Serce tylko na billboardach. Kto naprawdę kandyduje z list Razem dla PolskiW ostatnim czasie osoby związane z nową koalicją RdP dużo mówią o dialogu i współpracy, ale na listy wyborcze zapraszają osoby, którym daleko do postawy otwarcia na różnorodność.
Jedną z lokomotyw wyborczych RdP na liście krajowej jest Wojciech Wierzejski, którego wypowiedzi i działania wielokrotnie spotykały się ze sprzeciwem i krytką takich organizacji jak Kampania Przeciw Homofobii, Human Rights Watch czy Amnesty International. Wiele z tych wypowiedzi uznanych zostało za promujące łamanie praw człowieka.
Wśród jego wypowiedzi mogliśmy usłyszeć takie antynaukowe stwierdzenia jak: "Każdy policjant poświadczy, że homoseksualiści to krąg niemal w stu procentach pokrywający się ze środowiskiem pedofilskim. To fakt, na który nie potrzeba żadnych badań."
Czy jawnie homofobiczne jak: "Osoby zidentyfikowane jako czynni, aktywni działacze homoseksualni powinni być poddawani obyczajowej, społecznej, towarzyskiej nietolerancji, aby nie mogli potem świadomie, jawnie, publicznie, odważnie chodzić i pokazywać swoich twarzy i chełpić się tym, że są nienormalni."
Wśród kandydatów RdP mamy także Radosława Pardę, który wsławił się tym, że wśród okrzyków kolegów "Pedały do gazu" kład się na pasy aby nie przepuścić "Marszu Równości". Brał także udział w obrzucaniu jajkami Lecha Wałęsy czy kamieniami statku aborcyjnego.
Na listach jest również Tomasz Więckiewicz z Ruchu 11 listopada, który w pogardliwym tonie mówił o środowiskach LGBT między innymi tak: "Czerwiec jest zresztą miesiącem dumy środowisk LGBT, miesiącem w którym jakiekolwiek medium się włączy, to wylewają się z niego wszystkie kolory tęczy."
RdP udzieliło także poparcia kilku kandydatom Prawicy m.in. tym z Narodowej Alternatywy również nie raz przejawiających zachowania homofobiczne i dyskyrminujące. Niech jako przykład posłuży Marcin Warchoł, który na swoim koncie w portalu X napisał: "Promocja LGBT w #TVP2. WSTYD! To nie #SylwesterMarzeń lecz Sylwester Wynaturzeń"
Tacy skrajnie prawicowi kandydaci mogą być nie do strawienia dla tradycyjnego elektoratu DiP, a tym samym ich potencjał do mobilizowania wyborców może być bardzo niski. Z drugiej strony kandydaci LPR mocno tracą swoją wiarygodność wśród wyborców konserwatywnych startując z list koalicji, która ma bardzo progresywny program.
Taki problem może dotknąć liderkę LPR Natalię Dębicką w Tarnowie, gdzie wyborcy DiP mogą wybrać bliższych im programowo Mateusza Hołdę z RZO lub Jakuba Kwaśnego z ZLR, a elektorat prawicowy może jej odebrać Anna Pieczarka z PiS. To Prawica ma dzisiaj większą wiarygodność u bardziej tradycjonalistycznego elektoratu niż LPR.
Jestem ciekawy jak w takim gronie czuje się np. prof. Adam Bodnar, który nie raz angażował się w akcje przeciwdziałania homofobii i mowie nienawiści a dziś osoby których zachowania wcześniej potępiał zajmując miejsca na liście wyborczej obok niego. Miejsca na liście RdP dla kandydatów LPR mogą stać się przysłowiowym strzałem w stopę, nie dość że nie wykorzystają bazy wyborczej koalicji, to jeszcze mogą zniechęcić wyborców do głosowania na nią w ogóle.