Komentarze do wiadomości z kraju

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Marszałek nakłada karę na Brauna i zapowiada zgłoszenie do prokuratury

O ile ze wszech miar słuszne jest ukaranie posła Brauna za jego niegodne i skandaliczne zachowanie to uważam wykluczenie z obrad za karę niewłaściwą i niezgodną z Regulaminem Sejmu. W ten sposób uniemożliwia się posłowi skuteczne wypełnianie jego obowiązku i prawa wynikającego ze sprawowania mandatu, a tym samym reprezentowanie tej grupy wyborców, która go do Sejmu wybrała.

Dodatkowo art. 175 Regulaminu Sejmu precyzuje, że marszałek "po uprzednim zwróceniu uwagi ma prawo przywołać posła "do porządku", jeżeli uniemożliwia on prowadzenie obrad" w przypadku niezastosowania się do tego polecenia ma prawo ponownego zwrócenia uwagi, a dopiero "jeżeli poseł nadal uniemożliwia prowadzenie obrad i na tym samym posiedzeniu został już upomniany" może go wykluczyć z obrad. Te przesłanki w tym przypadku nie zaszły.

Chciałbym, aby nasz parlament działał w granicach wyznaczonych przez prawo i Regulamin, który sam określił. W tym wypadku właściwą karą jest obniżenie uposażenia lub diety parlamentarnej (art. 23 ust. 1 pkt 3 Regulaminu Sejmu). Oczywiście sprawą tego występku powinna zająć się również prokuratura, a do rozstrzygnięcia tego czy poseł powinien dalej reprezentować swój okręg jest odpowiednie narzędzie w postaci mechanizmu odwołania posła. Wiem od lokalnych działaczy, że mieszkańcy Stalowej Woli już się organizują żeby zebrać odpowiednią ilość podpisów.

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Kasztelanowa liwska księżną liwską - czyli wiele musi się zmienić, by nic się nie zmieniło

Kolejna osoba z kręgów rodziny królewskiej zyskuje fotel w Senacie nie decyzją obywateli lecz decyzją Królowej. Poza jakąkolwiek demokratyczną kontrolą wzmacniana jest w Senacie frakcja mająca za cel jedynie utrzymywać obecny ustrój i porządek.

Królowa zamiast sprawami ważnymi dla Polski i Polaków zajmuje się tym komu dać stołek, a komu nie. Na dworze więcej mówi się o tym komu dać kolejny tytuł, gdzie stworzyć kolejne księstwo niż o tym jak reformować Rzeczpospolitą. W sumie nic w tym dziwnego, bo monarchia i cała siatka jej politycznej koterii jest przede wszystkim zainteresowana zachowaniem statusu quo, w którym w rękach garstki ludzi spoczywa olbrzymia władza poza jakąkolwiek demokratyczną kontrolą. Coraz więcej Polaków dostrzega jednak to, że monarchia głównie zajmuje się sama sobą i że trzeba coś z tym zrobić. A tym czymś jest zniesienie monarchii i przywrócenie Polsce prawdziwie republikańskiego ustroju i jeszcze szerszych mechanizmów demokratycznych zapewniających partycypację obywatelom w sprawowaniu władzy. Jako Obywatelska Rewolucja będziemy dążyć do tego, aby w Polsce zaistniała prawdziwie partnerska demokracja.

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Obywatelska Rewolucja z własnym klubem dzięki wyborom uzupełniającym

To słodko-gorzkie zwycięstwo. Z jednej strony wygrane w obu okręgach w których odbyły się wybory uzupełniające, a z drugiej fatalna frekwencja. To pokazuje jak bardzo Polacy utracili wiarę nie tylko w polityków, ale także w to, że ich głos ma jakiekolwiek znaczenie. Będziemy ciężko pracować nad przywróceniem zaufania do demokracji. Do tego potrzebne są też zmiany systemowe - odbetonowanie najważniejszych władz i wprowadzenie mechanizmów realnej partycypacji obywateli w rządzeniu.

