Telewizja

[Administrator]

Mucha wyłączyła Dobrzyńskiej mikrofon

Marszałek Sejmu RP Joanna Mucha podczas debaty nad expose premier Anny Radziwiłł-Schmidt wyłączyła mikrofon przewodniczącej Sojuszu Lewicy Demokratycznej Janiny Dobrzyńskiej. - Pani poseł weszła na mównicę bez pozwolenia. - tłumaczyła marszałek.

Podczas debaty nad expose premier Anny Radziwiłł-Schmidt doszło do małego incydentu. Marszałek Sejmu RP Joanna Mucha wyłączyła mikrofon podczas drugiego wystąpienia nowej przewodniczącej Sojuszu Lewicy Demokratycznej Janiny Dobrzyńskiej, w trakcie rundy pytań do szefowej polskiego rządu. - Pani poseł Dobrzyńska nie miała pozwolenia na wejście na mównicę. W następnej kolejności miał przemawiać przedstawiciel innej partii. - tłumaczyła Mucha po posiedzeniu.

- To nie czasy Leppera, nie blokuje się już mównicy. - skomentowała sytuację wicemarszałek Sejmu, Marzena Okła-Drewnowicz. Zaznaczyła, że Marszałek Mucha postąpiła dobrze. - Pani poseł Dobrzyńska miała prawo głosu i niedostatecznie go wykorzystała. Nie my za to odpowiadamy. - dodała.

[Administrator]

Afera w Sejmie z p. Marszałek w roli głównej



Właśnie zakończyła się przerwa przed głosowaniem ws. wotum zaufania dla rządu Anny Radziwiłł-Schmidt, podczas której posłowie SLD zdążyli zwołać konferencję prasową. Janina Dobrzyńska mówiła: - Pani Marszałek Joanna Mucha, wybrana tak zgodnie, już na swoim pierwszym w pełni samodzielnym posiedzeniu się kompromituje. Ja zadałam pytania i czekałam na odpowiedzi pani premier. Nie udzieliła mi ona odpowiedzi na wszystkie pytania, więc chciałam tylko je przypomnieć, ale co usłyszałam w odpowiedzi pani Marszałek? Że czas na zadawanie pytań już był i że nie udzieli mi głosu ponownie. Myśląc, że to ponury żart weszłam na mównice i zaczęłam mówić, po kilku sekundach mikrofon został mi wyłączony, a ja wyproszona z mównicy. Jeśli tak będzie wyglądać praca pani Marszałek, to Sojusz jako pierwszy złoży wniosek o jej odwołanie.

Pani przewodniczącej Dobrzyńskiej wtórował Jerzy Wenderlich, były wicemarszałek: - To już chyba domena tej koalicji, że mają słabych i złych marszałków. Pan Niesiołowski był chamski, a pan Sikorski nie potrafił prowadzić obrad, które prowadziły się same. Ja chcę tylko pogratulować ludziom, którzy wybrali panią Muchę, czyli wszystkim posłom, oprócz SLD. My mówiliśmy o tym na konferencji prasowej niedawno. Proszę państwa, tak się nie robi. Pani Marszałek nie zamknie ust opozycji. Ona sama już na początku traci. Z naszej strony- ostrzeżenie i żółta kartka.

Nasz dziennikarz próbował usprawiedliwić panią premier, mówiąc, że być może nie odpowiedziała na pytania, bo wypowiedź była za długa, albo nie było jej na sali plenarnej, na co pani Dobrzyńska odpowiedziała: "to źle świadczy o pani premier, która po pierwsze nie uważa, a po drugie już nas lekceważy nieobecnością. Szkoda, że debata nie była w restauracji "sowa i przyjaciele" bo nie musiałaby słuchać- miałaby nagranie.".

[Administrator]

Premier: Będziemy nadal spotykać się z ludźmi

- Dla naszego rządu bardzo ważny będzie dialog. Nie tylko w trakcie kampanii wyborczej, ale również w czasie kadencji będziemy spotykać się z obywatelami - powiedziała na konferencji w KPRM premier Anna Radziwiłł-Schmidt.

