Polska wywalczy "stałe zaproszenie" na szczyty G-20?Od wielu lat mówi się o polskich ambicjach dołączenia do G-20, grupy 19 państw oraz Unii Europejskiej, które uznaje się z kluczowe forum gospodarczych zmian na świecie. Chociaż Polska dzięki intensywnemu wzrostowi PKB formalnie znajduje się na granicy spełnienia kryterium gospodarczego, dobór jest w dużej mierze uwarunkowany politycznie i regionalnie. Poza tym, wejście Polski do klubu G-20 wymagałoby wykluczenia któregoś z jej członków (najprawdopodobniej Argentyny), co wydaje się raczej niemożliwe. Polska dyplomacja lobbuje zatem za innym rozwiązaniem: chce otrzymać stałe zaproszenie (jako "permanent guest invitee"), podobne do tego, które posiada Hiszpania. Wydaje się to osiągalne.Uwarunkowania regionalne i polityczne powodują, że raczej
ciężko mówić o wykluczeniu któregoś z państw znajdujących się na dole listy na rzecz Polski. Prawdopodobnie, wykluczeniu musiałaby podlec Argentyna (jedno z dwóch państw Ameryki Południowej; umniejszenie pozycji regionu, który - całościowo - wydaje się perspektywiczny w rozwoju jest jednak trudne do wyobrażenia), Arabii Saudyjskiej (które reprezentuje jednak interesy państw arabskich w grupie, ponadto jest istotnym sojusznikiem USA w regionie) albo RPA (które jest jedynym państwem Afryki w G-20). Zastąpienie ich przez Polskę (która jest obecnie reprezentowana przez UE, a w razie wejścia do grupy byłaby 5 krajem UE reprezentowanym indywidualnie) raczej jest wykluczone.
Polska dyplomacja zamierza, wedle deklaracji, zastosować inne rozwiązanie.
Od wielu lat jako praktyka wykształciło się zapraszanie na szczyty G-20 w ramach tzw.
"permanent guest invitee" (stale zaproszony) przedstawicieli m.in. Banku Światowego, OECD, ONZ, Unii Afrykańskiej czy - co dla polskiej dyplomacji najistotniejsze - Hiszpanii. Polska zamierza skorzystać z tego wzorca,
wskazując na swoją pozycję jako reprezentacji głosu regionu Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej, zamieszkiwanej przez blisko 160 mln ludzi w 12 krajach (Grupa Wyszehradzka - Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Austria, Ukraina, Chorwacka, Rumunia; państwa bałtyckie - Litwa, Łotwa, Estonia; Bułgaria). Polska zamierza wzmocnić swoje argumenty również szerszym zaangażowaniem na świecie - już doprowadziła w ostatnich latach do powiększenia przewodzonej przez siebie Grupy Wyszehradzkiej (o Austrię, Ukrainę, Chorwację, Rumunię), zaangażowała się w azjatycki projekt infrastrukturalny (inicjowany przez Chiny - AIIB), a - wg informacji polskiej dyplomacji - chce aktywnie włączyć się w sprawy afrykańskie (dołączyć do Afrykańskiego Banku Rozwoju) oraz poprawić relacje we własnym regionie (w ramach współpracy z Nordyckim Bankiem Inwestycyjnym).
W
ostatnich miesiącach zintensyfikowała także swój udział w reformach UE (kluczowe rozmowy w tej sprawie - z francuską prezydent i niemiecką kanclerz - odbywały się w Warszawie), wyraziła także swoje zainteresowanie sprawami Ameryki Południowej (przywrócenie dawnych placówek dyplomatycznych).
Prawicowy rząd w Warszawie ma ambicję, by "przelicytować" poprzedników z centrum i centrolewicy, udowadniając, że jest w stanie poradzić sobie na arenie międzynarodowej poradzić nawet lepiej niż oni. Program polskiej dyplomacji określa się mianem "indywidualnego upodmiotowienia Polski w świecie", co zwraca uwagę komentatorów, ponieważ może oznaczać, że Polska rezygnuje z oparcia swojej pozycji na świecie wyłącznie o obecność w strukturach Unii Europejskiej.
Szansą na poparcie ambicji Polski ma być spotkanie polskich władz z prezydentem USA, Jebem Bushem, do którego dojdzie w najbliższych tygodniach w Warszawie. Póki co,
Polska dostała zaproszenie do wzięcia udziału w szczycie, który odbędzie się w Cannes (Francja). Opiera się to jednak, póki co, na "rozdzielniku regionalnym". Praktyką Grupy jest bowiem zapraszanie na spotkanie G-20 państwa (państw) regionu, z którego wywodzi się państwo goszczące.
G-20 powstało w 1999 roku, jako forum ministrów finansów, jednak od 2008 roku jest także szczytem przywódców (głowy państw, szefowie rządów) tych najważniejszych państw świata (plus Unia Europejska).
Polska po raz pierwszy zgłosiła swoje ambicje swojego członkostwa publicznie ustami nieżyjącego już prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2010 roku.