Telewizja

[Administrator]

"Zawarliśmy porozumienie ponad podziałami"
Koalicja Obywatelska, Prawica i Nowi Demokraci tworzą rząd

Po gorącym tygodniu na polskiej scenie politycznej wreszcie wiadomo, kto znajdzie się w przyszłym rządzie. Premier Marta Fornero-Piotrowska ogłosiła powstanie koalicji rządzącej pomiędzy Koalicją Obywatelską, Nowymi Demokratami a Prawicą. Liderzy ugrupowań wystąpili dzisiaj wspólnie na konferencji prasowej.

W Warszawie odbyła się konferencja prasowa, na której premier Marta Fornero-Piotrowska, w towarzystwie Romana Liściowskiego, Władysławy Rosenfelder, Scholastyki Kowalskiej, Renaty Budzyńskiej, Mirosława Suchonia, Krzysztofa Hetmana, Urszuli Zielińskiej, Marii Belki, Adama Szłapki, Barbary Wystyrk-Benigier i Józefa Kotysia ogłosiła powstanie nowej koalicji rządzącej. Głównymi jej trzonami zostaną Koalicja Obywatelska, Nowi Demokraci oraz Prawica. Ponad to, w składzie rządu znajdą się także przedstawiciele Górnośląskiej Partii Regionalnej i Mniejszości Niemieckiej. Oznacza to, że nowy rząd będzie mógł liczyć w Sejmie na poparcie stabilnej większości 158 posłów.

- Dzisiaj rano podpisaliśmy umowę koalicyjną między naszymi ugrupowaniami. Jestem niezwykle dumna z tego, że udało się doprowadzić do szerokiego porozumienia ponad podziałami między naszymi partiami, że potrafiliśmy znaleźć punkty wspólne w naszych programach, odłożyć na bok niesnaski z przeszłości i dla dobra Polski utworzyć nowy rząd - powiedziała w trakcie konferencji premier Marta Fornero-Piotrowska. Zwróciła uwagę, że nowy rząd będzie odzwierciedleniem polskiego społeczeństwa.

- Polsce potrzebny jest stabilny rząd o szerokim poparciu w parlamencie, a przede wszystkim w społeczeństwie. Rozmowy, jakie odbyliśmy z premier Fornero-Piotrowską pokazały, że jest ona gotowa do kompromisów i proponuje dobry program dla Polski. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, łączy nas wiele postulatów programowych. Na ich realizacji skupimy się wspólnie przez najbliższe miesiące - powiedział Roman Liściowski.

Nowy rząd ma skupić się przede wszystkim na reformach gospodarczych, polityce społecznej, sądownictwie oraz aktywnej polityce zagranicznej. Wśród głównych założeń umowy miały znaleźć się m.in. reforma sądownictwa, w tym dostosowanie okręgów sądowych do reformy administracyjnej, przegląd ordynacji podatkowej i zmiany w polityce fiskalnej, zwiększenie inwestycji w odnawialne źródła energii, zwiększenie wydatków na armię do 2% PKB oraz rozwijanie stosunków gospodarczych z państwami Indo-Pacyfiku.

W ciągu kilku następnych dni desygnowana na premiera Fornero-Piotrowska zwróci się do królowej Moniki o powołanie nowego rządu i wygłosi w Sejmie expose swojego rządu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że stanowiska w rządzie zachować mają m.in. Weronika Ryszkowska, Krzysztof Hetman, Mirosław Suchoń i Anna Bejca. Lider Prawicy Roman Liściowski wejdzie do rządu jako wicepremier i obejmie ministerstwo sprawiedliwości, natomiast Scholastyka Kowalska zostanie nowym ministrem spraw wewnętrznych i administracji.

[Administrator]

Powstaje Klub Senatorski Polskiego Stronnictwa Ludowego


Na konferencji prasowej senatorowie PSL ogłosili, że jednomyślnie zdecydowali o wystąpieniu z Obywatelskiego Klubu Ludowego i utworzeniu własnego klubu. PSL odchodzi z Obywatelskiego Klubu Ludowego po prawie 20 latach.