- W swoim expose nakreśliłam podstawowe kierunki, jakimi mój rząd będzie podążał przez następne cztery lata. Ale zarówno ja, jak i moi ministrowie zamierzamy w trakcie kadencji na bieżąco spotykać się z obywatelami, aby rozmawiać o ich codziennych problemach. To nie tylko w trakcie kampanii wyborczej wychodzi się do ludzi, trzeba się z nimi spotykać cały czas. Chcemy prowadzić z nimi nieustanny dialog - powiedziała podczas konferencji prasowej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów premier Anna Radziwiłł-Schmidt. Towarzyszyli jej minister-członek RM Juliusz Norberg, a także rzeczniczka rządu Anastazja Wojciechowska.

- Zapewne opozycja wielokrotnie wytknie nam, że to będzie tylko zabieg PRowy, który ma na celu poprawę wizerunku rządu. My jednak chcemy uczynić z tego ważną część naszych rządów, utworzyć swoiste forum debaty z obywatelami. Bo ich zdanie, co wielokrotnie podkreślamy, jest dla nas najważniejsze - mówił szef Kancelarii, minister Juliusz Norberg. Rzeczniczka rządu Anastazja Wojciechowska dodała, że w terenie szefowie wszystkich resortów, wraz z Radziwiłł-Schmidt, będą spotykać się z ludźmi.

[Administrator]

Rząd wychodzi do obywateli

- Spotkania z obywatelami będą ważnym punktem naszych rządów - mówi szef KPRM oraz Minister w rządzie Anny Radziwiłł-Schmidt Juliusz Norberg podczas spaceru Nowym Światem i rozmów "twarzą w twarz" z Polakami.

- Jako rząd za punkt nadrzędny postawiliśmy sobie, że będziemy słuchać obywateli, chcemy być do dyspozycji Polaków, jesteśmy otwarci na wszelkie inicjatywy obywatelskie - powiedział Norberg.

- Należy pokazywać, że wszelkie działania, nawet działania rządu można czynić w zupełnie inny sposób niż to było dotychczas. Wychodząc na ulicę i rozmawiając z Polakami o tym co jest dobre, a co należałoby poprawić buduje zaufanie obywateli do Rady Ministrów co tylko może przynieść dobre skutki. Przez całą kadencję rządu postaramy się być aktywni, będziemy chcieli prowadzić dialog, w możliwie jak największej części kraju. - dodał na zakończenie Juliusz Norberg.

Szefowi KPRM towarzyszyli działacze Stowarzyszenia "Młodzi Demokraci". Członkowie SMD otrzymali od Norberga zaproszenie do współuczestniczenia w działaniach terenowych oraz wizytach członków rządu w całej Polsce.

[Administrator]

Artur Lingfeld składa mandat posła.



Artur Lingfeld składa mandat posła z powodu problemów zdrowotnych. Jego mandat przejmie Wincenty Nowak.

Artur Lingfeld, poseł RdN!, w dniu wczorajszym trafił do szpitala. W rozmowie z jego żoną dowiedzieliśmy się o czekającej go operacji kręgosłupa. Jak zgodnie twierdzą żona posła i biuro prasowe RdN! w związku z operacją kręgosłupa oraz czekającą go rehabilitacją łódzki poseł postanowił złożyć mandat. Zastąpić ma go Wincenty Nowak. W wyborach startował on z 5 pozycji na łódzkiej liście RdN!. Wincenty Nowak jest znanym w Łodzi biznesmenem oraz byłym wrestlerem. Jest także autorem dwóch książek.

[Administrator]

Radziwiłł-Schmidt w Brukseli

Premier RP Anna Radziwiłł-Schmidt jako cel swojej pierwszej zagranicznej podróży wybrała Brukselę. Spotkała się tam z Przewodniczącym Rady Europejskiej, byłm premierem Donaldem Tuskiem, a także Przewodniczącym Komisji Europejskiej, Jean Claude Junckerem. W podróży towarzyszy jej wicepremier i minister spraw zagranicznych Majida Karwan.