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Nowe otwarcie w rządzie, PSL i Demokratyczne Centrum w koalicji

Premier Fornero-Piotrowska za wszelką cenę stara się utrzymać swój tonący okręt na powierzchni. Jak słyszymy nie chodzi o to żeby wykonywać lepiej zadania na rzecz Polski i Polaków, ale odbudować poparcie DiP. To charakterystyczne dla tego środowiska, że bardziej zajmuje się sobą niż rządzeniem. Polacy jednak nie dadzą się nabrać na te PR-owe sztuczki.

Zmiany na stanowiskach ministerialnych to kosmetyka, jak mówiła sama wicepremier Nowacka nic nie zmieni się jeśli chodzi o program rządu. Zmiany mają przykryć ostatnie problemy jak wycofane trzy ustawy, których rząd nie potrafił bronić w Sejmie. Powtórzona została sztuczka z rezygnacją minister finansów wobec, której w Sejmie toczyła się debata o udzielenie wotum nieufności. Tak samo postąpiono, gdy debatowane było wotum nieufności wobec minister Belki.

Ciekawe są też doniesienia o wycofaniu podpisów PSL spod wniosku o wotum nieufności wobec minister Janowskiej. Już wiemy, że ich milczenie w tej sprawie zostało kupione miejscami w Radzie Ministrów. Jednak jeśli faktycznie marszałek Popowska dopuściła do wycofania podpisów to po raz kolejny złamała Regulamin Sejmu.

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Na Wawelu odbyły się uroczyste obchody

Zamkowo-rządowa klika weszła na kolejny poziom bezczelności i ogłosiła, że Senat rzekomo ogłosił rok 2036 rokiem Władysława Jagiełły. Nic takiego nie miało miejsca, żadna uchwała w tej sprawie nie została w Senacie przyjęta. Widocznie uznali, że skoro ich klika ma i tak większość w Senacie to nawet nie trzeba głosowania, wystarczy publiczne ogłoszenie. Do tego prowadzi degeneracja rządzących nami polityków.

Sternicki o Laura Novak: Wniosek o wotum nieufności wobec minister Janowskiej był potrzebny

Z lewicą w wielu miejscach zgadzamy się co do diagnozy problemów, ale zupełnie różnimy się co do proponowanych rozwiązań. Lewica chce oczywiście równać podatki w górę, skoro Kowalski oddaje prawie połowę swojej pensji państwu to niech wszyscy oddają tyle samo. My mówimy przeciwnie skoro są podmioty, które płacą niewielkie podatki to niech Kowalski też płaci niewielkie.

Pani premier Novak mówi o jakimś porozumieniu rządów i korporacji co do dodatkowego opodatkowania, ale ja pragnę przypomnieć, że tylko parlament zgodnie z Konstytucją w formie ustawy może podjąć decyzję o opodatkowaniu. Rzekoma erozja bazy podatkowej jaką straszył OECD nie nastąpiła. W ostatnich pięciu latach realne dochody z podatku od osób prawnych rosły szybciej niż realny PKB. Słowa o jakimś obniżaniu podatków w ostatnich latach nie mają pokrycia w faktach.

Międzynarodowe porozumienie rządów i korporacji próbuje powstrzymać tak pozytywną dla dobrobytu konkurencję. Nasz kraj powinien wysłać jasny komunikat, że będziemy dalej grać w tą grę, którą próbują zatrzymać. Tworząc z Polski raj podatkowy osiągniemy lepsze rezultaty niż włączając się w etatystyczne działania odwetowe wobec biznesów, które odnoszą sukces.

Sternicki o Nowa farma fotowoltaiczna w województwie podlaskim

Kiedy inwestycje wykonuje firma kontrolowana przez Skarb Państwa (czyli polityków) idąc pod rękę z marszałkiem województwa (też politykiem) to zawsze zapala mi się czerwona lampka, czy aby na pewno powodem tej inwestycji był rachunek ekonomiczny a nie rachunek polityczny. Dopóki państwo będzie graczem i jednocześnie sędzią na gospodarczym polu gry to nie unikniemy takich wątpliwości. Nie bez powodu firma państwowa inwestuje w województwie, w którym marszałkiem jest osoba z rządzącej partii. Jestem ciekaw ile musieli dorzucić się do tej inwestycji podatnicy w postaci różnych ulg i zwolnień czy innych subsydiów żeby business case się spiął.