Lider PSL, i jednocześnie przewodniczący nowego klubu senackiego, Władysław Kosiniak-Kamysz mówił: - Nie możemy zasiadać w jednym klubie z premierem, którego nie popieramy. Nie możemy nadal współtworzyć OKL i zasiadać w jednym klubie z osobami, które doprowadziły do zniszczenia naszego sojuszu z Postępowymi Demokratami.

Była marszałek Senatu Andżelika Możdżanowska dodała: - Ta decyzja była bardzo trudna, ale konieczna. Nie będziemy wspierać rządu, nie będziemy zasiadać w ławach senatorskich z premierem, którego pierwszą decyzją było zniszczenie wieloletniego sojuszu w imię politycznych korzyści.

W skład klubu weszło dwanaścioro senatorów PSL. Przewodniczącym został prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, jego zastępczynią została Andżelika Możdżanowska, a sekretarzem – Dariusz Klimczak. Prezydium uzupełnili Waldemar Pawlak i Jacek Tomczak.

[Administrator]

Lindholm: Zabrakło komunikacji, co poskutkowało utratą zaufania

W programie Rozmowa Piaseckiego przewodnicząca Obywatelskiego Klubu Ludowego i pierwsza wiceprzewodnicząca Postępowych Demokratów Beata Lindholm komentowała ostatnie wydarzenia na scenie politycznej.

- Jestem ogromnie zwiedziona postawą Polskiego Stronnictwa Ludowego, które jeszcze kilka dni temu zapowiadało, że pozostanie w szeregach Obywatelskiego Klubu Ludowego, bo ma on szerszy wymiar niż Koalicja Obywatelska. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że Ludowcy zdecydowali się jednak na utworzenie własnego klubu - mówiła w TVN24 przewodnicząca OKL i pierwsza wiceprzewodnicząca Postępowych Demokratów, Beata Lindholm. Jak dodała, być może lepiej było zachować konsekwencję i utworzyć osobny klub parlamentarny już po odejściu z KO.

Lindholm mówiła także o erozji współpracy oraz wzajemnego zaufania między Koalicją Obywatelską a Polskim Stronnictwem Ludowym, która postępowała już od kilkunastu miesięcy. - To prawda, mieliśmy długotrwały sojusz z PSLem, który przez większość czasu układał się bez problemów. Jednak od początku obecnej kadencji Sejmu widać było, że chcieliby więcej. W powyborczych negocjacji w 2030 roku pamiętam, że bardzo zależało im na utworzeniu osobnego klubu poselskiego, mimo wcześniejszego wspólnego startu w wyborach. Ówczesnej przewodniczącej Annie Radziwiłł-Schmidt udało się ich przekonać do utworzenia wspólnego klubu - zauważyła Lindholm.

Jak mówiła, od tego czasu Ludowcy sporadycznie nie pojawiali się na głosowaniach dotyczących rządowych projektów, a jeśli się pojawiali, to zdarzyło im się również wstrzymywać od głosu. - Szczególnie zauważalne było to w przypadku niedawnego wyboru sędziego Trybunału Konstytucyjnego, kiedy Koalicja Obywatelska zgłosiła wspólną kandydatkę na to stanowisko, PSL najpierw wyłamał się w kilku pierwszych głosowaniach, głosując za zupełnie kimś innym, a w ostatnim głosowaniu zdecydował się zagłosować przeciwko klubowej kandydatce - powiedziała pierwsza wiceprzewodnicząca PD. Jak dodała, z tego powodu atmosfera wśród partii tworzących KO była dość "nieprzyjemna".

- Oczywiście możemy wskazywać palcami, kto zawinił temu rozpadowi, ale prawda jest taka, że wina zawsze leży po obu stronach. Być może zabrakło komunikacji na najwyższym szczeblu, co poskutkowało utratą wzajemnego zaufania. Trzeba się do tego przyznać. Ale mimo tego, co się wydarzyło w ostatnim czasie, liczę na to, że nie będziemy zamknięci na współpracę w przyszłości - podkreśliła Lindholm.

