Słowo o polityce zagranicznejW latach 2026- 2030 można było zaobserwować wzmożoną aktywność polskiej dyplomacji. Aktywność Polski na arenie międzynarodowej była najwyższa od przynajmniej dwudziestu lat. Związana była ona z poszukiwaniem miejsca do prowadzenia polityki zagranicznej, głównie w kierunku pozaeuropejskim. Przed dylematem, co dalej z rodzimą polityką zagraniczną, władze i elity polityczne RP stawały po roku 1989 dwukrotnie. Pierwsza z odpowiedzi była jasna integracja Polski z NATO i Unią Europejską. Polska polityka została więc wprzęgnięta w euroatlantyzm i szeroko pojmowany zachód. Drugą z nich było, co dalej po wejściu do NATO i UE. Niemal odruchowo mówiono - wspieranie rozszerzania tych dwóch instytucji. Popieranie członkostwa różnych państw, głównie zaś Ukrainy. Brakowało jednak spójnej koncepcji jak ma wyglądać polityka Polski i czy postawienie się w roli państwa będącego adwokatem Ukrainy jest aby optymalną formą aktywności. Większość partii od lewicy do prawicy, a przynajmniej tych głównonurtowych mówiła też o strategicznym partnerstwie i sojuszu z USA. Przemilczając, że dla globalnego mocarstwa, według części politologów hegemona po upadku ZSRR, Polska nigdy równorzędnym partnerem, ani strategicznym partnerem nie będzie. Różnica potencjału była olbrzymia i jeśli ktoś tego nie rozumie, rozumie niewiele ze stosunków międzynarodowych, rywalizacji mocarstw, różnic potencjału. Tak obecnie, jak i historycznie.
Zmieniał się też świat wokół Rzeczypospolitej, Europy, całego Zachodu. Do głosu w globalnej polityce zaczęli dochodzić inni poważni gracze - Chiny, Indie, powracała Rosja, już nie tak silna jak ZSRR, ale mająca ambicje odgrywania znaczącej roli w globalnej polityce. Z pomniejszych aktorów należy wskazać na Brazylię, Turcję, Iran. Siłę tych trzech państw konstytuowała ich rola w regionie. Potencjał polityczny, gospodarczy, w przypadku Iranu religijny. Polska już od początku XXI wieku zdawała sobie sprawę z potrzeby ekonomizacji własnej polityki zagranicznej. Dla zachodu polski eksport stanowił głównie konkurencję słabszą, tańszą, i w dużej mierze przedłużenie produkcji firm zachodnich. Nie można było więc ograniczać się tylko do Europy w eksporcie. Zwłaszcza w obliczu rośnięcia rynków azjatyckich, afrykańskich, czy latynoamerykańskiego. Dynamika była zróżnicowana, ale rdzeń życia politycznego i gospodarczego przesuwał się ku Azji. W pierwszej i drugiej dekadzie XXI wieku dość zachowawczo jeszcze podchodzono do tego tematu, za kluczowe uznając stosunki z sąsiadami i pozycję w Europie. Słusznie, że podkreślano wagę stosunków dobrosąsiedzkich czy deklarowano wolę budowania Europy. Obiektywne czynniki dotyczące tego, co dzieje się poza Europą, nakazywały jednak przygotowywanie strategii wobec innych kontynentów. Polska, co zauważało jedynie niewielu ekonomistów czy politologów była poza Europą prawie nieaktywna. A przecież w okresie PRL rodzime towary i usługi były obecne na rynkach azjatyckich, bliskowschodnich, czy Ameryce Łacińskiej. Oczywiście w znacznym stopniu towary z dawnego bloku wschodniego przegrywały konkurencje z zachodnimi w Europie, w tym we własnym kraju. Dla uboższych państw mogły jednak stanowić alternatywę i rzeczywisty wybór. A zaopatrywanie się w towary czeskie, rumuńskie, polskie nie tylko było tańsze, zmuszało zachód do konkurencji z blokiem wschodnim na rynkach światowych, umożliwiało państwom i konsumentom wybór, ale też awans społeczny, poprzez nabywanie usług, zaopatrywanie własnych obywateli. Deklaratywnie lewica postulowała jeszcze w drugiej dekadzie XXI większą atencję w rywalizacji o rynki nieeuropejskie. W praktyce politycznej zrobiono niewiele, ale wzrósł eksport do Chin, a w czasie rządów PO-PSL podpisano umową o strategicznym partnerstwie z Chinami. O wadze Afryki, Azji świadczyły też działania minister Karoliny Południowej, kiedy to podpisano umowy o dołączeniu Polski do Afrykańskiego Banku Rozwoju i Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych . Prawdziwe zmiany jednak miały dopiero nadejść.
