Postautor: Michał Ajna » 22 lut 2023, 12:42
W retoryce polityków Rządzić Inaczej, szczególnie pana Skarbińskiego, powraca jak mantra stwierdzenie, jakoby rząd postawił popsuć stosunki z Chinami. Ot tak sobie postanowił, premier Fornero-Piotrowska wstała lewą nogą i miała taki kaprys, "a teraz zepsuję stosunki z Chinami".
Niestety, ale takie podejście zdaje się świadczyć o zupełnej niewiedzy co do tego, co obecnie dzieje się na świecie.
Cały wolny świat, Stany Zjednoczone, Unia Europejska radykalnie ograniczają relacje z Chinami, a komunistyczne Chiny nie szczędzą wrogich gestów wobec Zachodu. Trudno byłoby rozwijać stosunki z Chinami, gdy nasi partnerzy i sojusznicy się z nich wycofują. Nie jesteśmy i nie chcemy być chińskim koniem trojańskim.
Owszem, pogorszenie relacji, także z gospodarczych, z Chinami jest faktem. Nie wynika ono jednak z z winy czy kaprysu rządu, a jest efektem trendów obecnych we współczesnych świecie.
Ja nawet trochę p. Skarbińskiego rozumiem. Zapewne życzyłby on sobie, żeby handlowanie z ChRL na dłuższą metą doprowadziło Chińczyków do przyjęcia naszych, zachodnich standardów. Najpierw dotyczących wzajemnych relacji handlowych, potem przestrzegania praw człowieka, a na koniec może i demokratyzacji systemu politycznego. Sam chciałbym, żeby tak było. Powiem więcej, chyba wszyscy życzylibyśmy sobie, żeby tak było. Zachód wychodził z takiego założenia przez ostatnie kilkadziesiąt lat i nim się kierował. Niestety taka polityka zakończyła się fiaskiem.
Chińska Republika Ludowa jest państwem, by tak rzec coraz bardziej totalitarianizującycm się, zawartość totalitaryzmu w totalitaryzmie stale tam rośnie. Co prawda chińscy komuniści nigdy nie przeprosili za zbrodnie na placu Niebiańskiego Pokoju i nigdy się od niej nie odcięli, zawsze uciskali swoich własnych obywateli, prześladowali chrześcijan, wyznawców Falun Gong, prowadzili permanentną inwigilację społeczeństwa i eksterminacyjną politykę względem Tybetańczyków i Ujgurów, ale ostatnio tendencje te tylko przybrały na sile. Komunistyczne Chiny stały się też państwem niebywale agresywnym na arenie międzynarodowej, o czym świadczą choćby pogróżki względem uznawanego za zbuntowaną prowincję Tajwanu czy też praktyki takie jak taranowanie łodzi wietnamskich rybaków. Wreszcie pekińscy komuniści nie tają wrogości względem Zachodu, więc to nie jest tak, że to polski rząd z jakichś nie wiadomo jakich powodów postanowił strzelić focha.
Nie ulegajmy też propagandzie, zgodnie z którą Chiny to jakaś oaza wolnego rynku czy tez wzrastająca potęga gospodarcza. Przed laty stręczono nam tzw. Inicjatywę Pasa i Szlaku, nazywano "nowym jedwabnym szlakiem", mamiono korzyściami jakie miał przynieść, a była to po prostu perspektywa wejścia w ekonomiczno-polityczną orbitę Pekinu! Przecież p. Skarbiński jako ekspert od finansów powinien sobie zdawac sprawę, że Chińczycy "pompowali" juana. Wiele wskazuje, że w ogóle opowieści o ich niebywałym rozwoju to mogły być "wioski Potiomkinowskie" - polecam w tym zakresie badania Luisa Martineza. O problemach demograficznych, będących pokłosiem dawnej zbrodniczej "polityki jednego dziecka" nawet nie wspomnę. Ba, Chiny nie są już nawet "fabryką świata". Niektórzy z Rządzić Inaczej lubują się w liczeniu mi dzieci, szczególnie nieślubnych, i ich matek. Ale przynajmniej jestem w takiej sytuacji, że stosunkowo często kupuję zabawki. Czy ktoś z państwa był ostatnio choćby w warszawskim Smyku? Kiedyś na praktycznie każdej zabawce widniał napis "made in China". Teraz spotyka się go coraz rzadziej. Już częściej jest Indonesia, Malaysia.