[Administrator]

Rządzić Inaczej przedstawia pakiet ułatwień ekologicznych



"Z zaskoczeniem ale i nieukrywaną radością przyjęliśmy zmianę w polityce koalicji rządzącej, której wyraz dała premier Maria Fornero-Piotrowska w swoim expose. Odejście od polityki preferowania elektrowni wodnych i biogazu rządu Radziwiłł-Schmidt na rzecz faktycznych ułatwień inwestycji w rozporoszone źródła odnawialnych źródeł energii, to kierunek od dawna postulowany przez Rządzić Inaczej. Cieszymy się, że w programie rządu znalazło się wiele punktów z programu naszego stowarzyszenia w tym obszarze takich jak wspólne inwestowanie przez lokalne społeczności w zieloną energetykę czy rozwiązanie problemu wydajności sieci przesyłowych. Czekamy niecierpliwie na konkretne projekty realizujące te postulaty." - mówił Fryderyk Skarbiński.

"Te zapowiedzi to jednak wciąż mało, bo do zrobienia tu i teraz jest naprawdę wiele, aby nasi obywatele mogli inwestować w odnawialne źródła energii i w ekologiczne rozwiązania dla swoich domów. Jest to obszar niezwykle zaniedbany przez wiele lat rządów, w których główne skrzypce grali Postępowi Demokraci. Mimo haseł o zielonej energii, o konieczności ochrony środowiska niewiele zadziało się w obszarze realnych ułatwień dla tego typu inwestycji." - dodawał poseł Rządzić Inaczej.

"Dzisiaj przedstawiamy dwa projekty, które lada moment trafią pod obrady Sejmu, które realnie zmniejszają biurokrację w obszarze inwestycji w odnawialne źródła energii i przydomowe oczyszczalnie ekologiczne. Pierwszy projekt ułatwia inwestycje w pompy ciepła z kolektorami pionowymi umożliwiającymi czerpanie ciepła z głębi ziemi poprzez likwidację wymogu wykonywania projektu robót geologicznych przy wykonywaniu odwiertów do 100 metrów. Drugi projekt likwiduje konieczność uzyskiwania pozwoleń wodnoprawnych i zgłaszania budowy przydomowych oczyszczalni ścieków o wydajności do 5 m3 na dobę." - wyjaśniała posłanka Katarzyna Jagiełło.

"Zmiany te odblokują inwestycje w tych obszarach, umożliwią zmniejszenie kosztów eksploatacji w domach jednorodzinnych związanych z ogrzewaniem czy odprowadzaniem ścieków. Jednocześnie przyczynią się do zmniejszenia zużycia wody i energii elektrycznej. To proste, oczekiwane przez obywateli ułatwienia, które uproszczą tego typu inwestycje. Nie będzie trzeba czekać na pozwolenie czy milczącą zgodę urzędnika. Państwo przestanie traktować swoich obywateli jak potencjalnych oszustów i zaufa im, że podejmując inwestycje działają w dobrej wierze, chcąc bezpiecznie dla siebie i w zgodnie z wymogami ochrony środowiska inwestować w ekologiczne rozwiązania." - podsumowała Weronika Michalak z Rządzić Inaczej.

[Administrator]

Woroncowa-Daszkowa: Rosja nie wyda Wiktora Łukaszenki

We wczorajszym wydaniu “Gościa Wydarzeń” Dorota Gawryluk odbyła rozmowę z ambasador Imperium Rosyjskiego w Polsce, hrabiną Olgą Woroncową-Daszkową. Jednym z poruszonych tematów była kwestia wydania Wiktora Łukaszenki Międzynarodowemu Trybunałowi w Hadze. Sprawę tę poruszono kilkakrotnie w debacie w kwestii udzielenia wotum zaufania rządowi Marty Fornero-Piotrowskiej.

Ambasador podkreśliła, że jak na razie do władz Rosji nie wpłynęło żadne żądanie w kwestii wydania Wiktora Łukaszenki. - Jeśli wniosek o ekstradycję wpłynie, wówczas Rosja rozpatrzy tę kwestię zgodnie z przepisami prawa. Warto jednak podkreślić, że ani Rosja, ani Białoruś, nie są stronami Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego. Nie jest pewne, czy Wiktorowi Łukaszence można postawić zarzuty, które pozwalałyby na skuteczne osądzenie go przed MTK, jurysdykcja Trybunału jest mocno zawężona – powiedziała Woroncowa-Daszkowa.

