Post autor: Aleksander Sternicki » 29 sty 2024, 10:36
Aleksander Sternicki w odpowiedzi dla Hanny Murawskiej
Smutne jest, że pani minister Murawska traktuje członków organizacji republikańskich jako jakichś obywateli drugiej kategorii, oni też są częścią społeczeństwa, nasz głos to też wyraz niechęci wyrażanej przez społeczeństwo. Organizacje społeczne służą właśnie po to, aby osoby obywatele organizowali się w celu realizacji wspólnych celów i nie odbiera im to prawa bycia wyrazicielem opinii części społeczeństwa. To bardzo niepokojące, że minister równości i praw człowieka w taki sposób wyraża się o osobach działających w tych organizacjach.
Kilka rzeczy wymaga sprostowania: Organizatorzy nie zaopatrzyli wszystkich uczestników w materiały i koszulki to widać na zdjęciach czy filach z manifestacji. Jak w każdym proteście zależało im na tym żeby był on zauważony i to nie czyni ich działań astroturfingiem. Na wielu planowanych protestach organizatorzy zapewniają elementy, które mają wesprzeć demonstrujących niepokojące, że pani minister przeszkadza akurat protest osób prezentujących inne niż ona poglądy na monarchię.
To o czym mówimy to nie żadna teoria spiskowa, nie mówimy o tajnym porozumieniu. Przecież powiązania polityczne i rodzinne między rodziną królewską a przedstawicielami kolejnych stadiów starych partii nie są żadną tajemnicą. Tak samo ich tożsamy profil ideowy. I należy oddzielić naszą krytykę działań królowej Moniki i krytykę samej monarchii. Ta druga w istocie jest niezwiązana z konkretnymi działaniami królowej, bo ma charakter ustrojowy. Zawsze będziemy krytykować monarchię jako niedemokratyczny ustrój, a królową Monikę podług jej działań. Te działania, które obciążają królową Monikę to choćby sposób korzystania z weta. Przykłady tej rzekomej dbałości o konstytucję i dobrostan obywateli wymownie pani minister przemilczała. A szkoda, bo chętnie podyskutowałbym i o nich.
Gdybym uważał, że ludzie są głupi to nie postulowałbym zwiększenia wolności i odpowiedzialności za własny los. Jest wręcz przeciwnie fundamentem naszej filozofii jest zaufanie do drugiego człowieka i jego zdolności do podejmowania decyzji. O ówczesnej kampanii przedreferendalnej i samym referendum moglibyśmy dyskutować godzinami. Wspomnę tylko, że jak sama pani powiedziała wprowadzenie monarchii było konsensusem sił politycznych i jak najbardziej to miało wpływ na opinię publiczną. Wspomnę tylko, że w referendum pytanie dotyczyło tego czy obywatele chcą wprowadzenia monarchii nikt ich nie pytał o to jaka ta monarchia ma być i czy ma mieć tak obszerne przywileje. Wspomnę tylko, że wynik głosowania w referendum był dosyć wyrównany i to nie jest tak jak zdaje się pani sugerować, że całe społeczeństwo popiera monarchię.
Powołuję się na demokrację i przyjmuję w pełni decyzje obywateli i władz działających w ramach istniejącego ustroju. Nikt z nas nie kwestionuje legalności monarchii ani legalności podejmowanych przez jej członków działań w ramach ich kompetencji. Nie odbiera to jednak prawa do kwestionowania obecnego ustroju i tego czy jest najlepszym rozwiązaniem dla Polski. Tak jak 20 lat po Konstytucji z 1997 roku przyszedł pewien przełom ustrojowy tak moim zdaniem po kolejnych 20 latach nadchodzi on i teraz, a zakończy się radykalną przebudową obecnego ustroju w stronę bardziej demokratycznego i partnerskiego.
Znów pani minister stosuje dziwną retorykę rzucania niepotwierdzonych przypuszczeń, może to a może tamto? Ma pani jakieś konkretne oskarżenia i dowody, czy będziemy się poruszać w sferze przypuszczeń, które produkuje pani wyobraźnia?
Pewne poglądy monarchistyczne zawsze znajdowały grupę zwolenników w naszej przestrzeni publicznej, ale ciężko powiedzieć że przed mocną kampanią w 2016 roku były dominujące. W latach wcześniejszych monarchię popierało maksymalnie kilkanaście procent obywateli, uważa pani, że bez wspomnianego konsensusu sił politycznych i bez olbrzymiej kampanii przedreferendalnej nagle liczba zwolenników skoczyłaby ponad 50%? Oczywiście nie ma w tym nic złego, demokracja polega na tym, aby przekonywać innych do swoich postulatów. Tą samą drogą idziemy dzisiaj chcąc ich przekonać merytorycznymi argumentami do przywrócenia republiki.
