Prasa

Najważniejsze newsy z kraju. Telewizja, radio, internet.
Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 11 lip 2023, 19:46

Obrazek

O wyborach do Parlamentu Europejskiego raz jeszcze
Obrazek
Właśnie rozpoczął się lipiec, ale warto pochylić się jeszcze raz nad tym co wydarzyło się na scenie politycznej w Polsce w poprzednim miesiącu. A działo się sporo, co prawda zgodnie z przewidywaniami wybory do Parlamentu Europejskiego wygrała Koalicja Obywatelska, która uzyskała 21.4 procent głosów. Druga lokata przypadła Prawicy, co także wróżyły jej wskazania sondażowe. Stawkę na podium uzupełniła Zjednoczona Lewica Razem, za nią KWW Dla Europy, potem Otwarta Europa, Blok Demokratyczno- Ludowy, Polska Partia Transhumanistyczna i Sojusz Regionów.

Jest jednak rzecz bardziej interesująca niż same wyniki wyrażone w bezwzględnych liczbach. Mianowicie oferty programowe głównych sił politycznych, jakie komitety ubiegające się o mandaty w Parlamencie Europejskim skierowały do Polaków. W wielu obszarach występowała zbieżność co do meritum, różnice występowały w sposobie komunikowania tego wyborcom oraz uszeregowania ważności postulatów. Można i trzeba pewne wnioski, tytułem podsumowania, wyciągnąć. A są one nader interesujące. Po 30 latach obecności w strukturach UE, Polska dorosła, a jej klasa polityczna wyrosła najpierw z dziecięcego, potem młodzieżowego euroentuzjazmu. Dziś już nie mówiono, że Polska musi jak najszybciej przyjąć wspólną walutę, bo Polacy zobowiązali się do tego w referendum. I taki pogląd prezentowało też środowisko polityczne, które wprowadzało Polskę do ERM2. Ostrożniej mówiono na temat dalszej integracji europejskiej. Michał Pulitowski z Dla Europy zwrócił uwagę na podobną recepcję ziem dawnej RP przez Polskę, tak jak swoje widzenie Ameryki Południowej mają Hiszpanie, a Maghrebu Francuzi. Maciej Kierzek z Otwartej Europy uznał za bardzo ważne inwestowanie w państwach takich jak Białoruś i Ukraina. Podkreślił, że wielu Ukraińców, Białorusinów, Mołdawian żyje na co dzień w państwach UE. Mniejszy niż w poprzednich latach był przekaz odnośnie dalszej integracji terytorialnej. A to oznacza, że politycy ubiegający się o mandaty w PE mają świadomość, że niebawem trzeba będzie określić granice terytorialne ostatecznego kształtu UE i nikomu nie można obiecać, że na pewno zostanie on do wspólnoty przyjęty.
Akcentowano też wspólnotę mieszkańców, czy to jako zbiorowości UE, czy narodów ją zamieszkujących. Zwracano uwagę na większą podmiotowość państw i obywateli.

I właśnie język jakim do wyborców mówiono miał znaczenie KO musiała grać na kilku fortepianach, by harmonizować programy różnych stronnictw, które ją tworzyły. Wiele uwagi poświęcono Unii jako wspólnocie, w tym sposobie życia mieszkańców i obowiązującemu kodowi kulturowemu. A odróżnia on ludzi w różnych częściach świata, jest odmienny, nabywany w procesie socjalizacji. A próba redukowania tego do postaw skrajnie prawicowych, na nikim w Polsce, ale jak się okazuje w całej Europie, wrażenia już nie robi.

Prawica używała miękkiego eurosceptycyzmu, ponarzekała na unijną biurokrację. Ale politycy tego bloku muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wynik nie byłby lepszy, gdyby silniej z kampanię zaangażował się Franciszek Pałucki, zamiast ostrzegać wyborców przed atakiem eurobiurokaratów na religię, i mówić o Konstytucji. To nie KO, ale Prawica wygrałaby wybory. Centroprawica w Europie coraz mniej eksponuje swój religijny rodowód w przekazie politycznym i Pałucki budował swoją popularność wewnątrz prawicy, ale nie przyciągnął centrystów

Biorąc pod uwagę ostatnie lata z wyniku może być zadowolona lewica, ostatnie wybory dały jej solidną dawkę tlenu na dalsze funkcjonowanie. A w wyborczą niedzielę pierwszy raz od kilku lat w sztabie wyborczym gościł optymizm. Wynik powyżej 15% i najwyższe indywidualne poparcie w głosowaniu na listy w Polsce dla liderki listy ZLR – Aleksandry Staniewskiej pokazał, że lewica w Polsce wciąż jest istotną siłą. Poza tym dwa największe podmioty SLD i RadLew wyeliminowały lewicową konkurencję. Rafał Chwedoruk zwrócił uwagę, że eurowybory są dla lewicy w Polsce najłatwiejsze, sprzyja jej zarówno ordynacja wyborcza, jak i jej zasób kadrowy. Poza tym stosunkowo silni pozostają na unijnej scenie politycznej socjaliści, którzy teraz wygrali. Jeśli przyjrzymy się kampanii z poprzednich lat, to poglądy lewicy w Polsce są najbardziej stałe, jeśli chodzi na kurs w jakim powinna podążać UE. Wstrzemięźliwość wobec wspólnej waluty artykułowano 15 czy 5 lat temu. Podobnym językiem KO mówiła dopiero teraz. Lewica nakreśliła też dość skutecznie pożądane kierunki dalszego funkcjonowania Unii Europejskiej, w tym wydatkowania środków. A polityka rolna, budżet, sprawy gospodarcze były istotne z punktu widzenia wyborców. Dobrze też zaplanowano sposób prowadzenia kampanii, prezentując spójną wizję przyszłości.
Dla Europy wypadł na miarę swoich możliwości w tych warunkach, dodajmy, że debiutował w eurowyborach. Głoszono stonowane poglądy. Jasno deklarując, że obecny model integracji europejskiej jest optymalny. Nie były to udane wybory dla Otwartej Europy, komitet ten prezentował co prawda poglądy zgodne z linią programową, której Rządzić Inaczej jest wierne od początku istnienia. Zawiodła jednak ekspresja prezentowania programu i sposób prowadzenia kampanii. Inne partie lepiej rozegrały ją logistycznie, lepiej na spotkaniach z wyborcami wypadali liderzy list partyjnych.
Słaby wynik odnotował Blok Demokratyczno-Ludowy, w jego ramach dwie partie, Polskie Stronnictwo Ludowe i Samoobrona uzyskały po jednym mandacie w kolejnej kadencji PE. Kampania była oszczędna w retoryce, w ilości spotkań z wyborcami również odbiegała od politycznej konkurencji. Dla części wyborców niezrozumiały mógł być brak startu w wyborach Ignacego Schmidta.
Mandaty zdobyły też Polska Partia Transhumanistyczna, która zdecydowanie większą aktywność przejawiała w kampanii wyborczej do Sejmu. Przedstawiciela PPT zabrakło również na debacie wyborczej. Sojusz Regionów będzie miał jednego przedstawiciela w XII kadencji Parlamentu Europejskiego. Pozostałe komitety nie uzyskały mandatów.