Szefowa polskiego rządu Anna Radziwiłł-Schmidt w towarzystwie wicepremier i MSZ Majidy Karwan udała się w swoją pierwszą zagraniczną podróż. Jako cel obrała sobie Brukselę. Tam spotkała się z przewodniczącym Rady Europejskiej, byłym Premierem RP Donaldem Tuskiem. Ten pogratulował jej objęcia funkcji premiera, a także wygranej Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych.

Następnie obydwoje rozmawiali z przewodniczącym Komisji Europejskiej, Jean Claude Junckerem. Rozmowy przeprowadzono za zamkniętymi drzwiami jednak możemy spodziewać się, że było to spotkanie o charakterze organizacyjnym. Trwało bowiem ponad dwie godziny a było to pierwsze spotkanie nowej Premier z Przewodniczącą oraz Szefem Komisji od momentu objęcia przez nią urzędu.


W pierwszej zagranicznej podróży premier Radziwiłł-Schmidt towarzyszy wicepremier i minister spraw zagranicznych Majida Karwan.

Na jutrzejszy dzień planowane jest spotkanie z wysoką przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa - Federicą Mogherini. Według założeń programu spotkania, odbędzie się konferencja która przedstawi projekty zarówno Polskiej dyplomacji na następne miesiące jak i kierunki rozwoju misji zagranicznych Unii Europejskiej. Na spotkaniu będą między innymi omawiane: napięta sytuacja na Ukrainie, a także jej starania w integracji z Unią Europejską, a także działania Rosji.

Po wizycie w Brukseli premier Anna Radziwiłł-Schmidt uda się bezpośrednio do Berlina na jeden dzień, gdzie spotka się m.in.: z kanclerz Angelę Merkel. Do Polski wróci za trzy dni.

[Administrator]

Radziwiłł-Schmidt szczerze: Brukowe media zlinczują za wszystko

- Brukowe media wkraczają na bardzo grząski grunt. Chodzi o moje życie prywatne. Nie zamierzam pozwalać na publiczne linczowanie mojej osoby. - powiedziała na antenie TVN24 premier Anna Radziwiłł-Schmidt. Odniosła się tym samym do doniesień, jakoby miała przechodzić kilka lat temu załamanie nerwowe.

- Owszem, po tragicznej śmierci w wypadku mojego pierwszego męża przechodziłam załamanie nerwowe. To był dla mnie ciężki okres i nie zamierzam tego ukrywać. Każdy na swój sposób przechodzi śmierci bliskiej sobie osoby. Brukowe media wkraczają jednak na bardzo grząski grunt, moje życie prywatne. Nie zamierzam pozwalać publicznie się linczować. - powiedziała w "Faktach po faktach" szefowa polskiego rządu, Anna Radziwiłł-Schmidt. Odniosła się tym samym do doniesień "Faktu", na temat jakoby miała kilka lat temu przechodzić załamanie nerwowe.

- Rozumiem, że jako premier znalazłam się w centrum uwagi. Muszę jednak chronić swoją prywatność, każdy ma do tego prawo. Nie zamierzam ukrywać tego, że przeszłam załamanie nerwowe. Tak jak powiedziałam, stało się to po śmierci mojego pierwszego męża. Nadal trudno mi o tym mówić. - przyznała Radziwiłł-Schmidt. - Rozumiem położenie osób z zaburzeniami psychicznymi. W swoim expose poświęciłam fragment tej sprawie, bo to jest bardzo ważne, a było pomijane przez poprzednich premierów. Trzeba się tą sprawą wreszcie zająć na poważnie. - dodała.