Olga Woroncowa-Daszkowa powiedziała jednak, że nie ma możliwości, aby Wiktor Łukaszenka uniknął odpowiedzialności za pucz z początku tego roku. - Rosyjska prokuratura prowadzi szereg postępowań związanych z wydarzeniami z wiosny tego roku. Należy pamiętać, że rząd Wiktora Łukaszenki zbombardował szereg rosyjskich miast przygranicznych. W wyniku tych działań zginęło wielu cywilnych obywateli Imperium Rosyjskiego. Obecnie prowadzone jest postępowanie mające wyjaśnić, czy to sam książę Łukaszenka jest odpowiedzialny za wydanie rozkazu ostrzału. Trwa także śledztwo mające wyjaśnić, jaką rolę odgrywał Łukaszenka w planowanym puczu w Rosji. Najprawdopodobniej przewrót na Białorusi miał być tylko początkiem większej akcji, która wymierzona miała być we władzę Jego Cesarskiej Mości Imperatora Jerzego Michajłowicza. Ta sprawa musi zostać wyjaśniona w Rosji, a nie w żadnym międzynarodowym trybunale – podkreśliła ambasador.

Wiktor Łukaszenka był przywódcą puczu na Białorusi wiosną tego roku, w trakcie którego próbował pozbawić władzy wielką księżną Emilię, która zastąpiła na tronie męża, wielkiego księcia Mikołaja, który wcześniej zmarł w tajemniczych okolicznościach. Ostatecznie Wiktor Łukaszenka, pomimo początkowych sukcesów, został pokonany w wyniku interwencji sił koalicji zawiązanej przez Rosję i Polskę, a wspieranej przez kilka innych państw regionu. Łukaszenka wraz z rodziną został zatrzymany podczas próby ucieczki z Mińska przez tzw. Grupę Wagnera i przewieziony do Moskwy. Od tego czasu przebywa w areszcie na Kremlu.

Krótko przed inwazją sił polsko-rosyjskich na Białoruś, zakończonej przywróceniem władzy wielkiej księżnej Emilii, doszło do ujawnienia planowanego spisku wysoko postawionych rosyjskich polityków przeciwko władzy cesarza Jerzego Michajłowicza Romanowa. Aresztowano m. in. Dmitrija Miedwiediewa i Siegieja Szojgu. Według prokuratury, mieli oni współpracować z Łukaszenką i jego stronnikami w celu rozszerzenia puczu na teren cesarstwa.

[Administrator]

Anna Radziwiłł-Schmidt składa mandat poselski

Była premier i była przewodnicząca Postępowych Demokratów Anna Radziwiłł-Schmidt wzięła dzisiaj po raz ostatni udział w posiedzeniu Sejmu jako posłanka. Wraz zakończeniem dnia złożyła na ręce marszałek Sejmu mandat poselski.

Jako szeregowa posłanka Anna Radziwiłł-Schmidt wzięła udział w kilku ważnych głosowaniach, głosując m.in. za udzieleniem wotum zaufanie jej następczyni, premier Marcie Fornero-Piotrowskiej, za zgłoszoną przez Rządzić Inaczej ustawą o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, a także za kandydaturą Macieja Szpunara do Trybunału Konstytucyjnego.

Dzisiaj Radziwiłł-Schmidt po raz ostatni wzięła udział w posiedzeniu Sejmu. - Złożyłam oficjalne pismo na ręce marszałek Sejmu Ilony Antoniszyn-Klik, z dniem 30 września zrzekając się mandatu poselskiego. Bycie demokratycznie wybranym reprezentantem Polek i Polaków było największym zaszczytem, jakiego miałam okazję dostąpić. Dziękuję wszystkim wyborcom, którzy oddali na mnie swoje głosy, zarówno w moim okręgu wyborczym, jak i na liście krajowej - mówiła wzruszona Radziwiłł-Schmidt na konferencji prasowej w Sejmie, na której towarzyszyli jej m.in. mąż i marszałek Senatu, Marcin Schmidt, przewodnicząca klubu Koalicji Obywatelskiej Oliwia Popowska, wicemarszałek Maria Radziwiłł i jej córka, posłanka Helena Leszczyńska.