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 12 lip 2023, 10:35

Obrazek
Powyborcze rozliczenia w Rządzić Inaczej

Obrazek
Wolontariusz Rządzić Inaczej podczas ogłoszenia wyników exit poll w wyborach do Parlamentu Europejskiego

Nikt się nie spodziewał rok temu, że mający około 35 pp. poparcia w sondażach ruch zaliczy klęskę, bo tak trzeba nazwać 16% w wyborach do Sejmu, i 12% w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Stowarzyszenie Rządzić Inaczej ogłosiło właśnie analizę, w którym przedstawia powody swojej porażki.

Analiza została sporządzona podczas burzy mózgów na posiedzeniu, gdzie uczestniczyli posłowie, senatorowie i europoseł. Nota bene, przewodniczącym klubu parlamentarnego został Fryderyk Grabski z Stowarzyszenia Republikańskich Konserwatystów, powołano także rzecznika prasowego klubu w postaci Aleksandry Korczak, przewodniczącej stowarzyszenia Demokracja Bezpośrednia. Aleksander Beski oraz lider Polskiej Partii Piratów, Leonard Zachariasiewicz, objęli stanowisko wiceprzewodniczących. Główne wnioski z raportu brzmią następująco:

1) Niewystarczająca aktywność w parlamencie - pomimo, że w Senacie Rządzić Inaczej jest najaktywniejszą siłą, i przez długi czas ponadprzeciętnie w Sejmie, późniejszy zastój stanowił główną przyczynę klęski, która umacniała mniejsze przyczyny i ograniczała przekaz o sukcesach Rządzić Inaczej w zeszłej kadencji w Sejmie.
2) Zachowania bez kontekstu - chodzi tu o zachowanie posła Bartłomieja Przymusińskiego w debacie sejmowej, oraz o zachowanie samego Beskiego w debacie telewizyjnej. Kontekst ostatecznie nie miał żadnego znaczenia, i tak narracja o Rządzić Inaczej jako awanturnikach była dominująca.
3) Zaniedbanie innych segmentów programowych - skupienie się zbyt mocno na kwestiach ustrojowych i gospodarczych, kosztem innych kwestii.
4) Ordynacja wyborcza - 1-turowe JOW-y przy podziale opozycji (jednocześnie w raporcie zaznaczono, że Rządzić Inaczej raczej nie było drugim wyborem wyborców Bloku Demokratycznego-Ludowego) dały przewagę koalicji KO-Prawica-BdWR.

Kampania w wyborach do Parlamentu Europejskiego była oceniona bardziej pozytywnie, podkreślano realizację przedstawienia 4 segmentów programowych, zwrócono tylko uwagę, że podczas gdy w wyborach do Sejmu powstało klika spotów, do Europarlamentu powstał tylko jeden.
W końcowych wnioskach raport stwierdza, że stowarzyszenie powinno stabilizować swoją aktywność, żeby nie było sinusoidy, to znaczy ani żadnej aktywności, ani nagłych, wielkich zrywów. Aktywność powinna być prowadzona małymi krokami, żeby stopniowo zyskiwać poparcie. Do tego należy unikać działań, które mogłyby zostać wyrwane z kontekstu, oraz szukać wspólnych cech z partiami opozycyjnymi - Pomysł zaczerpnęliśmy z Wielkiej Brytanii, gdzie partie polityczne po wyborach zbierają się, analizują przyczyny porażki i wyciągają z tego wnioski, które potem trafiają do opinii publicznej - mówi Aleksandra Korczak.

Kto na prezesa stowarzyszenia?
Pomimo, że popularność Aleksandra Beskiego runęła, może uzyskać reelekcję na stanowisko przewodniczącego stowarzyszenia. Pozostali członkowie zarządu - Ewa Bocian (która ogłosiła, że nie będzie startować w ogóle do zarządu), Szymon Hołownia czy Sylwia Gregorczyk-Abram to są osoby stanowiące wartość dodaną, ale nie jako ewentualni przywódcy ruchu, a były przewodniczący, założyciel RI, Fryderyk Skarbiński jest jeszcze mniej popularny. Ale w stowarzyszeniu są osoby, które tęskną za jego podejściem, takim "neo-Skarbińskim" może być Maria Muś, u której start z wysokiego, bo z 8 miejsca w 2030 roku przy bardziej doświadczonych zawodowo kandydatach mogło być uznawane za zaskoczenie. Do tego Muś, tak jak Beski, pochodzi z Częstochowy, czyli bastionu Rządzić Inaczej, jest starsza o zaledwie 3 lata (39 lat przy 36), oraz wywalczyła mandat z okręgu jednomandatowego.

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 12 lip 2023, 21:26

Obrazek
Prezydent Warszawy dopytuje się minister ds. służb specjalnych o stadion Gwardii Warszawa

Obrazek

Prezydent Warszawy Joanna Maćkowiak-Pandera wysłała list otwarty do koordynatorki ds. służb specjalnych, Renaty Budzyńskiej, o możliwość oddania terenów stadionu Gwardii Warszawa ze strony Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na rzecz miasta. Miałoby to zakończyć długoletni spór ABW z działaczami żużlowego klubu WTS Warszawa.

Żeby zrozumieć kwestię problemu z tym stadionem, trzeba cofnąć się do samych początków. Jak sama nazwa wskazuje, stadion powstały na bazie części Lotniska Mokotowskiego był wykorzystany przez piłkarski (i nie tylko, w całej historii było kilkanaście sekcji) klub Gwardia Warszawa, który jako pierwszy reprezentował Polskę w europejskich pucharach. Na początku tereny stadionu były pod władaniem Skarbu Państwa, później ze względu na to, że Gwardia była klubem milicyjnym, stadion został przekazany Ministerstwu Spraw Wewnętrznych w latach 70. W 2007 roku MSW przekazało teren Komedzie Głównej Policji, która w 2013 ogłosiła, że ma tu powstać ośrodek szkoleniowo-treningowy, w międzyczasie, bo w 2009, do Miejscowego Planu Zagospodarowanie Przestrzennego wpisano funkcję sportowo-rekreacyjną. Jednak w 2016 roku KGP ogłosiło, że z powodu finansów plan budowy ośrodka za 400 milionów złotych jest niemożliwy, ostatecznie 3 lata później tereny zostały przekazane Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Krążyły plotki o budowie "polskiego Pentagonu", ostatecznie nic z tego nie wyszło. Od tego czasu nic się nie wydarzyło, stadion niszczeje, a jak mówi wiceprezes Warszawskiego Towarzystwa Speedwaya, Wojciech Jankowski, ABW brak chęci przekazania boiska i toru żużlowego argumentuje....zagrożeniem dla porządku konstytucyjnego państwa.