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Bezzałogowce Bayraktar TB3 trafią do Sił Zbrojnych RP

W jak dalekiej przeszłości tkwią polskie władze widzimy na przykładzie zakupu dronów dla naszej armii. Kupujemy konstrukcję z przed ponad dekady i ogłaszamy jako wielki sukces. W świecie technologii 15 lat (a tyle minie od daty oblotu do dostawy ostatniego Bayraktara dla naszego wojska) to przepaść. Zamiast inwestować w najnowsze technologicznie rozwiązania to kupujemy sprzęt, który lata u naszych sojuszników już od dziesięciolecia.

Dodatkowo robimy to znów z pominięciem naszego przemysłu, który ma zdolności aby produkować drony klasy MALE. Dostajemy jedynie możliwość serwisowania i naprawy, ale tak nie zyskujemy niezależności i możliwości wytwarzania takiego sprzętu w naszych fabrykach. Może to i z drugiej strony dobrze, bo technologie tam wykorzystywane są już dosyć przestarzałe, a nasze firmy z pewnością są w stanie wyprodukować bardziej nowoczesne konstrukcje.

Rząd wyraźnie próbuje zmienić narrację dotyczącą swojego marazmu, ale działania które podejmuje są nieprzemyślane i wcale nie wzmacniają Polski.

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Aktywiści reagują na zapowiedź OR nt. likwidacji rzeczników

Oczywiście, że ograniczenia organów państwowych trzeba zacząć od rządu o tym mówimy od dawna i od tego zaczniemy nasze rządzenie. Nie widzimy jednak potrzeby również funkcjonowania wyspecjalizowanych rzeczników skoro wszystkie te tematy leżą też w gestii RPO. Wzmocnienie RPO przyniesie więcej korzyści niż wielu słabych rzeczników branżowych.

Jak skutecznie działają rzecznicy branżowi pokazuje to w jakim stanie znajduje się polska służba zdrowia czy przepisy dotyczące przedsiębiorczości. Jak to się stało, że pomimo tej rzekomo niezwykle ważnej funkcji Rzecznika Praw Pacjenta doprowadzono do zapaści w służbie zdrowia? To nie rzeczni, a między innymi nasi działacze i innych wolnościowych partii zwracali uwagę na niedofinansowanie służby zdrowia.

Działanie Rzecznika Praw Przedsiębiorców też nie pomogło temu że kolejne rządy zaniedbują przedsiębiorców. My mamy program, który to zmieni i w końcu los przedsiębiorcy w Polsce będzie lżejszy. Nie potrzeba do tego rzeczników tylko zmian w prawie, uproszczenia przepisów dot. działalności gospodarczej, niskich i prostych podatków oraz deregulacji wielu obszarów gospodarki.

Jednym z takich kamieni milowych było przyjęcie ustawy jeden za jeden którą przygotowały środowiska wolnościowe. Dziś często rządzący próbują ją łamać wprowadzając nowe obciążenia administracyjne bez zdjęcia obciążeń równoważnych. I to nie Rzecznik Praw Przedsiębiorców tylko wolnościowi posłowie w parlamencie bronią przedsiębiorców przed tymi obciążeniami.

Tak rozmnożone funkcje rzeczników to jasny sygnał, że państwo nie działa. My chcemy państwa, które chroni prawa swoich obywateli, a nie je łamie. To jedno z głównych zadań państwa. Jeśli dojdziemy do władzy to nie będzie potrzeba tylu rzeczników, a RPO spokojnie poradzi sobie z obroną praw obywatelskich. Dzisiaj może faktycznie to ciężko sobie wyobrazić i przy ilości nadużyć obecnej władzy można by się obawiać, że RPO nie udźwignie takiej ilości zadań. Jednak gdy państwo zacznie działać po tej samej stronie, stojąc na straży praw swoich obywateli, a nie występując przeciwko nim to jeden rzecznik będzie aż nadto.

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Powstanie lista certyfikowanych tłumaczy języka migowego

Propaganda rządu w ostatnich tygodniach przyjmuje coraz bardziej kuriozalną formę, gdzie newsem dnia jest już decyzja, że coś powstanie. Lista jeszcze nie powstała, ale już się chwalimy, że powstanie.

