Premier: Głos obywateli jest dla nas najważniejszyPierwszy wywiad z nową premier, przewodniczącą Platformy Obywatelskiej, Anną Radziwiłł-Schmidt. O pracy premiera, karierze politycznej i życiu prywatnym.Newsweek: Pani rząd otrzymał kilka miesięcy temu wotum zaufania. Widać już pierwsze efekty działań. Co zamierza pani zrobić w następnej kolejności?Anna Radziwiłł-Schmidt: Przedstawiłam w swoim expose najważniejsze kierunki, w jakie mój rząd zamierza podążać. Pracujemy od samego początku. Jedną z pierwszych decyzji jakie podjęłam, była propozycja, aby członkowie rządu, ze mną na czele spotykali się w trakcie całej kadencji z ludźmi. Nie tylko w trakcie kampanii wyborczej. Bo głos obywateli jest bardzo ważny w tym, co zamierzamy robić. Chcemy znać ich zdanie, na bieżąco poznawać nowe problemy. W następnej kolejności z poparciem Polskiego Stronnictwa Ludowego zgłosimy pakiet reform dotyczących uprawnień prezydenta.
A coś więcej?Projekty zmian w Konstytucji, a także odpowiednich ustaw. Chcemy wypracować klarowny podział ról. Prezydent będzie odpowiadał za powoływanie najważniejszych instytucji, takich jak Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka, prezes Najwyższej Izby Kontroli, członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rady Polityki Pieniężnej i sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Te organy powinny pozostać niezależne, a przekazanie tych uprawnień prezydentowi to zapewni. Chcemy przy tym osłabić prezydenckie weto , aby Sejm mógł odrzucić je większością bezwzględną. Tak, aby rząd mógł swoją politykę wprowadzać w życie i nie było konfliktów. Wydłużenie kadencji prezydenckiej do 7 lat zapewni po prostu stabilizacją, a w dłuższej perspektywie zapewni też oszczędności związane z organizowaniem wyborów.
Prezydent Liściowski już zapowiedział, że zmian nie poprze.Cóż, pozostaje mi tylko liczyć na to, że zdanie zmieni. Mam nadzieję, że w Sejmie znajdzie się odpowiednia większość do przyjęcia ustaw. Będziemy rozmawiać ze wszystkimi partiami zasiadającymi w parlamencie, z Prawem i Sprawiedliwością, Sojuszem Lewicy Demokratycznej i Razem dla Najjaśniejszej, bo tutaj jest potrzebne ponadpartyjne porozumienie.
Radziwiłł-Schmidt z mężem, MarcinemZapowiedziała pani, że nie przeprowadzi się do rządowej willi. Decyzja się nie zmieniła?Tak, ta decyzja jest wiążąca. Biuro Ochrony Rządu próbowało mnie przekonać, ale to, że zostałam premierem wcale nie musi oznaczać, że muszę zmieniać miejsce zamieszkania. Moja rodzina i ja kochamy nasz obecny rząd. Przeżyliśmy w nim wiele ważnych chwil. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym się z niego wyprowadzić. Nie teraz.
Będzie pani trudno "przestawić" się na takie życie? Gotowość do pracy 24 godziny na dobę, mniej czasu dla rodziny.Zgodziłam się na to, kiedy zostałam przewodniczącą Platformy Obywatelskiej i zarazem kandydatką partii na premiera. To jest odpowiedzialna funkcja i wiem, że nie będę mogła poświęcać swojej rodzinie tyle czasu, co wcześniej. Moja rodzina też jest tego świadoma.
Jak pani rodzina przyjęła to, że zamierza pani się ubiegać o stanowisko premiera, a następnie nim została?Moja rodzina jest przyzwyczajona do tego, że polityka jest częścią naszego życia. Było tak, kiedy startowałam do Parlamentu Europejskiego, czy też w maju tego roku, kiedy ubiegałam się o stanowisko głowy państwa. Rodzina, a w szczególności mąż, bardzo mnie w tym czasie wspierała.
Pani mąż również jest zaangażowany w politykę.Nie jest on jednak politycznym nowicjuszem. W wyborach samorządowych w 2010 roku został wybrany na radnego sejmiku mazowieckiego. W tych wyborach ubiegał się o mandat senatora, który zdobył. Cieszyliśmy się razem.