Właśnie, żużel. W latach 90. próbowano dokonywać reaktywizacji czarnego sportu w mieście, z którego wychodzi się pierwszy Drużynowy Mistrz Polski, PKM Warszawa. W 1996 roku odbyły się Indywidualne Mistrzostwa Polski, które wygrał legendarny żużlowiec Włókniarza Częstochowa, Sławomir Drabik, a w okresie 2000-2003 pod różnymi formami (WSŻ Gwardia Warszawa, WTŻ Warszawa, WKM Warszawa) startował klub żużlowy, który nie osiągał wielkich sukcesów. Z kolei WTS Warszawa sukcesy osiągał 20 lat temu na polu młodzieżowym, dwukrotnie stawiając na podium młodzieżowych drużynowych mistrzostw Polski i młodzieżowych mistrzostw Polski par klubowych (raz nawet wygrywając), klub reprezentowany był przez braci Pawlickich, Przemysława i Piotra, Adriana Gały oraz Patryka Brauna.

- Uważam, że stadion, tak jak każdy inny obecnie w Polsce, powinien być przekazany miastu, który udzieliłby dzierżawy klubowi, w tym momencie państwo Polskie dławi energię zapaleńców, którzy chcą propagować w Warszawie sport, który odgrywa ważną rolę w polskiej tradycji sportowej - mówi prezydent Maćkowiak-Pandera, dodając, że jej zdaniem minister Budzyńska może wywrzeć największy wpływ na ABW w tej kwestii. Podkreśliła także, że miasto jest gotów wesprzeć klub w odszukaniu prywatnych sponsorów, którzy współfinansowaliby stadion i byliby sponsorami klubu. - Skoro pani premier mówi, że rząd będzie chciał wspierać sport zawodowy, to niech udowodni to w tej kwestii, przeróżne rządy zaniedbały tę kwestię - dodaje.

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 18 lip 2023, 17:43

Obrazek
MF przygotowuje białą listę podatników VAT

Wiceminister Finansów Wojciech Paryna dostał specjalne zadanie zmniejszenia luki we wpływach z podatku VAT, a rozwiązaniem ma być wprowadzenie białej listy podatników VAT.

Obrazek

Ministerstwo Finansów już pracuje nad odpowiednimi zmianami w ustawie o podatku od towarów i usług. Rejestr według pierwszych zapowiedzi miałby być uruchomiony jeszcze w tym roku. Według szacunków ministerstwa, które potwierdzają także wyliczenia niezależnych ekspertów luka VAT może wynosić nawet kilkanaście procent, a to przy obecnych wpływach budżetowych kwota sięgająca 50 miliardów złotych. Wyliczenia CASE dla Komisji Europejskiej pokazują, że luka może sięgać 19% co jest wynikiem o ponad 7 p.p. wyższym niż średnia w UE.

W MF trwają konsultacje założeń projektu z przedstawicielami przedsiębiorców, które mają zapewnić że projekt nie zwiększy biurokracji w zakresie rozliczeń podatkowych. "Biała lista to nie tylko uszczelnienie systemu podatku VAT, ale także korzyści dla przedsiębiorców, którzy w łatwy sposób będą mogli weryfikować swoich kontrahentów." - tłumaczy wiceminister Paryna. Szacunki resortu finansów wskazują, że zbudowanie odpowiedniego systemu może kosztować kilkanaście milionów złotych, a roczne korzyści dla budżetu państwa z tytułu zwiększonych wpływów z podatku VAT 8-12 miliardów złotych.

Naszym wyzwaniem jest to, aby system od początku zapewniał pełną automatyzację i jak najlepsze doświadczenie dla jego użytkowników. Chcemy udostępnić API dzięki któremu firmy będą mogły automatycznie weryfikować dane kontrahentów oraz współpracować z bankami, aby te w sposób automatyczny zasilały rejestr numerami rachunków rozliczeniowych i powiązanymi z nimi rachunkami wirtualnymi" - tłumaczy przedstawiciel Narodowej Alternatywy w rządzie Fornero-Piotrowskiej.

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 20 lip 2023, 16:03

Obrazek
Przyjaźń i polityka: Klara Kozłowska
Obrazek
Czy w polityce jest w ogóle miejsce na przyjaźń? Zdaniem wielu życie polityczne to arena bezwzględnej walki na śmierć i życie, której obce są uczucia i sentymenty. Inni z kolei niezależnie od uwarunkowań i okoliczności dbają o stare przyjaźnie i zawierają nowe znajomości. Posłanka wielu kadencji i do niedawna minister ds. równości i praw człowieka zdecydowanie należy do tych bardziej towarzyskich. Znajomi 38-latki utrzymują że jest ona jedną z najsympatyczniejszych osób, jakie znają.

Złośliwi mogą powiedzieć, że szczególnie przyjazna jest Kozłowska wobec mężczyzn. Z pewnością wielu z nich samych chętnie zapoznałoby się z "najseksowniejszą posłanką" według jednego z rankingów Playboya. Z wykształcenia historyczka, karierę polityczną zaczynała jako asystentka lidera Partii Liberalnej Piotra Capaldiego i jest tajemnicą Poliszynela, że ze znacznie starszym od niej Capaldim łączyły ją relacje nie tylko polityczne i zawodowe, ale i osobiste. Chodzącym dowodem na zażyłość Klary Kozłowskiej z Michałem II jest ich wspólna córka Marcelina, która za kilka miesięcy skończy 6 lat. Być może nauczona pewnym doświadczeniem, Kozłowska jako sekretu strzeże przed opinią publiczną tożsamości ojca swojej drugiej córki, 4-letniej Mileny. Wiadomo, że nie jest nim król senior, ale najprawdopodobniej wysoko postawiony polityk prawicy.