Odnosząc się do tematu jej starań o obywatelstwo Królestwa Danii Radziwiłł-Schmidt potwierdziła plotki "Faktu". - Owszem, podjęłam taką decyzję, aby starać się o obywatelstwo Danii. Mieszkałam tam przez dłuższy czas i taka decyzja zapadła w gronie rodzinnym. Moje starania przerwała śmierć męża. Postanowiłam przestać starać się o obywatelstwo, bo tak naprawdę tylko on tam mnie trzymał. Posiadanie dwóch obywatelstw nie jest zakazane przez polskie prawo prawo. - powiedziała.

"Fakt" w ostatnim wydaniu obszernie rozpisał się na temat załamania nerwowego premier Anny Radziwiłł-Schmidt, a także o tym, że dwukrotnie starała się o obywatelstwo Królestwa Danii.

[Administrator]

Marek Sawicki podał się do dymisji

Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Marek Sawicki poinformował na konferencji prasowej, że złożył na ręce premier Anny Radziwiłł-Schmidt dymisję z funkcji.

- Bardzo dziękuję Sejmowi za to, że odrzucił niedawno wotum nieufności wobec mojej osoby. Jestem jednak świadomy, że nie wszyscy akceptują moją osobę na stanowisku ministra rolnictwa i mogą wywiązać się trudności w dialogu rząd-opozycja. Dlatego zdecydowałem się, że nie będę utrudniać tego dialogu. Złożyłem na ręce premier Anny Radziwiłł-Schmidt dymisję ze sprawowanej funkcji. - powiedział na konferencji prasowej szef resortu rolnictwa, Marek Sawicki.

Dodał, że pełniąc funkcję ministra rolnictwa i rozwoju wsi w rządach Donalda Tuska, Ewy Kopacz i Anny Radziwiłł-Schmidt starał się jak najlepiej działać dla dobra rolników. - Niedawno cały rząd otrzymał wotum zaufania i dopiero zabiera się do pracy. Dlatego zmiana na stanowisku kierowniczym w ministerstwie nie wywoła chaosu. - powiedział . Ministra Sawickiego zastąpi najprawdopodobniej były wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak, lub poseł Piotr Walkowski. W tym kontekście pojawiają się również nazwiska marszałka Adama Jarubasa i europosła Krzysztofa Hetmana. Kandydata na ministra przedstawi w przyszłym tygodniu prezes PSL, wicepremier Ilona Antoniszyn-Klik.

[Administrator]

PSL chce zmiany w konstytucji ws. lasów państwowych

Projekt zmian w konstytucji, które mają uniemożliwić prywatyzację Lasów Państwowych, zamierza złożyć w Sejmie klub PSL. Jego szefowa oraz wicemarszałek Sejmu zapowiedziały na środowej konferencji prasowej, że będą apelować o poparcie projektu do wszystkich posłów.

Przewodnicząca klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego Anna Karwicka chciałaby, aby projekt w tej sprawie trafił do Sejmu na początku przyszłego roku. Jak mówiła wicemarszałek Sejmu RP Maria Stern, partia chce poszerzyć konstytucję o "bardzo jasny, mocny i czytelny zapis". - Lasy Państwowe, które są dobrem wspólnym, podlegają szczególnej ochronie i nie będą podlegały przekształceniom własnościowym, poza kilkoma wyjątkami, które określa ustawa o Lasach Państwowych - zaznaczyła. Wyjaśniła, że wyjątki te są związane z dobrem publicznym lub współwłasnością lasów.

Karwicka dodała, że projekt zmian "po wsze czasy ma określić, jaka jest rola, funkcja i jakim wielkim dobrem narodowym są Lasy Państwowe". - Dlatego dziś postanowiliśmy wystąpić do szefów wszystkich klubów parlamentarnych o poparcie tej propozycji, która jest potrzebna Polsce. Prosiłabym, aby wszystkie kluby opowiedziały się pozytywnie za tym dobrym projektem - apelowała. Dodała, że jeszcze w tym tygodniu prezes PSL Ilona Antoniszyn-Klik spotka się z premier Anną Radziwiłł-Schmidt, przewodniczącą PO i będzie rozmawiać na temat poparcia przez koalicjanta dla propozycji PSL.

