Szukałem tematu "Rzeczy z realu, które sprawdziły się w grach politycznych" i mimo że jest kilka wariantów podobnych tematów, to takiego nie znalazłem. Może uznaliśmy, że to oczywiste, że czerpie się treści z realu. Czasem jednak coś takiego się dzieje nieświadomie.
Olek Beski wysłał na czacie facebookowym, pomyślałem że przecież nie każdy na nim jest.
(kto ma pamiętać, ten pamięta)
Jak ja byłem przed maturą, to Unia Wolności już wypadła z wielkiej polityki, ale było to jeszcze przed rebrandingiem na demokratów.pl. Chcieliśmy wtedy przejąć nazwę Unia Wolności, uznając przeciwnie do tych dziennikarzy, że to idealna nazwa dla partii liberalnej (którą UW formalnie przez większość czasu nie była, bo do ALDE weszła dopiero za czasów Frasyniuka czyli już po wypadnięciu z sejmu, wcześniej była w EPP; przecież sam Mazowiecki gdyby urodził się za Łabą świetnie pasowałby do jednego z nurtów w CDU, a nurt "katolicyzmu otwartego" kojarzony z Tygodnikiem Powszechnym zawsze był jednym z kilku komplementarnych źródeł tożsamości UD/UW). Zresztą tej nazwy i tak byśmy nie przejęli, bo była zastrzeżona prawnie. W liceum to ma się najbardziej szalone pomysły, znajomy opowiadał, że u niego chcieli powołać
Chrześcijańską
Unię
Jedności i zapisać do międzynarodówki chadeckiej.
Z takich "stadionowych" nazw to w 2015 była też centrolewicowa efemeryda Biało-Czerwoni, co zawsze kojarzyło mi się z przyśpiewką kibiców.
Swoją drogą sama historia z demotywatora wygląda mi na jakąś anegdotkę Mazurka i Zalewskiego i to właśnie z moich czasów licealnych, kiedy obaj publikowali jeszcze w Nowym Państwie a potem we Wprost i jeszcze byli dowcipni.