Obrazek

Opinii publicznej jest już wiadomy fakt, że Klara Kozłowska pozostawała w bliskich relacjach z Emilią Mazurkiewicz, obecną wielką księżną Białorusi Emilią. Kiedy 20-letnia Emilia osiedliła się w Polsce, by w Warszawie studiować filologię angielską, starsza o 5 lat Klara niejako "wzięła ją pod swoje skrzydła", pomagając zaaklimatyzować się w nowym kraju. Co ciekawe, osoby z kręgu znajomych Klary i Emilii utrzymują, że dzisiejsze władczyni, gdy poznawała scenę polityczną Polski, najbliżej było wówczas do Partii Pracy - efemerycznej formacji centrolewicowej, która weszła w skład Postępowych Demokratów, stanowiąc w ich ramach już nieformalne, ale w niektórych regionach dość wpływowe stronnictwo.

Obrazek

Obecnie Kozłowska pozostaje w szczególnie dużej zażyłości z Joanną Wrembską, posłanką kadencji 2026-2030, a obecnie ambasador RP przy NATO. Jest to zresztą znajomość, wieloletnia, obie panie znają się i przyjaźnią jeszcze z czasów Partii Liberalnej. Sama Wrembska w kwestiach swojego życia prywatnego jest bardzo dyskretna, choć na warszawskich salonach krążą pogłoski, że w przeszłości była zaangażowana w romans z żonatym wysoko postawionym mężczyzną (dodajmy, że ponownie nie chodzi o króla seniora, ale niektórzy rozmówcy sugerują, że... "ciepło"). Prawdopodobnie zbiegło się to w czasie z mało przyjemną sytuacją, kiedy inny mężczyzna, z którym Joanna pozostawała wówczas w dosć niejsasnej relacji z zazdrości starał się wplątać ją w afery w które sam był zaangażowany, obciążając ją odpowiedzialnością. Wrembskiej we współpracy z odpowiednimi organami udało się wyjść obronną ręką z fałszywych oskarżeń, ale być może przez tę sytuację stała się jeszcze bardziej dyskretna i ostrożniejsza w sferze damsko-męskiej.

Klara Kozłowska i Joanna Wrembska starają się spędzać ze sobą czas, kiedy tylko mogą. Kiedy tylko Wrembska na kilka dni przyjedzie z Brukseli do Warszawy, obie nie wyobrażają sobie niedzieli bez wizyty na Torze Wyścigów Konnych na Służewcu.
Obrazek

Jak widać, panie trzymały się blisko siebie także na bankiecie zaaranżowanym niedawno przez Michała II w pałacu w Łazienkach Królewskich. Pewną ciekawostką ze sfery plotek z wyższych sfer może być fakt, że towarzystwa dotrzymywała im siostrzenica króla seniora Adelajda Borkowicz (na zdjęciu po lewej).
Obrazek

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 20 lip 2023, 16:29

Obrazek
Inna monarchia była możliwa. Ale jaka?

W grudniu ubiegłego roku minęło 15 lat od wstąpienia Michała II na tron. Rocznica ta przeszła trochę bez echa, jednak warto zastanowić się nie tylko jaka jest i jaka powinna być polska monarchia, ale też - jaka mogła być.

Obrazek

Król Michał pod koniec panowania wielu poddanym kojarzył się z problemami zdrowotnymi, które zmuszały go do częstego powierzania regencji żonie lub w późniejszym czasie córce oraz z jego licznymi ujawnionymi romansami, część z których poskutkowała pojawieniem się na świecie nieślubnych dzieci. Ale stan zdrowia króla seniora uległ zdecydowanej poprawie, a do jego wybujałego temperamentu i zdecydowanie niemonogamicznej natury przyzwyczaiły się zarówno opinia publiczna, jak i chyba kolejne małżonki. Po abdykacji wielu znów patrzy na Michała II przychylnym okiem, dostrzegając że brał on czynny udział w kształtowaniu się nowego ustroju, nadając mu praktyczne ramy, że potrafił harmonijnie współpracować z gabinetami o różnej orientacji politycznej, że kilkukrotnie zdecydował się na niekonwencjonalne posunięcia, wiadomo też że zakulisowymi zabiegami udało mu się kilkukrotnie wspomóc polską politykę zagraniczną.

Obrazek

Obecnie na tronie zasiada córka Michała II, królowa Monika, a jej mąż król Jerzy jest dziedzicznym księciem Saksonii. W ten sposób przywrócona z woli Polaków monarchia, w której linię dynastyczną instaurowano w głosowaniu Zgromadzenia Narodowego, a następnie potwierdzona w referendum, połączyła się saską dynastią Wettynów, a następca tronu, królewicz Michał Robert jest dziedzicem zarówno tradycji demokratycznej genezy obecnej polskiej monarchii jak i dynastii saskiej jako najpoważniejszych pretendentów do polskiej korony. Choć nadal pokutuje sterotyp "czasów saskich" w XVIII w. jako synonimu upadku Rzeczypospolitej, to jednak już od kilkudziesięciu lat historycy, począwszy od pionierskich prac Jacka Staszewskiego dowodzą, że rzeczywistość wyglądała inaczej. Dziedziczenie w linii Wettynów zakładała zarówno Konstytucja 3 Maja, jak i konstytucja Księstwa Warszawskiego, jest więc to istotne odwołanie do narodowej tradycji monarchistycznej. Królowej Monice udało się wypracować już swój własny styl panowania, odróżniający ją od ojca. Na pewno teraz polska monarchia jest spokojniejsza i skromniejsza, mniej rozbuchana i zupełnie nie skandalizująca. Choć królowa pokazuje też, że nie da się zepchnąć politykom do narożnika.

Obrazek

A jak wyglądałaby monarchia, gdyby król Michał nie abdykował? W końcu przyczyny, które go do abdykacji skłoniły ustały i mówi się, że ma sam żałować tej decyzji. Należy przypomnieć, że Michał II w praktyce założył równoległą rodzinę z referendarz koronną Pauliną Boroń - dość powiedzieć, że para doczekała się dwóch córek jeszcze w trakcie panowania Michała II i trwania jego małżeństwa z królową Marią. Szybki rozwód królewskiej pary odbył się bezpośrednio po abdykacji. Nietrudno wywnioskować, że Michał i Maria nie zamierzali się rozwodzić dopóki zasiadali na tronie, wiadomo też że Maria nie zamierzała ustępować swojej pozycji jako królowa młodszej konkurentce. Być może Michała II do abdykacji popchnęła także chęć sformalizowania związku z kobietą, do której zapałał tak wielką namiętnością. Czy dało się jakoś wybrnąć z tej sytuacji? Rzadko na naszych łamach chwalimy słynącego ze skandalicznych i szokujących wypowiedzi kasztelana chełmińskiego Janusza Korwin-Mikkego, ale wydaje się że jego postulat mógłby tu zadziałać. Sugerował on, że Michał II mógłby panować dalej i w związku małżeńskim z królową Marią, zaś Paulina Boroń zostałaby wyniesiona do pozycji półoficjalnej metresy. Od królowej wymagałoby to pogodzenia się z większym wyeksponowaniem kochanki męża, z kolei od rzeczonej kochanki rezygnacji z dążeń, by samemu zostać królową. Model taki pozornie wydaje się skandalizujący, ale zapewne zostałby zaakceptowany przez społeczeństwo, które przyzwyczaiło się do ekscesów obyczajowych monarchy. Być może bardziej konserwatywni zwolennicy monarchii krzywiliby się, ale czy byłoby to czymś znacznie różnym od tego co miało miejsce na dworach królewskich przez wieki. Od czasu abdykacji i rozwodu polepszyły się stosunki między królową Marią a królem seniorem i księżną czerską, a na księżną Paulinę opinia publiczna patrzy dziś inaczej, przez pryzmat jej tragicznej śmierci w akcie poświęcenia dla innych.