Merytorycznie też można mieć poważne zastrzeżenia do decyzji o zaangażowaniu rządu w tej dziedzinie. Jak wskazywała wiceminister społeczeństwo już w ramach pozarządowych organizacji wypracowało zarówno system certyfikacji jak i komunikacji listy osób z odpowiednimi kwalifikacjami. Rząd teraz te inicjatywy wyprze swoimi działaniami. I wcale nie jest powiedziane, że zrobi to lepiej.

Obecny system działa na tyle dobrze, że certyfikacja T2 lub tytuł eksperta tego języka wydawane przez Polski Związek Głuchych została uznana przez nasze władze i w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości ich posiadanie pozwala na bycie biegłym sądowym - tłumaczem języka migowego. Dlaczego rząd uznaje teraz, że te rozwiązania są niewystarczające? Jedynym uzasadnieniem jakie pada to brak systemowych rozwiązań, co należy tłumaczyć, że brak jest rządowych rozwiązań, a obecne władze oczywiście nie mogą pozostawić żadnej dziedziny życia nawet tej dobrze funkcjonującej bez swojej ingerencji.

Minister mówi o jakimś przełomie, ale ta decyzja nic nie zmienia. Dobrze funkcjonujące rozwiązanie rynkowe zostanie zastąpione wątpliwym rozwiązaniem rządowym. Nie wiem i rząd chyba też nie wie jak te zmiany mają się przełożyć na zapowiadaną poprawę dostępu do tłumaczy języka migowego. Czy wprowadzenie rządowej listy i rządowej certyfikacji w jakikolwiek sposób zwiększy liczbę osób zainteresowanych zdobyciem takiego certyfikatu? Wątpię.

[Aleksander Sternicki]

Sternicki o Rząd przyjął projekt ustawy o e-fakturze

Jestem ciekaw kształtu tej ustawy, bo na razie mamy tylko deklaracje korzyści, a niewiele wiemy o konkretnych przepisach projektu. Już teraz możemy jednak stwierdzić, że bzdurą jest to, że będzie to jakieś usprawnienie obrotu między firmami. Już dzisiaj większość firm korzysta z faktur elektronicznych więc to nie będzie żadna rewolucja. Zwłaszcza, że zapowiedziane zmiany dotyczą ustawy VAT więc wygląda na to, że e-faktura w KSeF będzie to tylko dokument księgowy, a nie handlowy rodzący skutki cywilnoprawne. Dokument ten będzie dostarczany administracji skarbowej, a nie kontrahentowi. Tak więc przedsiębiorca i tak będzie musiał wystawić dodatkowy dokument handlowy.

Kosztowne będzie też dostosowanie się przedsiębiorców do nowego systemu. Nie licząc kosztów samego systemu KSeF, które poniosą podatnicy to przedsiębiorcy, którzy mimo wszystko będą chcieli z niego korzystać będą musieli ponieść koszty dostosowania swoich systemów informatycznych. W związku z tym, że system ten ma być na szczęście dobrowolny to pewnie niewiele firm z niego skorzysta mając inne system do e-faktur, które umożliwiają im pełną obsługę fakturowania.

Słowa ministra o ograniczeniu wyłudzania VAT i zmniejszaniu luki VAT to nic innego jak manipulacja. Do KSeF będą wysyłane faktury przez uczciwych podatników a nie przez oszustów. Tym bardziej, że system jest dobrowolny. Jaki przestępca dobrowolnie przekaże swoje sfałszowane dokumenty do systemu do którego ma dostęp administracja skarbowa? Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie da się nabrać na te deklaracje ministra Pudłowskiego.

Wygląda na to, że szef MF się zmienił, ale nadal kontynuowana jest fatalna praca tego resortu. Sama koncepcja tego projektu wygląda jakby była przygotowywana przez ludzi, którzy nie wystawili w życiu żadnej faktury. W szczegółowych przepisach spodziewać się należy jeszcze więcej kwiatków, w końcu fachowcy odpowiedzialni za trzy ostatnie buble wycofane po krytyce z Sejmu nadal odpowiadają za przygotowanie projektów w Ministerstwie Finansów.

