W kwestii Prezydenta i zamachu na trzy najważniejsze osoby w państwie... sam to rozważałem jakiś czas temu, a do tego w zeszłym roku Remigiusz Mróz zarzucił tym kazusem kończąc "Większość bezwzględną". Swoją drogą, zastanawia mnie, jak rozgryzie temat
Generalnie, istnieje kilka koncepcji, które roboczo nazwałem:
- "balansująca" - naczelny organ III władzy, czyli albo Prezes TK albo Pierwszy Prezes SN, raczej z przewagą na tego pierwszego (obecnie, "pierwszą") z przyczyny wynikającej z największej wady tej koncepcji (która skłania do jej odrzucenia), czyli prerogatywy prezydenta do nominacji sędziowskich;
- "powrotna" - powrót władzy do sfery władzy wykonawczej, wówczas premier; koncepcja odrzucalna z powodu tego, że składa całą władzę wykonawczą w jedne ręce; z drugiej strony - przemawia za nią bezpośrednia odpowiedzialność premiera np. przed Trybunałem Stanu;
- domniemana - domniemanie kompetencji dla Prezydium; w pierwszej kolejności dla Prezydium Sejmu i, w konsekwencji, najstarszego wiekiem wicemarszałka. nie widzę dla niej jednak umocowania prawnego (ale dla innych też nie). przemawia za nią utrzymanie w ramach tej samej "władzy" oraz to, że konstytucyjne "bezpieczniki" (czyli zakaz skrócenia kadencji Sejmu) są stworzone właśnie dla przypadku objęcia obowiązków przez przedstawiciela tej władzy.
- historyczna - powrót do polskiej koncepcji interrexa, czyli prymas Polski; najbardziej odjechana, najbardziej bez jakichkolwiek przesłanek prawnych, ale powiedzmy, że w zgodzie z polską tradycją.
Tak naprawdę, nie znalazłem poważnych opracowań, które by rozstrzygały ten problem.
Rozstrzygnęłaby to dopiero praktyka.
Tak jak, ciekawostka, rozstrzygnęła inną wadę Konstytucji, art. 132 ust. 2 mówi bowiem: "Marszałek Sejmu tymczasowo,
do czasu wyboru nowego Prezydenta Rzeczypospolitej,". W takiej sytuacji między lipcem (urzędowym potwierdzeniem wyboru Komorowskiego), a objęciem przez niego urzędu (sierpień) nie mieliśmy w 2010 roku Prezydenta
Oczywiście, praktyka rozstrzygnęła to w ten sposób, że Marszałek Sejmu (najpierw Komorowski, potem - po pełniącym obowiązki prezydenckie przez kilka godzin Marszałku Senatu Borusewiczu - Schetyna), pełnił te funkcję do momentu objęcia urzędu przez Komorowskiego.
W odniesieniu do premiera moim zdaniem da się wyprowadzić rozwiązanie.
Ustawa o Radzie Ministrów rozstrzyga sytuację nieobecności albo czasowej niemożności - wówczas wskazany przez premiera wicepremier, albo - jeśli nie powołano wicepremiera - minister.
Przy śmierci - nie ma jasnego przesądzenia. Biorąc pod uwagę charakter urzędu premiera w Polsce, tj. "nie ma Rady Ministrów bez premiera", nie ma wątpliwości, że istnieje obowiązek odwołania rządu i powołania nowego.
Faktem jest, że jest problem proceduralny - kto ma złożyć dymisję (bo to może zrobić tylko premier). Moim zdaniem jednak, jest to sytuacja, kiedy odwołanie premiera ma charakter
deklaratoryjnej decyzji Prezydenta, który jednym aktem jest w tej sytuacji zobowiązany odwołać rząd i powołać nowego premiera.