Obrazek

Należy też pamiętać, że pierwotnie to nie Michał Ajna miał zasiąść na tronie, tylko właśnie Maria Karwicka. Wydawała się do tego wprost predestynowana. Elegancka, urodziwa, pełniąca reprezentacyjne stanowiska, posiadająca arystokratyczne koligacje, mimo zaangażowania w życie polityczne zawsze raczej koncyliacyjna i umiarkowana. Po latach można powiedzieć, że sposób w jaki królowa Maria pełniła rolę królowej małżonki, sprawowała regencję, czy angażowała się w życie społeczne po abdykacji męża pokazuje, że byłaby ona wręcz idealną samodzielną władczynią. Sam Michał II, którego seksualne ekscesy jako króla małżonka nie zaszkodziłyby zbytnio prestiżowi monarchii tak jak prestiżowi monarchii brytyjskiej nie zaszkodził ekscentryzm księcia Filipa. miał się wypowiadać, że to jego żona powinna była zasiąść na tronie. Dlaczego więc tak się nie stało? Zadecydował układ sił politycznych. Kandydatury Marii Stern w Zgromadzeniu Narodowym nie chciała poprzeć nie tylko lewica, ale też liberałowie z Inicjatywy Wolność. IW zdecydowała się jednak z jakichś powodów poprzeć Michała Ajnę, być może uznając, że jest on mniej zaangażowany w bieżący spór polityczny. Gdyby to królowa Maria została samodzielną władczynią, wówczas następczynią tronu byłaby jej starsza córka Anna Maria, obecnie żona następcy tronu Liechtensteinu Józefa Wacława. Jako ciekawostkę można podać fakt, że Józef Wacław i jego syn z Anną Marią Józef Alojzy będą pretendentami do tronów Anglii, Szkocji i Irlandii uznawanymi przez jakobitów - zwolenników linii sukcesji wywodzącej się od odsuniętej od władzy w 1688 r. (a więc przed Aktem Unii z 1707 r. powołującym do życia Zjednoczone Królestwo) dynastii Stuartów; pretensje te mąż Anny Marii dziedziczy po rodzinie swojej matki. W dodatku kiedy linia sukcesji w Polsce nie była jeszcze ustalona, sam Michał II miał ponoć tendencje do faworyzowania jako potencjalnej następczyni Anny Marii, nawet kosztem własnej córki. Z kolei gdyby król Michał II i królowa Maria zostali powołani na tron jako współpanujący (jak Wilhelm Orański i również Maria po odsunięciu od władzy głównej linii wspomnianych Stuartów), następcą tronu zostałoby któreś z ich dzieci - może starsze z ich pierwszych wspólnych dzieci (bliźniąt) - syn Karol, który, co lubi podkreślać jego ojciec, imię otrzymał na cześć bł. Karola Habsburga, ostatniego władcy Austro-Węgier. A może pierwsze polskie "royal baby" - pierwsze dziecko Michała i Marii urodzone po zawarciu przez nich związku małżeńskiego i wstąpieniu na tron czyli królewna Matylda. Z Matyldą król senior ma zresztą związane poważne plany, postrzegając ją jako przyszłą głowę protestanckiej linii dynastii.

Obrazek

Najpoważniejszym rywalem Marii Karwickiej w Zgromadzeniu Narodowym był zgłoszony przez PiS Tytus Czartoryski. Może on poszczycić się arystokratycznym pochodzeniem i piękną kartą aktywności w opozycji antykomunistycznej w czasach PRL, jak również tym, że nie byłoby problemów z następstwem tronu, Czartoryski jest bowiem ojcem piątki dzieci. Kontrowersyjne może być, że potomek książęcej linii sławnej rodziny był także sygnatariuszem listu (podpisanego też przez innych reprezentantów środowiska arystokratycznego) w obronie księdza oskarżonego o pedofilię, jak również wypowiedział się o Oldze Tokarczuk, że "swoimi wypowiedziami niszczy porządek moralny i obraża mój naród".

Obrazek

Ciekawym kandydatem był zgłoszony przez Inicjatywę Wolność Aleksander Poniatowski, wywodzący się (podobnie jak bliski współpracownik Michała II Piotr Poniatowski) z rodziny ostatniego władcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wywodzi się z osiadłej we Francji linii Poniatowskich, jest synem francuskiego polityka Axela Poniatowskiego, a przez swą prababkę także potomkiem Napoleona Bonaparte. Na pewno elekcja Aleksandra Poniatowskiego przyczyniłaby się do zbliżenia polsko-francuskiego, tak jak mariaż z dynastią saską przysłużył się naszym relacjom z Niemcami. Pewnym mankamentem jest to, że ktoś mógłby kwestionować związki potencjalnego króla z krajem. Obywatelstwo polskie uzyskał dopiero jako 23-latek w 2000 r. Obecnie Aleksander Poniatowski jest kasztelanem poznańskim.

Obrazek

O pozostałych pretendentach zgłoszonych Zgromadzeniu Narodowemu niby szkoda mówić, ale jednak ludzie ci jakoś zebrali wymagane 50 000 podpisów. Leszek Wierzchowski, Jan Zbigniew Potocki i Marek Świętopełk Światopełk-Zawadzki nie byli poważani nawet w polskim środowisku monarchistycznym, w którym uchodzili za osoby niezrównoważone, happenerów lub prowokatorów. Szczególnie zastanawiający jest tu udział Światopełka-Zawadzkiego w kampanii referendalnej w sprawie wejścia do UE przed trzema dekadami. W jednym z przedreferendalnych spotów reklamowych ten dziwny osobnik perorował przeciwko Unii, podając się jednocześnie za potomka Bolesława Chrobrego i plotąc wiele innych andronów. Kilkanaście minut później ten sam pan, w tym samym pomieszczeniu, tym razem drętwym głosem wygłaszał prounijne komunały.