Od momentu rezygnacji ze stanowiska premiera na początku sierpnia, Radziwiłł-Schmidt podwoiła liczbę dyżurów w swoim biurze poselskim na warszawskim Śródmieściu, regularnie i osobiście przyjmując interesantów. Była szefowa polskiego rządu od 2030 roku reprezentowała w Sejmie Jednomandatowy Okręg Wyborczy nr 196, który wygrała większością 64,9%. Na liście krajowej Koalicji Obywatelskiej uzyskała z kolei najwyższy indywidualny wynik w kraju, 3 856 900 głosów. Wcześniej Radziwiłłka zasiadała w Sejmie w latach 2001-2004, 2015-2020 oraz 2022-2024. Od 1 października Anna Radziwiłł-Schmidt obejmie stanowisko sekretarza generalnego NATO.

Rezygnacja byłej premier z mandatu oznacza konieczność przeprowadzenia przyspieszonych wyborów w JOWie nr 196.

[Administrator]

GPW zareagowała ostrą korekta na publikację projektu ustawy budżetowej.
WIG20 zanotował spadek o 4%. Przecenie towarzyszyły zwiększone obroty związane z obawą o politykę budżetową nowego rządu.



Nastroje inwestorów pogarszały się już od dłuższego czasu w obawie przed utrzymaniem wysokiej inflacji i brakiem działań rządu i RPP żeby ją zahamować. Projekt ustawy budżetowej tylko pogłębił pesymizm na warszawskiej giełdzie, bo nie widać objawów zaostrzenia polityki fiskalnej, a w strukturze wydatków dominują niejasne cięcia i zamrożenia kwot w poszczególnych częściach.

"Rynek nie ma zaufania do minister Marii Belki. Mimo ekonomicznego wykształcenia i doświadczenia jest uznawana raczej jako ekspert w dziedzinie przedsiębiorczości i zarządzania projektami a nie finansów publicznych. Projekt budżetu i nic nie wyjaśniające jego uzasadnienie tylko utwierdziło inwestorów w tej opinii" - tłumaczy główny ekonomista Santander Bank Polska Maciej Reluga.

Rośnie też rentowność polskich obligacji, dla 10 letnich papierów sięga już 8%. Najmocniej tracą akcje firm z sektora finansowego, bo to one w pierwszej kolejności odczują niekorzystne skutki polityki budżetowej. WIG-Banki spadł o ponad 6%. "W najbliższych dniach spodziewamy się dalszych spadków, gdy rozgorzeje polityczna dyskusja o budżecie. Dochodzą już pierwsze głosy z opozycji, że tym razem będą jeszcze mocniej walczyć o powstrzymanie kiepsko przygotowanej ustawy budżetowej. Upór rządu i lekceważenie głosów krytyki jak w poprzednich latach może tym razem odbic się czkawką." - prognozuje analityk Open Finance Roman Przasnyski.

[Administrator]

Służba zdrowia w kryzysie. Związkowcy zapowiadają protesty



W kategorii wydatków na służbę zdrowia wciąż jesteśmy w ogonie Europy - za nami jest tylko Albania, Bułgaria, Czarnogóra, Macedonia Północna i Rumunia. Jeszcze rok temu wydatki z budżetu w części na ochronę zdrowia wynosiły 0,53% PKB, a zgodnie z obecnym projektem spadną do 0,49% PKB. To efekt tego, że w ostatnich dwóch ustawach budżetowych wzrost tych wydatków był mniejszy od inflacji. To w połączeniu z ciągłym ograniczaniem wydatków na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne, które finansują bony zdrowotne wprowadzone przez tzw. ustawę Kohn-Care doprowadziło do fatalnej sytuacji polską służbę zdrowia.

"Ustawa Kohn-Care gwarantuje 6% PKB z budżetu państwa na świadczenia w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Wymóg ten od lat nie jest realizowany. Cała pozycja obowiązkowe ubezpieczenia społeczne to zaledwie 2,5% PKB. A przecież zlikwidowana została składka zdrowotna. Dziś Fundusze Zdrowia są ekstremalnie zadłużone. Rząd chwali się nadwyżką budżetu i ukrywa realną sytuację finansów publicznych poprzez transferowanie finansowania wydatków na ubezpieczenia społeczne do funduszy, którym nie zapewnia odpowiednich środków z budżetu. A one muszą się zadłużać żeby móc realizować swoje zadania. Cały budżet państwa jest niczym dom zbudowany na piasku. Mówimy o tym od lat." - zwraca uwagę jeden z liderów opozycyjnego Rządzić Inaczej Fryderyk Skarbiński.

