Fornero-Piotrowska o swojej przyszłości: do końca kadencji w SejmieByła premier RP Marta Fornero-Piotrowska udzieliła swojego pierwszego wywiadu od dymisji rządu w marcu tego roku. W rozmowie z Renatą Grochal i Katarzyną Wężyk była szefowa polskiego rządu zdradziła, co sądzi o swojej następczyni, podsumowała swoją dotychczasową karierę polityczną i zmierzyła się z pytaniami odnośnie jej politycznej przyszłości.Spotykamy Martę Fornero-Piotrowską w jej słupskim biurze poselskim. Była szefowa rządu w latach 2032-3037 wita nas z uśmiechem na twarzy, proponuje kawę i ciasteczka. Zapytana przyznaje, że ostatnio dużo częściej się uśmiecha. - Jestem bardzo dumna z tego, że miałam tak wielki przywilej pełnienia stanowiska premiera, to jest zdecydowanie elitarny klub. Ale teraz, kiedy jestem szeregową posłanką, mam więcej czasu dla siebie, nie muszę trzymać się sztywnego grafiku i żyć w ciągłym pośpiechu. Więcej czasu spędzam z moją rodziną, z przyjaciółmi, więcej dyżuruję też w moim okręgu - zauważyła była szefowa polskiego rządu.
- Kiedy Anna Radziwiłł-Schmidt została sekretarzem generalnym NATO i zdecydowałam się wystartować w wyborach na przewodniczącą partii, po wygranej bardzo szybko musiałam przyzwyczaić się do zupełnie innej rzeczywistości. Przez kilka lat pozostawałam raczej na bocznym torze polityki, zasiadałam w Senacie i pełniłam zaszczytną funkcję marszałka pomorskiego, a stanowisko szefowej największej partii oraz premiera to były duże wyzwania. Te cztery i pół roku na stanowisku, trzy intensywne kampanie wyborcze zakończone sukcesem dla mojego obozu, uważam za udane i mam nadzieję, że z perspektywy czasu przychylnie będą patrzeć na mnie również obywatelki i obywatele - wskazuje Fornero-Piotrowska. Przypominamy jej, że niedawno znalazła się wśród najlepiej ocenianych premierów po 2014 roku, co była premier przyjmuje z lekkim uśmiechem.
Fornero mówi również o powodach swojej rezygnacji ze stanowiska. - Uważam, że szef rządu musi być zaangażowany na 110 procent, nie może być tak że brakuje mu energii. Mnie już tej energii powoli zaczynało brakować, zajmowanie tak ważnego stanowiska zdecydowanie zużywa i ma wpływ na kondycję psychiczną człowieka. Trzeba mówić o tym głośno, dlatego zdecydowałam się wprost powiedzieć - słuchajcie, nie mam paliwa w zbiorniku, nie mam wystarczająco siły, aby dalej Was prowadzić. To było najlepsze wyjście, bo Polki i Polacy zasługują na zaangażowanego premiera - podkreśliła.
Jak dodała, jej decyzja okazała się trafna. - Rząd potrzebował nowego otwarcia i zmiana premiera okazała się dobrym wyjściem. Pozytywnie oceniam pierwsze miesiące urzędowania premier Dominiki Olszewskiej, której udało się odwrócić trendy, mimo że startowała z dość nierównej pozycji, bo sondaże wskazywały spory deficyt poparcia dla naszego obozu. Dzisiaj udało jej się to odwrócić. Bardzo dobrze radzi sobie również marszałek Oliwia Popowska, która zastąpiła mnie na czele partii. Trzymam za nie obie, a także za obecny gabinet, mocno kciuki - powiedziała Fornero-Piotrowska.
Była szefowa rządu w Sejmie jako "backbencher".Pytana o swoją polityczną przyszłość, była premier odmawia odpowiedzi wprost. - Na pewno do końca kadencji pozostaję w Sejmie. Wyborcy udzielili mi ogromnego kredytu zaufania, uzyskałam najwyższy wynik na liście krajowej - 3 074 452 głosy, a w JOWie nr 157 zdobyłam 70,2 procent głosów. Nie zamierzam zawieść moich wyborców, dużo więcej czasu spędzam obecnie w moim biurze poselskim i często spotykam się z mieszkańcami Słupska, słucham ich uwag, wątpliwości, podejmuję interwencje poselskie, jestem w terenie. Jako premier miałam na to zdecydowanie mniej czasu - zauważa Fornero-Piotrowska.
Fornero jednoznacznie zaprzecza, że chciałaby powrócić do ław senackich i w tegorocznych wyborach do Senatu walczyć o mandat w swoim dawnym okręgu. - Uważam, że Monika Patra-Więckowska, która przez wiele lat była prezydentką Elbląga, dobrze spełnia swoją pracę i powinna dalej pełnić mandat, oczywiście jeśli wyborcy tak zdecydują. Ja będę ją wspierać - przekonuje była premier. Pytana o to, czy będzie ubiegać się o reelekcję w przyszłorocznych wyborach do Sejmu, odmawia odpowiedzi. - Do końca kadencji zostało jeszcze kilka miesięcy, zamierzam je jak najlepiej wykorzystać - podkreśliła.