Obrazek

Niektórzy po dziś dzień zastanawiają się, czemu o koronę nie powalczył ostatni prezydent, regent Mikołaj Liściowski, zwłaszcza że ponoć rozważał to, a sytuacja patu w Zgromadzeniu Narodowym dawała mu duże pole do politycznego manewru. Gdyby to Liściowski zasiadł na tronie, to jego następcą zostałby jego starszy syn Roman, polityk prawicy i mąż wybranej właśnie marszałkinią Senatu Zofii-Czetwertyńskiej Liściowskiej) ojcem chrzestnym jej najstarszego dziecka jest z kolei Michał II. W zasadzie to sama Czetwertyńska-Liściowska wydawałaby się dobrą kandydatką na królową i to jako samodzielna władczyni - ma imponujące książęce koligacje, dysponuje reprezentacyjną powierzchownością, podobnie jak Maria Karwicka jest kompromisowa i wyważona. Czemu więc prawica nie zgłosiła jej kandydatury? Może dlatego, że była wtedy młoda i jeszcze mało znana? Gdyby na tronie zasiadł Mikołaj Liściowski, problematyczna byłaby numeracja - Polska miała już bowiem króla Mikołaja, którym był car Mikołaj I. Był on królem powołanego postanowieniami Kongresu Wiedeńskiego Królestwa Polskiego i został zdetronizowany podczas powstania listopadowego. Dużym dylematem byłoby, czy uwzględniać go w poczcie władców i ich numeracji.

Obrazek

Niektórzy chętnie widzieliby na tronie Annę Radziwiłł-Schmidt, choć ona ani przez chwilę miała nie rozważać zabiegów o koronę. Zbyt pociągał ją żywioł bieżącej polityki. Należy przyznać, że jej mąż, wieloletni marszałek Senatu Marcin Schmidt doskonale sprawdziłby się w roli króla małżonka. Co ciekawe, gdyby hipotetycznie to "Radziwiłłka" objęła tron, to sukcesja na pokolenia pozostałaby w linii żeńskiej - jej następczyniami zostałaby jej córka Helena Leszczyńska i wnuczka, córka Heleny, z pierwszego małżeństwa Róża Serafin.

Obrazek

Być może dobrym kandydatem na tron byłby prezydent Stanisław Goszczyński, który okazał się pojednawcą społeczeństwa po katastrofie smoleńskiej. Goszczyński, sam jakby wycięty z przedwojennego żurnala i odznaczający się elegancją w angielskim stylu nie ubiegał się o drugą kadencję, chcąc poślubić swoją szefową BBN Joannę Tkacz-Ptaszyńską. Joanna Goszczyńska jest zresztą chyba najdobitniejszym symbolem ciągłości instytucji państwa, bowiem szefową BBN jest nieprzerwanie za prezydentur Stanisława Goszczyńskiego i Mikołaja Liściowskiego oraz za panowania Michała II i królowej Moniki. Sama Goszczyńska, obyta, elegancka i atrakcyjna niewątpliwie nadawałaby się na królową małżonkę i królową matkę. Bo jak wiadomo, gdyby to prezydent Goszczyński zasiadł na tronie, dziś panowałby jego syn z pierwszego małżeństwa, mało znany opinii publicznej 57-letni (starszy od macochy) Oskar.

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 24 lip 2023, 23:19

Obrazek
Lewica tworzy Gabinet Cieni
Obrazek
Współpraca pomiędzy SLD a Radykalną Lewicą będzie miała ciąg dalszy, jak się dowiadujemy w najbliższych dniach zostanie powołany Gabinet Cieni. Na czele tego organu stanie lider SLD – Nikodem Kepp. Szef Radykalnej Lewicy- Piotr Tkaczowski obejmie MSW. Cieniem Weroniki Ryszkowskiej w MSZ będzie były wiceminister spraw zagranicznych w rządach Szamira De Leona, Laury Novak i Anny Radziwiłł- Schmidt Patrick Kibangou. W MON były szef tego resortu Michał Krzyżanowski. Laura Novak będzie odpowiedzialna za ministerstwo skarbu i energii. W innych resortach również będą osoby z doświadczeniem w randze wiceministrów - Amanda Rosiak, Rafał Stachura, Rafał Bakalarczyk, Klaudia Otte. Za sprawy zdrowotne będzie odpowiadał lider Polskiej Partii Socjalistycznej Wojciech Konieczny, za edukację posłanka Radykalnej Lewicy Karolina Grzegorczak. Obydwie partie uzgodniły, że w składzie GC nie znajda się europosłowie. - Europarlamentarzyści będą koncentrować się na pracy w UE, czeka ich tam wiele ważnych zadań przez kolejne lata, by wdrażać program z którym szliśmy do eurowyborów- mówi Piotr Ikonowicz. W ministerstwach ,,cieni’’ będą też zespoły eksperckie. W ich składzie byli parlamentarzyści, radni, ludzie nauki i praktycy. -W GC będą dwa bardzo ważne resorty ds. osób 50+ oraz Technologii i Badań. Tworzymy Gabinet by nie tylko recenzować pracę rządu, ale też przedstawiać potrzebne do wdrożenia rozwiązania w różnych dziedzinach, prezentować to co kluczowe zdaniem lewicy. Mamy nadzieję, że do przynajmniej niektórych rozwiązań uda się przekonać rząd- mówi Wojciech Konieczny
-Rząd idzie co raz bardziej w prawo, sprawy obywateli odeszły na drugi plan i opozycja też słabo działa, dlatego musimy działać- wyjaśnił potrzebę stworzenia gabinetu cieni przewodniczący SLD Nikodem Kepp

