest on ograniczony.
Decyzją 30 marca suweren potwierdził zróżnicowanie polityczne w Polsce. Dla wielu posłów rozpoczyna się dziś nowe życie jako parlamentarzystów. Z tym mandatem, który otrzymaliście na czas określony – i na który nigdy nie wiadomo, jak długo ten czas faktycznie będzie trwał – czeka Was niezwykła i satysfakcjonująca praca. A jednocześnie męczący i absorbujący czas. Uczciwość zachowują ci, którzy potrafią nadal słuchać i nie tracą wewnętrznego kompasu moralnego. Każdy, kto praktykuje kolegialność i uczciwość. A kto poza zasadami postępowania, które sami sobie dajemy, zachowuje poczucie tego, co przyzwoite, a może nawet bardziej, co nieprzyzwoite; co jest właściwe, a co nie.
Wszyscy reprezentujemy ludzi jako parlamentarzyści. Reprezentujemy słuszne interesy naszych wyborców, ale zawsze musimy mieć na uwadze dobro wspólne. Nie mylmy więc reprezentacji z reprezentatywnością. Każdy z nas nie reprezentuje po prostu części ludzi. Artykuł 103. Konstytucji mówi jasno - Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nawet jeśli rosnące zróżnicowanie naszego społeczeństwa ma znaleźć odzwierciedlenie w reprezentacji narodu: Sejm, Senat nigdy nie będzie dokładnym lustrzanym odbiciem społeczeństwa. Każdy, kto utożsamia reprezentację z reprezentatywnością, odnajdzie bogactwo rażących odchyleń: w kategoriach zawodowych, regionalnych, kulturowych czy religijnych. I zachęca do błędnego przekonania, że grupy społeczne mogą być reprezentowane tylko przez ich własnych członków. Nasza demokracja przedstawicielska opiera się na politycznej równości wszystkich obywateli – niezależnie od ich cech społeczno-kulturowych.
Prawnik musi zapoznać się z zagadnieniami rolnictwa, a rolnik musi podjąć decyzje o reformie opieki. To jest mandat posłów: jako wybrani przedstawiciele reprezentujemy reprezentowanych nie przez naszą osobę, ale poprzez naszą politykę. Przez nią każdy powinien być wysłuchany. Sejm łączy interesy i tym samym ponosi odpowiedzialność za spójność w naszym kraju. Dlatego zawsze powinniśmy zadać sobie pytanie, czy my, nasze strony, przykładamy dostateczną wagę do różnorodności zainteresowań i opinii. A także czy oczekiwanie społeczeństwa na możliwość uczestniczenia w procesach projektowania jest wystarczająco spełnione.
Dobrze by było, gdyby ten Sejm otworzył się na formę demokracji deliberatywnej z radą obywatelską, intensywnie zajął się zaletami, ale i ograniczeniami tego rodzaju partycypacji obywatelskiej – zwłaszcza, że rady obywatelskie tworzą przestrzeń, w której różni ludzie mogą się spotykać, poznawać i wymieniać pomysły. Razem.
Jednak więcej słowa nie oznacza automatycznie większego uczestnictwa – ani niekoniecznie oznacza większej akceptacji dla decyzji ostatecznie podjętych w Sejmie. Jednocześnie demokracja przedstawicielska osiąga to, czego nie można osiągnąć w żaden inny sposób: nie tylko reprezentację interesów, które można zmobilizować, ale także równoważenie sprzecznych interesów. Nie tylko wymagający, ale i kształtujący. Nie tylko decydować, ale także brać odpowiedzialność. Jednak przekonamy o tym opinię publiczną tylko wtedy, gdy będziemy aktywnie odgrywać swoją rolę. Potrzebujemy pewnego siebie parlamentu – pewnych siebie parlamentarzystów.
To od nas wiele wymaga. Jest wola wyborcy, ale także autonomia wybranych i zależność jednych od drugich. Istnieje potrzeba zaznaczenia – a jednocześnie potrzeba pokazania jedności jako klubu, koła. Istnieje samodzielny wizerunek grupy parlamentarnej, a w ramach odpowiedzialności rządu nacisk na zapewnienie stabilnej większości parlamentarnej. Nie możemy uniknąć tego napięcia. Powinniśmy jednak mieć tego świadomość i starać się znaleźć właściwą równowagę.
Dziś, kiedy podejmujemy decyzje, jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek zaangażowani w konteksty globalne. Złożonych wyzwań nie da się już opanować w samym państwie narodowym. Dlatego w świecie szybkich zmian będziemy w stanie udzielić obywatelom wsparcia tylko wtedy, gdy wzmocnimy Europę i utrzymamy ją razem. To wymaga naszej chęci lepszego zrozumienia innych. Znajomość i szanowanie wzajemnych zainteresowań, doświadczeń, tła historycznego i kulturowego. Przez wiele lat, kiedy miałem przywilej być członkiem tej Izby, odkryłem, że oprócz rządu, parlamenty mogą tu wiele osiągnąć. Jako parlamentarzyści jesteśmy przyzwyczajeni do negocjowania różnych punktów widzenia i sprzecznych, ale uzasadnionych interesów.
W ciągu ostatnich lat doświadczyłem wysokiego poziomu poparcia i szacunku ze strony grup parlamentarnych w tej Izbie. Godność tej izby zależy od zachowania każdego z nas. Od naszych rąk zależy, czy obywatele dadzą temu organowi przedstawicielskiemu to, na czym zbudowana jest demokracja parlamentarna, ich zaufanie.
Dziękuję
*oklaski z ław lewicy*