Postautor: Michał Ajna » 06 kwie 2022, 15:42
Jeśli chodzi o mnie, to rozpoczęcie gry na krótko przed kampanią 2023 jako początkiem wyborczego maratonu to jest bardzo dobry pomysł. Właśnie taki moment pozwali nam "ustawić sobie" grę.
Zagadnienia takie jak odchodzenie od rosyjskich surowców czy nowy system bezpieczeństwa na pewno będą ważne, ale też trudno spodziewać się, żeby całą grę nakręcały stosunki zagranicznie. Choć na pewno będzie to ciekawsze niż kolejne mielenie tematów aborcji czy podatków w debatach.
Osobiście jestem przeciwny jakimś pomysłom cudownego wymiecenia dotychczasowej klasy politycznej i grania od początku wymyślonymi postaciami i partiami. Przecież zawsze ten system polityczny łatwo było w naszych grach przemodelować i nowe partie z łatwością powstawały i zajmowały scenę polityczną. Klasę polityczną też się z biegiem gry wymieniało - choćby Radziwiłłka potrafiła stworzyć wiele ciekawych postaci, które udatnie zastąpiły, a co najmniej odsunęły na dalszy plan peowskich mastodontów. Dla mnie to jest naturalne, że w toku gry scena polityczna się przekształca, pojawiają się nowi fikcyjni politycy i siłą rzeczy odsuwają na dalszy plan tych dotychczasowych prawdziwych. Natomiast start od razu fikcyjną klasą polityczną w fikcyjnych partiach - idąc na całość może jeszcze w fikcyjnym kraju? Nie wiem, może być ciężko wcielić się w taką od początku fantazję. A niby to monarchia była oderwana od realiów. Takie "odrealnione" gry też bywały, np. Białoruś i te padały najszybciej.
Chociaż doskonale rozumiem co stoi za tymi pomysłami - niechęć do obecnych realiów. Pandemia, wojna, Smoleńsk (a co jak okaże się, że naprawdę był zamach) - nikomu nie chce się tego odgrywać. Na dodatek zaczynając grę nie unikniemy tego, co było treścią gry Anki - "sprzątania po PiSie" - przecież nie da się w grze politycznej abstrahować od systemu prawnego. A chyba i w tym mało komu chce się ponownie babrać... Stąd taka trudność w dobraniu akceptowalnych realiów. Widzę, że vox populi opowiada się jednak za pewną formą rzeczywistości alternatywnej.
Nie zgadzam się, że w grze brakowało "knucia, intryg i załatwiania interesów". Wszystko to było - na forach tajnych. A potem owoce tego trafiały (zazwyczaj) na fora jawne. Ale widziałem, że dla osób pamiętających jeszcze PRPG1 ta "cisza" na jawnych była dojmująca. Pamiętam jak Wulf przyszedł, trochę pograł i sobie poszedł, bo nic się nie działo na jawnych i było po prostu nudno. Ale to jest kwestia graczy, żeby nakręcali akcję i też zespołu GMskiego, żeby eventy, także losowe tę akcję popychały. Zresztą ja osobiście przyzwyczaiłem się do tej koncentracji na tajnych.
Nie uważam też, żeby proces ustawodawczy był w dwóch ostatnich grach zbyt skomplikowany. Nawet nie dlatego, że w naszym środowisku zawsze było trochę studentów/absolwentów prawa albo osób nim zainteresowanych. Po prostu w grze politycznej nie da się uciec od prawa. Owszem, można tutaj przegiąć i chyba PRPG1 był pod koniec za bardzo "prawniczy", ale nie idźmy w zbytnie upraszczanie i urąganie elementarnym zasadom techniki prawodawczej. Ba, nie powinno się też abstrahować również od ekonomii i wpływu poczynań naszych milusińskich postaci na nią. osobiście żałuję, że nie znam się na ekonomii i nie mogłem jej symulować. Zawsze doceniałem tu to co robił Sos grzybowy w Rzeczypospolitej 2015.
Co do "skupienia na nazwiskach" to wiem, że np. układanie list mogło być upierdliwe (choć można było zapchać kandydatami partyjnymi), ale jak dziś patrzę na fora naszych gier, że mieliśmy obsadzone nawet samorządy i to potem miało wpływ chociażby na kreację Senatu czy Izby Samorządowej - to robi wrażenie. Zdaje obie sprawę, że przy naszych obecnych mocach przerobowych nie damy rady na samym początku odwzorować takiej złożoności, ale też nie idźmy w stronę zbytniego upraszaczania. Niektórzy to by i z senatu zrezygnowali, bo "po co". Jak za bardzo uprościmy, to zostanie tylko kręcenie inby jak na Wirtualnych Sejmach.
Nie traktujcie tego jako malkontenctwo tylko jako konstruktywną krytykę. Po prostu chciałbym, żeby wyszła nam kolejna Rzeczpospolita 2015 albo Symulacja Polityczna, a nie gierka która potrwa kilka tygodni i nie będziemy jej pamiętać po roku. Dlatego jestem zwolennikiem rozwiązań, o kórych myślę, że się sprawdziły. I tak, na ile będę w stanie, to będę w nowej edycji.
No i podstawowe pytanie - kto to poprowadzi. Kto na pewno będzie grał. Bo zakładanie, że dostaniemy się do bazy danych, wyślemy mailing i gracze tłumnie przybędą na forum to niestety wishful thinking. Tak naprawdę to chyba kto ma tu być, ten już pisze w tym wątku.
Z góry zastrzegam, że ja na GMowanie nie mogę sobie pozwolić, choć prowadzenie gry wspominam miło.
Również na regularną grę, taką z pisaniem eventów kampanijnych, udziałem w debatach itp. też mogę nie mieć czasu a szczerze mówiąc to i zapału.
Myślę, że mogąc jakoś grać na pół gwizdka (król albo w naszych realiach marszałkissimus senatu zamiast Grodzkiego) a jednocześnie będąc pomocnikiem GMa/GMów, mógłbym wnieść w grę najwięcej.
Michał II, Król Senior