Nie rozumiem zupełnie dokąd zmierza pani ze swoim wywodem o terapiach Zięby i Imperium Lechickim, mnie ten wątek nie ciekawi poza tym, że te terapie miałyby mieć pani zdaniem jakiś rzekomo uboczny skutek na działania osób krytykujących królową. Proszę przedstawić jakiś dowody na to poza tym, że ktoś z naszego gabinetu cieni kiedyś napisał w internecie przychylną opinię na ich temat.
Sternicki o Własny start-up w Polsce? Rusza program Start in Poland
Obecny rząd nie schodzi ze swojej drogi, która polega na inwestycyjnym szale za publiczne pieniądze. Dzisiaj proponuje nam wydanie 3 miliardów złotych na rozwój 1,5 tysiąca firm. Czym te firmy zasłużyły na ten dodatkowy zastrzyk publicznych pieniędzy? Tego z ust polityków koalicji rządzącej nie słyszymy. Oczywiście wyboru beneficjentów tego programu wybiorą politycy przez rządową agencję.
Dużo mniej mówi się o stworzeniu przyjaznego otoczenia prawno-instytucjonalnego, które pozwoliłoby firmom rozwijać się bez zastrzyku państwowych pieniędzy. Gdybyśmy znieśli bariery administracyjne i podatkowe oraz stworzyli ekosystem pozwalający im swobodnie się rozwijać dałoby to niewspółmierne rezultaty niż pompowanie miliardów w wybrane projekty. Dodatkowo skorzystałyby na tym wszystkie firmy, a nie tylko te wybrane przez urzędników.
Nie ulega wątpliwości, że wybór inwestycji będzie suboptymalny, a w wielu wypadkach zdecydują kryteria pozamerytoryczne. Dlaczego rząd znów chce konkurować z inicjatywami prywatnymi, które wspierają start-upy w formie np. funduszy kapitału wysokiego ryzyka? Czemu rząd nie umożliwi bardziej swobodnego działania tym podmiotom, aby mogły finansować w sposób zdecentralizowany tego typu projekty? Jaką przewagę będą miały państwowe programy wsparcia nad tymi już funkcjonującymi prywatnie (oprócz oczywiście publicznych pieniędzy)?
[b]Aleksander Sternicki w odpowiedzi dla Hanny Murawskiej[/b]
Smutne jest, że pani minister Murawska traktuje członków organizacji republikańskich jako jakichś obywateli drugiej kategorii, oni też są częścią społeczeństwa, nasz głos to też wyraz niechęci wyrażanej przez społeczeństwo. Organizacje społeczne służą właśnie po to, aby osoby obywatele organizowali się w celu realizacji wspólnych celów i nie odbiera im to prawa bycia wyrazicielem opinii części społeczeństwa. To bardzo niepokojące, że minister równości i praw człowieka w taki sposób wyraża się o osobach działających w tych organizacjach.
Kilka rzeczy wymaga sprostowania: Organizatorzy nie zaopatrzyli wszystkich uczestników w materiały i koszulki to widać na zdjęciach czy filach z manifestacji. Jak w każdym proteście zależało im na tym żeby był on zauważony i to nie czyni ich działań astroturfingiem. Na wielu planowanych protestach organizatorzy zapewniają elementy, które mają wesprzeć demonstrujących niepokojące, że pani minister przeszkadza akurat protest osób prezentujących inne niż ona poglądy na monarchię.
To o czym mówimy to nie żadna teoria spiskowa, nie mówimy o tajnym porozumieniu. Przecież powiązania polityczne i rodzinne między rodziną królewską a przedstawicielami kolejnych stadiów starych partii nie są żadną tajemnicą. Tak samo ich tożsamy profil ideowy. I należy oddzielić naszą krytykę działań królowej Moniki i krytykę samej monarchii. Ta druga w istocie jest niezwiązana z konkretnymi działaniami królowej, bo ma charakter ustrojowy. Zawsze będziemy krytykować monarchię jako niedemokratyczny ustrój, a królową Monikę podług jej działań. Te działania, które obciążają królową Monikę to choćby sposób korzystania z weta. Przykłady tej rzekomej dbałości o konstytucję i dobrostan obywateli wymownie pani minister przemilczała. A szkoda, bo chętnie podyskutowałbym i o nich.