Jest jeszcze jedna zasadnicza obawa. KSeF prawdopodobnie zgromadzi olbrzymią bazę wrażliwych danych o transakcjach handlowych w rękach urzędników. To kolejny etap zawłaszczania gospodarki i naszego życia przez państwo. Kolejny obszar, gdzie z powodzeniem funkcjonują prywatne firmy, które rząd chce wyprzeć swoimi rozwiązaniami. Nie mam wątpliwości patrząc na te fikcyjne korzyści dla firm, o których mówił minister Pudłowski, że ten projekt ma realizować interesy rządu i administracji skarbowej oraz firm informatycznych, które wezmą grube pieniądze za stworzenie KSeF.

[Michał Ajna]

Dominika Olszewska:

Pani Sylwia Wilkos w swojej wypowiedzi dla Newsweeka poruszyła szereg interesujących zagadnień, jednak zaproponowana przez nią metoda likwidacji zasygnalizowanych problemów - poprzez likwidację Senatu - przypomina postulowanie wylania dziecka razem z kąpielą.

Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach daje się zauważyć rozrastanie się izby wyższej. Wystarczy jednak odrobina dobrej woli żeby zauważyć, że z problemu tego zdaje sobie sprawę również JKM Monika. Nadania kasztelanii są od dłuższego czasu rzadsze i obejmujące węższy katalog osób niż miało to miejsce w przeszłości. Ponadto pragnę zauważyć, że po zakończeniu poprzedniej kadencji Senatu część senatorów dożywotnich nie odnowiło ślubowania senatorskiego, przechodząc na emeryturę. Jest tajemnicą Poliszynela, że podobnie - prawdopodobnie na dużo większą skalę będzie także z końcem obecnej kadencji. Pozostaje mieć nadzieję, że w ten sposób liczba senatorów dożywotnich trochę się wyreguluje.

Natomiast powinniśmy być otwarci na dyskusję o innych metodach zaradzenia temu problemowi. Być może należałoby zasugerować moratorium na nadawanie nowych kasztelanii. Do rozważenia są też pomysły takie jak obligatoryjny wiek emerytalny dla senatorów dożywotnich, kadencyjność kasztelanii czy zamknięty katalog kasztelanii możliwych do obsadzenia. O tym wszystkim możemy i powinniśmy swobodnie dyskutować.

Jest zrozumiałym, że p. Wilkos boleje nad jej zdaniem niedoreprezentowaniem w Senacie sił nie będących "podporą tronu". Jest to istotnym problemem, tyle że w znacznej mierze wynikającym z postawy tych sił. Po restytucji monarchii najpierw król Michał, a następnie królowa Monika starali się obdzielać kasztelaniami proporcjonalnie różne siły polityczne. Tak się jednak działo, że formacje reprezentujące tę część społeczeństwa, która pozostała sceptyczna wobec przemian ustrojowych - dziś ich reprezentantką jest Obywatelska Rewolucja, ale w przeszłości były to najpierw Lewica, a potem Rządzić Inaczej - niejako w geście dystansowania się od monarchii i izby wyższej odmawiały przyjmowania nominacji kasztelańskich, dopiero z czasem rewidując swe stanowiska. Trudno się zatem dziwić, że dziś siły te mają słabszą pozycję w Senacie.

Rozumiem zastrzeżenie co do frekwencji na sali obrad Senatu oraz przebiegu debat w izbie wyższej. Nie dowodzą one jednak zupełnie niczego, ponieważ co do joty można by je powtórzyć pod adresem Sejmu. Są to trafne uwagi, bardziej chyba jednak pod adresem ogółem naszej kultury politycznej, a nie Senatu.

Zupełnie natomiast nie zgadzam się z krytyką zasiadania w Senacie samorządowców. Wręcz przeciwnie, ja dążyłabym do jeszcze większego "usamorządowienia senatu", wręcz nadania mu charakteru "Izby Samorządowej", zakorzenienia senatorów w społecznościach lokalnych. Dla mnie wzorem jest model francuski, gdzie jest wręcz w dobrym tonie, żeby senator był jednocześnie np. merem jakiejś miejscowości. Dlatego cieszy mnie np. trend delegowania przez sejmiki marszałków do Senatu.