Najwięcej w Europie na służbę zdrowia wydają Francja, Niemcy i Szwecja i w tych krajach to jest ponad 11% PKB. Nawet uwzględniając współpłacenie przez pacjentów w Polsce ten wynik oscyluje w granicach połowy tego udziału. OZZL domaga się realizacji zapisów ustawowych i zapowiada "dzień bez lekarza" do pracy mają przyjść tylko lekarze dyżurujący. "Służba zdrowia ratuje się tańszymi lekarzami z krajów wschodniej Azji, ale nawet to nie jest już w stanie powstrzymać kryzysu. To co się dzieje, cała ta sytuacja jest poniżająca dla pacjentów. Już nie tylko Polscy lekarze, ale także Ci z zagranicy przyłączają się do protestów." - tłumaczy Agata Dynkiewicz z OZZL.

"Cała idea finansowania ubezpieczeń zdrowotnych z budżetu państwa, a co za tym idzie reformy wprowadzonej przez Marka Kohna została zaprzepaszczona bo nie zostały zabezpieczone środki na finansowanie bonów zdrowotnych w zakładanej wysokości. Zbyt niska kwota do podziału spowodowała, że reforma doprowadziła do zmniejszenia wydatków na służbę zdrowia. Dziwię się, że tak długo udało się kolejnym rządom maskować tą sytuację. Pewnie żeby nadal to ukryć premier Fornero-Piotrowska całkowicie przemilczała temat ochrony zdrowia w swoim expose nie chcąc wywoływać wilka z lasu." - mówi ekspert w zakresie służby zdrowia i członkini Rządu Opozycji Agnieszka Kosińska.

[Administrator]

Skarbiński: Rządzić Inaczej nie jest już uzależnione od jednego lidera



W "Gościu wydarzeń" współzałożyciel i jeden z liderów Rządzić Inaczej Fryderyk Skarbiński opowiadał o przekształceniach w stowarzyszeniu oraz obecnych wyzwaniach dla Polski. Zwracał przede wszystkim uwagę na trudną sytuację finansów publicznych i niezbędne reformy.

"Cieszę się z miejsca gdzie dziś jako Rządzić Inaczej jesteśmy. Nie jesteśmy już formacją, która jest uzależniona od jednego lidera. Dzisiaj mniejsza aktywność czy to Olka czy moja nie wpłynie na postrzeganie RI. Po tym dołku wyszliśmy mocniejsi. Olbrzymia w tym zasługa nieformalnych liderów, którzy pociągnęli za sobą działaczy." - wyjaśnił Skarbiński.

Podkreślał, że siłą stowarzyszenia nie są medialne twarze, ale tysiące działaczy i wolontariuszy, którzy działają u podstaw. "Jesteśmy najbardziej zdecentralizowaną organizacją polityczną w tym kraju. Nie mamy tak rozbudowanych władz jak partie polityczne, a stanowiska kierownicze, które mamy wynikają tylko z wymogów prawa. Reszta to samoorganizujące się koła i naturalni przywódcy wyrastający z pośród równych sobie członków" - dodał lider RI.

Zapytany o największe wyzwania stojące obecnie przed rządem zwrócił uwagę na konieczność uporządkowania sytuacji w finansach publicznych. "Dzisiaj nikt w rządzie nie panuje nad sytuacją finansową. Mamy dwa olbrzymie deficytowe worki w postaci ZUS i FZ, które w dużej mierze finansowane są zadłużeniem poza budżetem państwa. Papier wszystko przyjmie, ale patrząc merytorycznie projekt budżetu na 2023 to jedna wielka fikcja." - zwrócił uwagę.

"Nie obejdzie się bez poważnych reform w systemie emerytalnym i ubezpieczeniach zdrowotnych. Za bardzo niefortunny uważam sztywny zapis o przeznaczaniu 6% PKB na służbę zdrowia w oderwaniu od realnych potrzeb systemu i naszych możliwości budżetowych. To jak widzimy dzisiaj pętla zaciskająca się na naszych finansach publicznych." - ocenił gość Wydarzeń. Podkreślał, że trzeba skończyć z rozdawnictwem, urealnić środki wydawane na finansowanie emerytur i doprowadzić do tego, aby to pacjenci decydowali o środkach na leczenie.