- Nie mogę również ukrywać wielkiej dumy z mojej córki, Mai, której udało się reprezentując Polskę wygrać tegoroczną Eurowizję. Nie mogę opisać tych ogromnych emocji, które towarzyszyły mi w trakcie finału w Mińsku, kiedy spływały wyniki z kolejnych krajów i do końca nie było wiadomo, kto ostatecznie zdobędzie najwięcej punktów. To naturalne, że rodzice cieszą się, kiedy ich dzieci osiągają sukcesy, a ja tym bardziej cieszę się, że Maja zdecydowała się wybrać inną ścieżkę, niż jej mama - śmieje się była szefowa polskiego rządu, przywołując na myśl liczne "dynastie polityczne", obecne na polskiej scenie politycznej. Choć nie zaprzecza, że sama się z takiej wywodzi.
Jej ojciec, Alessandro Fornero, to emerytowany włoski polityk, który był obecny na tamtejszej scenie politycznej przez niemal 40 lat. W latach 1994-2009 był członkiem Izby Deputowanych, w latach 2009-2019 zasiadał w Parlamencie Europejskim, a między 2023 a 2031 zasiadał we włoskim Senacie. Pełnił również funkcje ministra bez teki odpowiedzialnego za innowacje i technologie, a następnie ministra infrastruktury i transportu w latach 2001-2006 w drugim i trzecim rządzie Silvio Berlusconiego. - Moi rodzice mieszkają we Włoszech, które w ciągu ostatnich miesięcy miałam okazję częściej odwiedzać. Bardzo chętnie bywam w Palermo, gdzie z resztą wychowywałam się przez kilka pierwszych lat mojego życia, ostatecznie osiedlając się w Polsce. Absolutnie nie wstydzę się tego, że jestem "półwłoszką" - mówi Fornero, nawiązując do wypowiedzi skrajnych polityków z przeszłości.
Fornero-Piotrowska w biurze poselskim w Słupsku.W maju tego roku była szefowa polskiego rządu została powołana na przewodniczącą Rady Światowych Liderek (Council of Women World Leaders). Jest to pierwsza nowa funkcja dla Fornero od rezygnacji z urzędu, a w skład tego gremium wchodzą m.in. premier Bułgarii Mariya Gabriel, premier Szwecji Magdalena Andersson, premier Tajlandii Paethongtarn Shinawatra, a także była prezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris, była prezydent Ukrainy Julia Tymoszenko, była prezydent Słowacji Zuzana Čaputová, była premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern, czy była kanclerz Niemiec Ursula von der Leyen.
- Jestem niezwykle dumna, że członkinie tego gremium zdecydowały się powierzyć mi stery. Celem rady jest przede wszystkim mobilizowanie liderek najwyższego szczebla w kwestiach o kluczowym znaczeniu dla kobiet. Bardzo cieszy mnie też aż 8-osobowa reprezentacja Polski, co pokazuje, że kobiety w naszym kraju ciężko zapracowały na swoją pozycję - powiedziała, przypominając jednocześnie, że od 2027 roku na czele kolejnych rządów nieprzerywanie stoją kobiety, oprócz tego rośnie ich reprezentacja w obu izbach parlamentu, a także na stanowiskach ministerialnych. - Najważniejsze funkcje w państwie pełnią kobiety - królowa Monika, premier Olszewska, marszałek Sejmu Oliwia Popowska i marszałek Senatu Zofia Czetwertyńska-Liściowska - przypomniała.
Pytamy byłą liderkę Kongresu na rzecz Demokracji i Postępu, czy funkcja w tak prestiżowym NGOsie może być drzwiami do kariery międzynarodowej. - Niewątpliwie Polki mają talent i kwalifikacje do tego, by walczyć o wysokie stanowiska za granicą - Anna Radziwiłł-Schmidt stoi na czele NATO, a wcześniej była przewodniczącą Parlamentu Europejskiego, Weronika Ryszkowska jest wysoką komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka, Alicja Mikołajczyk jest wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej, a Wiktoria Anastazja Skolska była specjalną przedstawicielką UE w Sahelu. Nie rozważam na razie kariery międzynarodowej, ale w polityce nigdy nie mówi się nigdy - kończy Fornero-Piotrowska.
Niewątpliwie, mimo wzlotów i upadków, Polki i Polacy wydają się pozytywnie oceniać kadencję Fornero-Piotrowskiej w fotel premiera, a była rezydentka willi przy Parkowej z pewnością nie powiedziała jeszcze w polityce ostatniego słowa - ciekawe tylko, jaki kierunek zdecyduje się obrać?