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 28 lip 2023, 10:05

Obrazek
Samorządy w służbie Rządzić Inaczej?
Obrazek
W polityce Rządzić Inaczej można zauważyć coraz większy trend wykorzystywania samorządów na użytek polityki partyjnej. Objawia się to działaniami w samorządzie adekwatnymi do bieżących kwestii mocno obecnych w debacie publicznej okresu wyborczego. Dzieje się to nie tylko na silnie upartyjnionym szczeblu samorządu wojewódzkiego, ale jak pokazuje obecna kampania wyborcza, także na szczeblu samorządu miejskiego. Trudno będzie uwierzyć, że jest to tylko zwykły zbieg okoliczności, który dzieje się już po raz kolejny. Spójrzmy na konkretne działania. Przełom lutego i marca 2034 roku, do opinii publicznej wychodzi wiadomość, podana przez Portal Samorządowy, o tytule "Samorządy przygotowują programy dofinansowania budowy stacji ładowania elektryków". Portal Samorządowy pisał w swoim artykule, że w tamtym czasie rozpoczęły się konsultacje społeczne związane z umieszczeniem nowych stacji ładowania samochodów elektrycznych w województwach: świętokrzyskim (rządzonym przez marszałka z Rządzić Inaczej w koalicji z radnymi Koalicji Obywatelskiej), lubelskim (rządzonym przez marszałka z Rządzić Inaczej w koalicji z radnymi Prawicy), lubuskim (rządzonym przez marszałka z Rządzić Inaczej w koalicji z radnymi Koalicji Obywatelskiej), łódzkim (rządzonym przez marszałka z Rządzić Inaczej w koalicji z radnymi Prawicy), małopolskim (rządzonym przez marszałka z Rządzić Inaczej w koalicji z radnymi Prawicy), podkarpackim (rządzonym przez marszałka z Rządzić Inaczej w koalicji z radnymi Prawicy Razem) i wielkopolskim (rządzonym przez marszałka z Rządzić Inaczej w koalicji z radnymi Prawicy Razem i Razem dla Wielkopolski Ryszarda Grobelnego). Czas rozpoczęcia tych konsultacji nie wygląda na przypadkowy, ponieważ w tym czasie tematem cieszącym się dużą uwagą w debacie wyborczej była kwestia zakazu sprzedaży samochodów spalinowych, a realne działanie było na rękę przewodniczącemu stowarzyszenia Rządzić Inaczej, Aleksandrowi Beskiemu, żeby wzmocnić przekaz o samochodach elektrycznych. Przy okazji wyboru marszałka Senatu Marcina Schmidta do Parlamentu Europejskiego w mediach ogólnopolskich aktywizuje się prezydent Warszawy, Joanna Maćkowiak-Pandera. Zaczyna ona od listu otwartego do minister, koordynatorki ds. służb specjalnych, Renaty Budzyńskiej w sprawie stadionu Gwardii Warszawa. Dla przypomnienia sprawa tego stadionu ciągnie się od 2011 roku, czyli już 23 lata, a prezydent Warszawy rządzi już od czterech lat. Prezydent Warszawy apelowała w tym liście o przekazanie miastu tego stadionu. Później, w sierpniu 2034 roku TVN Warszawa informuje o tym, że ruszają przetargi na prywatne linie autobusowe i panele obywatelskie dotyczące Stref Czystego Transportu. Prezydent Warszawy na konferencji prasowej mówi o tym, że "Przetarg będzie miał na celu rozwój konkurencji dla Miejskich Zakładów Autobusowych, następne połączenia prywatne mają powstać w styczniu 2035 roku. Dzięki temu mieszkańcy otrzymają lepsze usługi komunikacji miejskiej, a miasto obniży koszty, co pozwoli lepsze wydatkowanie pieniędzy w zakresie polityki transportowej.". Nie informuje ona o częstotliwości jazdy tych połączeń autobusowych, ale można uznać, że taniej może oznaczać mniej, za to poinformowała, że zaoszczędzone pieniądze przeznaczy na "rozwiązania związane z tzw. parkingami "parkuj i jedź"". Pytanie czy te rozwiązania skończą się jak parking P+R Żerań z 235 miejscami parkingowymi, który to świeci pustkami, a jedno miejsce parkingowe kosztowało około 46 tysięcy złotych. Jednakże pewnie się tego nie dowiemy, aż do następnego roku, do wyborów samorządowych, gdyż samorządy rządzone przez Rządzić Inaczej aktywizują się tylko na kampanię wyborczą, a w innym czasie są dość niemrawe.

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 28 lip 2023, 19:22

Obrazek
Nieoczekiwana porażka Gajewskiej
Obrazek
Aleksandra Gajewska po ogłoszeniu wyniku wyborów

Poznaliśmy wyniki I tury wyborów uzupełniających do Senatu w Warszawie. Przyniosły one dwie niespodzianki, po pierwsze frekwencje, po drugie słaby wynik faworytki, Aleksandry Gajewskiej, która zajęła dopiero trzecie miejsce.

Frekwencja, która wyniosła aż 27%, jest rekordowa jak na wybory uzupełniające, które nie odbywały się razem z innymi wyborami ogólnopolskimi. Zapewne spowodowała ją duża rywalizacja, momentami wręcz agresywna, pomiędzy prezydent Warszawy i kandydatką Rządzić Inaczej Joanną Maćkowiak-Panderą a kandydatem Prawicy Stanisławem Tyszką. Należy mieć także na względzie, że w stolicy zawsze głosowało więcej osób, niż w reszcie kraju. Co warte odnotowania, wyższą niż zwykle frekwencję, w stosunku do pozostałych dzielnic, odnotowano na Pradze Północ, gdzie też najwięcej głosów zdobył Stanisław Tyszka i Piotr Szumlewicz, oraz na części terenów podmiejskich prawobrzeżnej Warszawy, tradycyjnie częściej głosujących na Prawicę. To na tych terenach skupiła się zresztą kampania tej dwójki kandydatów, w przypadku Tyszki, skutecznie.

Pierwszą turę wygrała Joanna Maćkowiak-Pandera i można powiedzieć, że do starcia w drugiej rundzie staje w roli faworytki. To na nią bowiem najpewniej chętniej głosy oddadzą wyborcy Aleksandry Gajewskiej i Piotra Szumlewicza. Prezydent stolicy przedstawiała się jako skuteczna gospodarz miasta, skupiła także głosy wyborców opozycji, których w Warszawie jest sporo, jak również przeciwników wyboru do Senatu reprezentanta Prawicy. W kampanii stawała bowiem przede wszystkim w kontrze do Tyszki, którego także pozwała, choć nieskutecznie, w trybie wyborczym.

Wielkim zaskoczeniem jest porażka Aleksandry Gajewskiej, która rozpoczynała kampanię jako faworytka. Można chyba powiedzieć, że jej wynik jest skutkiem ogólnego kryzysu Koalicji Obywatelskiej, który rozpoczął się po słabszych, niż się spodziewano, wynikach w wiosennych wyborach do Sejmu i Parlamentu Europejskiego. Od tego czasu ton pracom rządu zaczęli nadawać ministrowie z Prawicy. Można powiedzieć, że z KO zaczęło dziać się to samo, co swego czasu ze Zjednoczoną Lewicą w koalicji z PD, na ogólnym znużeniu partią rządzącą, przy słabości opozycji, zyskuje jej mniejszy koalicjant.
Także sama kampania Gajewskiej, choć nie była zła, to zdecydowanie brakowało w niej dynamizmu i entuzjazmu. Część wyborców odniosło wrażenie, że głos na Gajewską zupełnie nic nie zmieni, w przeciwieństwie do głosu na jej kontrkandydatów. To poskutkowało słabszą aktywizacją jej wyborców. Była także zbyt podobną kandydatką do Joanny Maćkowiak-Pandery, jako jej zastępczyni w stołecznym ratuszu.