Gdybym uważał, że ludzie są głupi to nie postulowałbym zwiększenia wolności i odpowiedzialności za własny los. Jest wręcz przeciwnie fundamentem naszej filozofii jest zaufanie do drugiego człowieka i jego zdolności do podejmowania decyzji. O ówczesnej kampanii przedreferendalnej i samym referendum moglibyśmy dyskutować godzinami. Wspomnę tylko, że jak sama pani powiedziała wprowadzenie monarchii było konsensusem sił politycznych i jak najbardziej to miało wpływ na opinię publiczną. Wspomnę tylko, że w referendum pytanie dotyczyło tego czy obywatele chcą wprowadzenia monarchii nikt ich nie pytał o to jaka ta monarchia ma być i czy ma mieć tak obszerne przywileje. Wspomnę tylko, że wynik głosowania w referendum był dosyć wyrównany i to nie jest tak jak zdaje się pani sugerować, że całe społeczeństwo popiera monarchię.
Powołuję się na demokrację i przyjmuję w pełni decyzje obywateli i władz działających w ramach istniejącego ustroju. Nikt z nas nie kwestionuje legalności monarchii ani legalności podejmowanych przez jej członków działań w ramach ich kompetencji. Nie odbiera to jednak prawa do kwestionowania obecnego ustroju i tego czy jest najlepszym rozwiązaniem dla Polski. Tak jak 20 lat po Konstytucji z 1997 roku przyszedł pewien przełom ustrojowy tak moim zdaniem po kolejnych 20 latach nadchodzi on i teraz, a zakończy się radykalną przebudową obecnego ustroju w stronę bardziej demokratycznego i partnerskiego.
Znów pani minister stosuje dziwną retorykę rzucania niepotwierdzonych przypuszczeń, może to a może tamto? Ma pani jakieś konkretne oskarżenia i dowody, czy będziemy się poruszać w sferze przypuszczeń, które produkuje pani wyobraźnia?
Pewne poglądy monarchistyczne zawsze znajdowały grupę zwolenników w naszej przestrzeni publicznej, ale ciężko powiedzieć że przed mocną kampanią w 2016 roku były dominujące. W latach wcześniejszych monarchię popierało maksymalnie kilkanaście procent obywateli, uważa pani, że bez wspomnianego konsensusu sił politycznych i bez olbrzymiej kampanii przedreferendalnej nagle liczba zwolenników skoczyłaby ponad 50%? Oczywiście nie ma w tym nic złego, demokracja polega na tym, aby przekonywać innych do swoich postulatów. Tą samą drogą idziemy dzisiaj chcąc ich przekonać merytorycznymi argumentami do przywrócenia republiki.
Nie rozumiem zupełnie dokąd zmierza pani ze swoim wywodem o terapiach Zięby i Imperium Lechickim, mnie ten wątek nie ciekawi poza tym, że te terapie miałyby mieć pani zdaniem jakiś rzekomo uboczny skutek na działania osób krytykujących królową. Proszę przedstawić jakiś dowody na to poza tym, że ktoś z naszego gabinetu cieni kiedyś napisał w internecie przychylną opinię na ich temat.
[b]Sternicki o Własny start-up w Polsce? Rusza program Start in Poland[/b]
Obecny rząd nie schodzi ze swojej drogi, która polega na inwestycyjnym szale za publiczne pieniądze. Dzisiaj proponuje nam wydanie 3 miliardów złotych na rozwój 1,5 tysiąca firm. Czym te firmy zasłużyły na ten dodatkowy zastrzyk publicznych pieniędzy? Tego z ust polityków koalicji rządzącej nie słyszymy. Oczywiście wyboru beneficjentów tego programu wybiorą politycy przez rządową agencję.
Dużo mniej mówi się o stworzeniu przyjaznego otoczenia prawno-instytucjonalnego, które pozwoliłoby firmom rozwijać się bez zastrzyku państwowych pieniędzy. Gdybyśmy znieśli bariery administracyjne i podatkowe oraz stworzyli ekosystem pozwalający im swobodnie się rozwijać dałoby to niewspółmierne rezultaty niż pompowanie miliardów w wybrane projekty. Dodatkowo skorzystałyby na tym wszystkie firmy, a nie tylko te wybrane przez urzędników.
Nie ulega wątpliwości, że wybór inwestycji będzie suboptymalny, a w wielu wypadkach zdecydują kryteria pozamerytoryczne. Dlaczego rząd znów chce konkurować z inicjatywami prywatnymi, które wspierają start-upy w formie np. funduszy kapitału wysokiego ryzyka? Czemu rząd nie umożliwi bardziej swobodnego działania tym podmiotom, aby mogły finansować w sposób zdecentralizowany tego typu projekty? Jaką przewagę będą miały państwowe programy wsparcia nad tymi już funkcjonującymi prywatnie (oprócz oczywiście publicznych pieniędzy)?