"Postępowi Demokraci to nie polityczny trup"Wywiad z byłą premier Anną Radziwiłł-SchmidtJacek Żakowski: Moim i państwa gościem jest była premier, a do niedawna również wicepremier i minister spraw zagranicznych, przewodnicząca Postępowych Demokratów Anna Radziwiłł-Schmidt. Witam serdecznie, pani premier.Anna Radziwiłł-Schmidt: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
JŻ: Zacznijmy z grubej rury - spodziewa się pani porażki w nadchodzących wyborach do Sejmu?ARS: Absolutnie nie. Choć z drugiej strony nie spodziewam się też lawinowego zwycięstwa. Zdaję sobie sprawę, że wśród wyborców może panować przekonanie, że jesteśmy już zużyci. Pewnego rodzaju "zmęczenie materiału" rzeczywiście występuje, ale chcemy zdecydowanie odwrócić ten trend. Jesteśmy obecnie na scenie jedyną partią, która tak naprawdę gwarantuje stabilność i ciągłość rządów. Dymisję premier Wisłockiej można nazwać tąpnięciem, ale można się było jej spodziewać, tak samo jak wyborów - rząd już od dłuższego czasu nie miał większości.
JŻ: Jak zamierzacie odwrócić ten trend spadkowy Postępowych Demokratów?ARS: Przede wszystkim pokażemy, co udało się zrobić w trakcie naszych rządów. Bo chyba nikt nie zaprzeczy, że mamy bardzo dużo osiągnięć. Rzeczywiście, zdarzały się potknięcia, ale zalicza je każdy kolejny rząd, nie można się bez nich obejść. Nikt nie jest idealny i powtarzam to odkąd pamiętam. Podejdziemy też do kampanii bardziej profesjonalnie - nie będziemy atakować naszych oponentów, skupimy się raczej na sprawach merytorycznych i najważniejszych dla szarego obywatela, który ma dość sporów i przepychanek polityków.
JŻ: PD ma dobrą strategię na wybory?ARS: Moim zdaniem jest ona dobra, ale to pozostawiam do oceny wyborcom. Będziemy starali się z naszym przekazem dotrzeć do jak największej liczby obywateli. Mam nadzieję, że uda nam się ich przekonać, żeby nie głosowali pochopnie. Mamy racjonalny i realny program, który chcemy jak najszerzej przedstawić i do niego przekonywać. Nie rzucamy obietnic tak po prostu, możemy je poprzeć faktami - już dużo udało nam się zrobić, tak jak wspomniałam.
JŻ: Nie obawia się pani sondaży? Ostatni pokazał wręcz katastrofalny spadek, udało się odrobić tylko niewiele.ARS: Panie redaktorze, tutaj znowu jak mantrę powtórzę, że najważniejszym sondażem są wybory. Mamy idealny tego przykład w ostatnich wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych - wszystkie sondażownie, jak jeden mąż, pokazywały że zdecydowanie wygra kandydatka Demokratów Elizabeth Warren. A tymczasem to urzędujący prezydent Jeb Bush wywalczył drugą kadencję, sondaże się pomyliły. Wielu złożyło już Postępowych Demokratów do politycznej trumny, ale ja powiem zdecydowanie - nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Zrobimy wszystko, by zawalczyć o lepszą Polskę.
JŻ: Jak pani ocenia powołanie na nowego premiera prof. Andrzeja Rzeplińskiego?ARS: Zdecydowanie pozytywnie. Bardzo szanuję pana profesora i myślę że ma odpowiedni autorytet, że sprawdzi się jako przejściowy premier, bowiem już w marcu mamy wybory. Postępowi Demokraci oczywiście udzielą mu wotum zaufania, mam nadzieję, że tak postąpią również inne opcje w parlamencie.
JŻ: A jeśli nie?ARS: To będzie tylko dowód na to, że chcą politycznego show i skorzystają z każdej okazji, żeby zdestabilizować scenę polityczną. Nie potrzeba nam teraz trzęsienia ziemi, a ustabilizowania sytuacji.
JŻ: Co pani sądzi o doniesieniach medialnych na temat "przewrotu na lewicy"?ARS: Jak pan słusznie powiedział, są to doniesienia medialne - plotek nie mam w zwyczaju komentować.
JŻ: Nie widzi pani jednak szansy na powrót Dobrzyńskiej do sterów partii?ARS: Bardzo szanuję Janinę Dobrzyńską, za to, że tak stanowczo potrafi bronić swoich poglądów, że nigdy się nie poddaje. Swego czasu łączyły nas przyjazne stosunku. Kiedy byłam premierem, a ona liderką opozycji, często się ścierałyśmy, ale to była zdrowa relacja rząd-opozycja. Jeśli mam być szczera, to nie, nie widzę takiego scenariusza - przed wyborami raczej lewica nie pozwoliłaby sobie na takie roszady.
JŻ: Wróćmy jednak do pani - ostatni rok był dla pani przełomowym. Wróciła pani do polityki po prawie rocznej przerwie. Tragedia rodzinna, choroba, to wszystko nagromadziło się bardzo szybko, zniknęła pani niemal z dnia na dzień.ARS: To racja, ten okres był dla mnie bardzo przytłaczający, dlatego zdecydowałam się zrezygnować z polityki i odejść niejako w cień. Miałam czas, żeby wszystko przemyśleć, uporać się z własnymi problemami. Ale zdecydowałam się na powrót, bo stwierdziłam, że jestem za młoda na polityczną emeryturę
śmiech Poważnie mówiąc, bardzo cieszę się, że moim partyjni koledzy, wcześniej w Platformie Obywatelskiej, a teraz w Postępowych Demokratach, zdecydowali się ponownie powierzyć mi stery. Nie mam zamiaru ich zawieść.
JŻ: Jak pani ocenia swoje urzędowanie na stanowisku ministra spraw zagranicznych?ARS: Na pewno dużo udałoby się jeszcze zrobić, dlatego sama sobie, w szkolnej skali, wystawiłabym czwórkę. Za największy sukces mogę uznać poszerzenie Grupy Wyszehradzkiej o Chorwację, Rumunię i Ukrainę. Od dawna dużo się o tym mówiło, ale właśnie tylko mówiło. Postanowiłam więc działać i po dłuższych negocjacjach udało się dojść z przywódcami tych krajów do porozumienia. Szczyt przywódców w Warszawie, na którym doszło do podpisania umowy między naszymi państwami można również uznać za duży sukces Polski. Pokazuje, jak dużym jesteśmy graczem nie tylko w samej grupie, ale także w Unii Europejskiej.
JŻ: Zmierzając do końca, proszę się pokusić o prognozę - jaki wynik przewiduje pani dla swojej partii?ARS: Nie jestem jasnowidzem, ale mam nadzieję, że jak najwyższy. Kluczowe będą starcia przede wszystkim w Jednomandatowych Okręgach Wyborczych, gdzie będziemy mieli bardzo dobrych kandydatów.
JŻ: Dziękuję, moim i państwa gościem była przewodnicząca Postępowych Demokratów Anna Radziwiłł-Schmidt.ARS: Również dziękuję i do usłyszenia!