Jak podkreślał rozmówca Polsat News już w kampanii wyborczej Rządzić Inaczej zaprezentowało kompleksowy program reformy służby zdrowia oparty o najlepsze praktyki z całego świata. "Podstawą jest wciągnięcie do finansowania służby zdrowia środków, które dzisiaj wydawane są na prywatne ubezpieczenia medyczne i zrobienie tego bez pośrednictwa dodatkowych funduszy czy zakładów ubezpieczeniowych. To pacjent powinien w pełni decydować na jaką opiekę i gdzie przeznaczyć dostępne dla niego środki." - mówił Fryderyk Skarbiński.

[Administrator]

Fornero-Piotrowska przeprasza za zlekceważenie Senatu

Premier Marta Fornero-Piotrowska udzieliła pierwszego wywiadu od objęcia funkcji szefowej rządu. Będąc gościem Moniki Olejnik w "Kropce nad i" mówiła o burzliwym procesie uchwalenia wotum zaufania, skomentowała spadki Koalicji Obywatelskiej w sondażach, a także o nadchodzących planach rządu.

- Mogłabym tutaj podawać szereg wymówek, ale nie ma usprawiedliwienia dla mojego zachowania w trakcie debaty nad wotum zaufania w Senacie. Nie odpowiedziałam na pytania senatorów, za co z tego miejsca chciałabym najmocniej przeprosić. Odpowiedzi na zadane pytania zostały udzielone, że zajęli się tym ministrowie w poszczególnych resortach, te odpowiedzi dzięki temu były dokładniejsze. Przyznaję jednak, że popełniłam tutaj ogromny błąd i jeszcze raz przepraszam Senat, izbę której sama jestem członkinią, za jego zlekceważenie - mówiła premier Marta Fornero-Piotrowska w "Kropce nad i" u Moniki Olejnik.

Premier Fornero-Piotrowska mówiła także o agendzie legislacyjnej Rady Ministrów. - W pierwszych tygodniach urzędowania do Sejmu trafił już dwa projekty ustaw przygotowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, zmieniająca Kodeks Wyborczy i dostosowująca go do zmian na szczeblu wyborów do Parlamentu Europejskiego a także ustawa o zmianie ustawy o stosunku Państwa do Karaimskiego Związku Religijnego w RP, która uaktualnia obowiązujące archaiczne przepisy. Ponad to w najbliższych tygodniach do Sejmu trafi projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych, który utworzy jednolitą bazę danych, dzięki której każdy będzie mógł sprawdzić, czy w danej lokalizacji jest dostęp do szerokopasmowego Internetu. W konsultacjach międzyresortowych jest obecnie także kilka innych projektów ustaw - mówiła premier.

Jak dodała, rząd dokonuje także przeglądu obecnie istniejących instytucji publicznych. - Musimy się zastanowić, czy wszystkie są absolutnie niezbędne, czy nie dublują kompetencji. Konieczne jest radykalne cięcie, a jednocześnie wzmocnienie instytucji, które są rzeczywiście potrzebne - podkreśliła Fornero-Piotrowska. Dodała, że rząd planuje m.in. likwidację Rady Mediów Publicznych i włączenie jej kompetencji do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Szefowa rządu została również zapytana o "tąpnięcie" w sondażach i utratę pozycji lidera przez Koalicję Obywatelską. - Najważniejszym sondażem są oczywiście wybory, które wielokrotnie pokazały, że sondaże mogą się mylić. Koalicja Obywatelska wygrała zarówno wybory do Sejmu, jak i do Senatu. Kolejne wybory do Sejmu czekają nas dopiero w 2034 roku, do tego czasu bardzo wiele może się jeszcze zmienić. Oczywiście, jedna jaskółka wiosny nie czyni. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że musimy ciężko pracować, jeśli chcemy powtórzyć poprzednie sukcesy wyborcze. Dlatego będziemy nadal każdego dnia ciężko pracować, aby odbudować i utrzymać zaufanie Polek i Polaków - podkreśliła.