Piotr Szumlewicz zdecydowanie nie był faworytem tych wyborów. To bądź co bądź postać dość kontrowersyjna, wzbudzająca dużą nieufność wśród wyborców. Mimo to udało mu się uzyskać bardzo przyzwoity wynik, zapewne po części wynikający z faktu, iż lewica w ostatnich miesiącach jest na fali wznoszącej. Wygląda na to, że SLD i jego koalicjantom potrzebny był kubeł zimnej wody w postaci słabego wyniku w wyborach do Sejmu, swoiste katharsis.

Niski wynik uzyskał kandydujący jako niezależny były europoseł Paweł Zalewski, od wielu lat nieobecny w polityce. Najwyraźniej Warszawiacy uznali, że powinien on pozostać na politycznej emeryturze, a w Senacie czas dla młodszego pokolenia.

Kosma Drzewiński

Administrator
Administrator
Posty: 22724
Rejestracja: 19 kwie 2015, 13:04

Re: Prasa

Postautor: Administrator » 31 lip 2023, 12:41

Obrazek
Maćkowiak-Pandera z politycznymi ambicjami

Obrazek

Prezydent Warszawy Joanna Maćkowiak-Pandera po zaskakującym zwycięstwie w walce o prezydenturę w Warszawie próbuje zaistnieć w ogólnopolskiej polityce. Po raz drugi podchodzi do startu w wyborach do Senatu co nie podoba się mieszkańcom Warszawy i urzędnikom warszawskiego magistratu.

"Nie wiem czy szykuje sobie bezpieczne lądowanie przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi, czy faktycznie prezydentura Warszawy była tylko środkiem do dalszych politycznych celów, ale tak czy siak nie podoba mi się jej postępowanie." - mówi przedsiębiorca Jan, który głosował na kandydatkę RI w ostatnich wyborach samorządowych.

"Już raz Warszawiacy dali jej sygnał, że chcą, aby skupiła się na zarządzaniu stolicą popierając 3 lata temu Barbarę Nowacką w okręgu nr 20. To najwyraźniej nie był wystarczający sygnał i przetransferowała się do okręgu nr 21 żeby spróbować w innej części Warszawy." - zwraca uwagę Magda studiująca politologię na Uniwersytecie Warszawskim.

"Delegacje, spotkania z zaproszonymi gośćmi, występy w mediach, a teraz kampania wyborcza sprawiają, że pani prezydent nie ma za wiele czasu na zarządzanie miastem. Za chwilę mogą jej dojść komisje i posiedzenia w Senacie, a na tym ucierpi nasze miasto. Może prezydenci mniejszych miast mają czas na pracę w Senacie, ale prezydent Warszawy zarządza olbrzymią metropolią i musi być w pełni skoncentrowana na swoich zadaniach" - podkreśla anonimowo urzędniczka ze stołecznego Urzędu Miasta.

"Po tych czterech latach, nie wierzę żeby to był dobry wybór. W Warszawie powinien rządzić Warszawiak, tak samo w Senacie powinien reprezentować nas Warszawiak. No i ten pozew wobec Tyszki, jakby bała się poważnej konfrontacji z kimś kto jest stąd i zna nasze potrzeby." - zauważa emeryt Mieczysław.


Obrazek
Powstanie polska DARPA

Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowało projekt ustawy tworzący Narodowy Instytut Eksperymentów i Badań Obronnych (NIEBO) wzorowany na amerykańskiej agencji DARPA. To ma być przełomowy krok w zakresie innowacji dla polskiej armii i wykorzystaniu polskiego potencjału naukowo-badawczego. Ustawa w najbliższych dniach trafi do Sejmu.

Obrazek

Instytut ma przejąć zadania działającego od lat bez większych sukcesów Inspektoratu Implementacji Innowacyjnych Technologii Obronnych (I3TO), ale być o wiele bardziej niezależną instytucją i zbliżoną w swoim modelu do działania lidera w zakresie poszukiwania i wdrażania innowacji czyli US Defense Advanced Research Projects Agency (DARPA). "Chcemy wykorzystać doświadczenia amerykańskiego DARPA, który jest niekwestionowanym liderem do naśladowania, ale przyglądaliśmy się także rozwiązaniom europejskim brytyjskiej ARIA, niemieckiej SPRIN-D, unijnej JEDI czy rozwiązaniom stosowanym w Izraelu" - tłumaczył wiceminister obrony Franciszek Pałucki.

Polska agencja ma wspierać projekty o wysokim ryzyku i potencjalnie wysokich korzyściach. Dotychczasowy model przetargów zdaniem MON mógł zaspokajać tylko bieżące potrzeby armii, ale długoterminowa konkurencyjność we wszystkich domenach pola walki możliwa jest tylko dzięki inwestycjom w innowacje i budowie wojskowych technologii przyszłości a nie tylko zakupie tego co inni już wykorzystują. "Kluczowe dla bezpieczeństwa technologie muszą powstawać siłami naszego przemysłu zbrojeniowego, nie może być tak, że są one kontrolowane przez zagranicznych dostawców. Zwłaszcza w tak wrażliwych obszarach jak walka elektroniczna czy cybersecurity" - podkreślał minister Suchoń.

NIEBO ma dysponować całością środków na badania naukowe i prace rozwojowe w dziedzinie obronności, które zgodnie z obecnymi ustawami stanowią 2,5% wydatków na obronność, co na bazie budżetu z roku 2034 stanowiłoby ponad 3 mld złotych (dla porównania budżet DARPA zbliża się do 10 mld dolarów). "Instytut będzie dysponował szeregiem narzędzi za pomocą których będzie mógł finansować wybrane przedsięwzięcia. Chcemy mu zapewnić dużą autonomię w doborze projektów, ale także w ich realizacji. Będziemy korzystać z modelu DARPA, w którym agencja zatrudnia program menedżerów do poszczególnych inicjatyw na kilkuletnie projekty i daje im swobodę prac w swoim obszarze. Nazwa NIEBO dobrze oddaje tą filozofię zgodnie z angielskim powiedzeniem sky is the limit" - dodawał Pałucki.


Wróć do „Wiadomości z kraju”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 36 gości