I siostra.Maria również zasiadała w sejmiku mazowieckim, tyle że od 2014 roku. Ma 33 lata, jest częścią nowej fali, którą chcieliśmy wprowadzić do wielkiej polityki, wymienić stare pokolenia.
Nie boi się pani oskarżeń o nepotyzm?Już się takie pojawiły, nie będę wskazywała palcami, z której strony. Mój mąż i moja siostra są od dawna zaangażowani w politykę. Poza tym, głosowanie pokazało, że wyborcy ich popierają. Inaczej nie zdobyliby swoich mandatów.
Radziwiłł-Schmidt w trakcie kampanii wyborczej.Jaki był przepis na kolejny wyborczy sukces Platformy Obywatelskiej?Przede wszystkim postawiliśmy na bezpośredni kontakt z wyborcami. Bo to jest najważniejsze. Spotykaliśmy się z nimi w domach, na trasie "Ankobusa". Robiłam to osobiście, jako szefowa partii, ale robili to również parlamentarzyści i kandydaci na nich. W drugiej kolejności to byli właśnie całkowicie nowi kandydaci. Postanowiliśmy wystawić na najwyższych miejscach ludzi młodych, samorządowców. Po prostu wymienić obecną klasę polityczną. Wiele ludzi jest znudzonych polityką, od wielu lat oglądając w telewizji, w Sejmie te same twarze. My chcieliśmy odświeżyć skład parlamentu i nam się to udało.
A co było po kampanii prezydenckiej? Stosunkowo szybko pozbierała się pani po porażce.Nie powiem, że to mnie w ogóle nie poruszyło. Kampania wyborcza była długa i męcząca. O wyniku tak naprawdę przeważyła debata, w której wypadłam nieco słabiej. Pierwsze co zrobiłam po ogłoszeniu wyników, to złożyłam gratulacje obecnemu prezydentowi, Mikołajowi Liściowskiemu, który na pewno będzie dobrą głową państwa. 49 procent to jednak nadal jest 7 milionów wyborców, którzy oddali na mnie swoje głosy. To było dla mnie bardzo ważne i dodało mi sił, żeby walczyć dalej. I udało się - teraz stoję na czele polskiego rządu, z ogromnym mandatem zaufania.
Możemy zaobserwować, że w polskiej polityce kobiety zaczynają odgrywać co raz większą rolę. Kobieta została premierem, kobiety są Marszałkami Sejmu i Senatu, kobiety stoją na czele PO, SLD i PSL. Czym według pani jest to spowodowane?Kobiety zaczynają odgrywać w polskiej polityce bardzo ważną rolę. Ta zmiana była od dłuższego czasu potrzebna i bardzo dobrze, że wreszcie się dokonała. Kobiety wprowadzają nową jakość do polityki.
Po czym rozpoznać jakość kobiecej polityki?Po skuteczności. Po kompetencji i sposobie komunikacji. Weźmy politykę socjalną - ona od kobiecej strony wygląda inaczej niż od męskiej. Gospodarka zresztą też.W tradycyjnym męskim schemacie miarą skuteczności polityków jest wzrost gospodarczy. Ale już z perspektywy kobiecej istotne jest to, aby wszyscy z niego mogli w takim samym stopniu korzystać - czyli płace kobiet powinny być zrównane z płacami mężczyzn.
Istnieje międzypartyjna solidarność kobiet?Nie przesadzałabym. Natomiast istnieją tematy, w których możemy się porozumieć. Takie jak równy dostęp do edukacji albo sportu.Pan wie, że orliki dyskryminują dziewczynki? To są przeważnie boiska tylko do piłki nożnej, bez bieżni. Wierzę, że obserwowany dzisiaj awans kobiet w politycznych hierarchiach zwiększy przestrzeń dla ponadpartyjnej współpracy. I trwale zmieni polską politykę.
Co może pani powiedzieć o sobie? Jaka jest premier Anna Radziwiłł-Schmidt?Merytoryczna, skuteczna i zdecydowana. Ja nie rzucam słów na wiatr, jeśli coś obiecam, to to spełnię.
Bardzo dziękuję za wywiad.Również dziękuję.