Rozwijanie stosunków gospodarczych z Tajwanem, Republiką Korei, Japonią, Australią, innymi państwami regionu Azji i Pacyfiku, umowa z Nową Zelandią - wszystko to ma na celu zbudowanie alternatywy dla relacji z Chinami i łagodzenie skutków ich ograniczenia. Ktoś powie, że to nie musi być alternatywa rozłączna - i ja się z tym zgadzam! Nie powinna i w idealnym świecie by nie była! Ale nie żyjemy w świecie idealnym, a świat w którym wzmocnią się komunistyczne Chiny będzie dalszy od ideału, a nie bliższy mu.
Poseł Beski spotkał się m.in. z białoruskimi republikanami. Ktoś mógłby spytać, czy nie jest to afront wobec władz tego kraju i wielkiej księżnej Emilii, ale chyba takie oceny należy uznać za przesadzone. W końcu ja sam spotykam się np. z członkami włoskiej rodziny królewskiej, choć Italia jest obecnie republiką. Każde środowisko ma prawo do budowania relacji transgranicznych, więc wszystkim siłom politycznym życzę owocnych kontaktów z francuskimi radykałami, pruskimi militarystami, belgijskimi feministkami, włoskimi anarchistami, hiszpańskimi karlistami czy japońskimi samurajami <śmiech>
Oczywiście pozytywnie oceniam budowanie relacji z Polakami na Białorusi, jak i kontakty z Libertariańską Partią Rosji i Sługą Narodu. Libertarianie byli w forpoczcie sprzeciwu społeczeństwa rosyjskiego wobec puczu Wiktora Łukaszenki, zaś władze Ukrainy z prezydentem Zełeńskim na czele, choć same nie zdecydowały się by wziąć udział w interwencji, to jednak udzielały wsparcia w inny sposób.
Pamiętamy, że Rządzić Inaczej poparło leżącą tak w białoruskim, jak i polskim interesie, interwencję w celu przywrócenia konstytucyjnego porządku na Białorusi. Dziwi, że to sama ta partia dzisiaj wydaje się o tym nie pamiętać albo tego wstydzić. Akcja humanitarna, której twarzą był Szymon Hołownia również była bezdyskusyjnie pozytywną inicjatywą. Ale powinniśmy, we wszystkich kościołach, cerkwiach, kaplicach zborowych, synagogach, meczetach czy świętych gajach dziękować, że w czasie puczu na Bialorusi Polską nie "rządzono inaczej". Wtedy siły Wiktora Łukaszenki opanowałyby cały kraj, zintensyfikowałyby ostrzały rakietowe polskich miastt, doprowadzając do setek ofiar śmiertelnych, a władze Polski zastanawiałyby się, czy aby na pewno interwencja byłaby dopuszczalna i zgodna z prawem. Tymczasem obecni białoruscy rozmówcy pana Beskiego trafiliby do więzień lub wręcz zostali zgładzeni. Potem może pan Skarbiński byłby pierwszy do podpisania umowy handlowej z Wiktorem Łukaszenką, no bo przecież wojna handlowa to zło samo w sobie.
Koleje mojego życia przed zaangażowaniem się w politykę nauczyły mnie, że "kasa", w sensie "wolność robienia kasy" jest ważna. Nie wszystko jest jednak przeliczalne na "kasę". Liczą się jeszcze wartości. Oczywiście samymi wartościami nikt się nie naje. Ale bez wolności, słuszności, prawa, praw człowieka żaden chleb nie będzie smakował.
Michał II, Król Senior