Od transakcji czeskiej do szczytu zagrzebskiego
Transakcja czeska w roku 1955 była wydarzeniem związanym z reorientacją polityki Bloku Wschodniego na Bliskim Wschodzie. ZSRR dokonał zmiany w polityce wyrażając poparcie dla krajów arabskich kosztem Izraela, którego powstanie i pierwsze lata funkcjonowania życzliwie wspierano. Transakcja czeska była zaś kontraktem na zakup broni przez Egipt z Czechosłowacji, którą miały przewieźć drogą morską polskie statki. Transakcja ta była początkiem aktywności gospodarczej Bloku Wschodniego, a także PRL na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w mniejszym stopniu Azji Płd.-Wsch. i Ameryce Łacińskiej. Co łączy zatem dwa wydarzenia transakcję z 1955 i szczyt szefów dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej w Zagrzebiu w 2026 roku? W Zagrzebiu zapadła decyzja, że Grupa będzie spotykała się z subregionalnymi organizacjami z innych kontynentów, by rozwijać stosunki polityczne i gospodarcze. Owoc tej współpracy miał trafiać do całego Bloku w tym przypadku jest nim Unia Europejska. Główni decydenci UE zrozumieli, że aby Europa mogła skutecznie konkurować na globalnej arenie z USA, Chinami, udział w tym muszą brać wszystkie państwa unijne, poprzez eksport, budowanie infrastruktury i rozwój gospodarczy innych regionów świata. Asymetrii w Afryce pomiędzy Chinami i Europą nie dało się nie zauważyć. Aktywność V-8 wpisuje się też w od dawna deklarowaną globalną odpowiedzialność Europy i rozwiązywanie problemów na miejscu, globalizacja dobrobytu. Państwa Europy Środkowo-Wschodniej mogły odważniej wkroczyć na nowe dynamiczne rynki, dając Afrykanom i Azjatom wybór, szansę na cywilizacyjny skok. Jak słusznie zauważyli profesorowie Grzegorz Kołodko i Simon Chadwick, Europa, czy zachód produkuje coraz mniej w skali globalnej, Kołodko podawał szczegółowe dane dotyczące G-8. Chadwick był bardziej dosadny oceniając, że zachód już nie jest u władzy. Bieg na rynki nieeruropejskie jest dla UE szansą na wzmocnienie roli globalnej, pokazaniem, że słowa o solidarności potrzebie eksportu dobrobytu nie są jedynie hasłami. Dla Polski zaś szansą na wpisanie się w ten trend, znalezienia nabywców na towary w niej produkowane, często przez Polski kapitał. Jeśli Polska nie sprzeda tego co ma, może zaoferować i na co są chętni, zrobi to ktoś inny. Tyle, że wtedy ktoś inny zarobi pieniądze. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne rządy nie zrezygnują z umacniania gospodarczej pozycji Polski na arenie międzynarodowej poprzez eksport, import niektórych towarów i gospodarcze budowanie więzi w kierunkach innych niż zachodni. Jest to nie tylko szansa, ale i obowiązek. Tak jak kiedyś budowano pierwsze zakłady przemysłowe w Iraku i drogi. Tak dziś Polska buduje kopalnie i elektrownie w Nigrze. Polityka zagraniczna musi być oparta na rachunku ekonomicznym i politycznym, uwzględniać cywilizacyjny ingredient. Nie zaś opierać się o chęci idealizm i wyobrażenia co do których realizacji pańtwo nie ma narzędzi do ich realizacji. Powyższe zdanie powinno przyświecać polityce zagranicznej Polski we wszystkich kierunkach w których ją prowadzi...
Prof. dr hab. Marcel Żaba
Prof.dr.hab. Jan ZielonyProf. Marcel Żaba jest politologiem i prawnikiem, doradcą minister spraw zagranicznych Wiktorii Anastazji Skolskiej, pracownikiem MSZ i Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego. Jako profesor wizytujący prowadził zajęcia w Norwegii, na Islandii, w Rosji, Brazylii, Chinach. Specjalizuje się w teorii stosunków międzynarodowych (badania nad teorią i jej zastosowania w praktyce), polityce zagranicznej Polski, stosunkach międzynarodowych w Europie.
Prof. Jan Zielony jest historykiem i politologiem, pracownikiem naukowy UJ, Akademii Dyplomatycznej i Uniwersytetu w Bonn. Specjalizuje się w polityce pozaeuropejskiej Polski, historii dyplomacji, międzynarodowych rolach państwa. Od roku 2012 ekspert SLD następnie Zjednoczonej Lewicy. Stały konsultant MSZ od roku 2026.