Lasy Państwowe to największa w Unii Europejskiej organizacja zarządzająca lasami należącymi do Skarbu Państwa. Działająca od 89 lat firma gospodaruje na prawie jednej trzeciej powierzchni Polski. Przedsiębiorstwo zatrudnia blisko 26 tys. osób. Zgodnie z art. 235 konstytucji projekt ustawy o zmianie konstytucji może przedłożyć co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów, Senat lub prezydent. Zmiana konstytucji następuje w drodze ustawy uchwalonej w jednakowym brzmieniu przez Sejm i następnie w terminie nie dłuższym niż 60 dni przez Senat. Ustawę o zmianie konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

[Administrator]

Platforma Obywatelska chce osłabić weto prezydenta
W zamian dać możliwość wyboru m.in. szefa NiK, RPO i RPD oraz wydłużyć kadencję do 7 lat

Platforma Obywatelska proponuje, aby Sejm mógł odrzucić prezydenckie weto większością bezwzględną, a nie tak jak to jest teraz - większością 3/5. PO chce dać za to prezydentowi możliwość powoływania m.in.: szefa NiK, rzecznika praw obywatelskich i rzecznika praw dziecka, a także zwiększyć wpływ na RPP, KRRiT oraz na wybór sędziów TK, a także wydłużyć jego kadencję z 5 do 7 lat. - Przygotowujemy odpowiedni pakiet reform - mówi Mucha,

- Rząd i koalicja powinni mieć pełne pole manewru i realizować swój program, także w sferze polityki zagranicznej. Z kolei prezydent powinien zachować swoje prerogatywy związane z obronnością i - przede wszystkim - mieć wpływ na instytucje, które z założenia są od rządu niezależne. To zapewniałoby równowagę władzy i nadawało prezydentowi większego znaczenia. Gwarantowałoby klarowny podział ról. I może udałoby się nam uniknąć pata związanego ze sporami kompetencyjnymi między ośrodkiem prezydenckim a rządowym. Konstytucja umacniałaby pozycję prezydenta jako arbitra rozsądzającego spory pomiędzy różnymi siłami politycznymi. - powiedziała podczas konferencji prasowej premier i przewodnicząca PO, Anna Radziwiłł-Schmidt.

Partia rządząca proponuje, aby weto prezydenckie Sejm mógł odrzucić większością bezwzględną, a nie tak jak teraz - 3/5 głosów. Premier zaproponowała, aby za to prezydent mógł powoływać szefa Najwyższej Izby Kontroli, rzecznika praw obywatelskich, rzecznika praw dziecka, miał większy wpływ na Radę Polityki Pieniężnej, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, a także wybierał sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Dodatkowo PO chce wydłużyć kadencję prezydenta z 5 do 7 lat.

- Prezydent już teraz powołuje sędziów, prezesów Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Ma swój udział w powoływaniu członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i Rady Polityki Pieniężnej. Prezes NBP jest powoływany przez Sejm na wniosek prezydenta, wybiera także prokuratora generalnego spośród dwóch kandydatów przedstawionych przez Krajową Radę Sądownictwa. - wymieniała - Jesteśmy zwolennikami modelu, w którym prezydent podejmuje decyzje personalne w porozumieniu z ekspertami. I warto go stosować w przypadku wszystkich instytucji, które powinny być niezależne od rządu. - dodała szefowa rządu.

- W takim układzie głowa państwa to nie człowiek, który zajmuje się jedynie podziwianiem żyrandoli w Pałacu Prezydenckim, ale ktoś, kto ma istotny wpływ na funkcjonowanie państwa. - powiedziała Marszałek Sejmu Joanna Mucha. - Dzięki temu Polacy mieliby świadomość, że wybierając partie, z jednej strony wybierają rząd, a z drugiej - prezydenta, który będzie stał na straży instytucji od rządu niezależnych. Takich, które często rząd i Sejm kontrolują czy strofują. - dodała.