Telewizja

[Człowiek-Media]

Postępowi Demokraci proponują "Godzinę dla rodziny"

- Godzina mniej w pracy – godzina więcej dla rodziny. W tym tygodniu Postępowi Demokraci złożą w Sejmie kolejną prorodzinną ustawę. Podczas najbliższego posiedzenia Sejmu dojdzie do pierwszego czytania projektu PD "Godzina dla rodziny". Nasza propozycja zakłada skrócenie czasu pracy o godzinę dla rodziców dzieci do 10. roku życia. To czas, który pozwoli na przykład na odwiezienie pociech do szkoły czy przedszkola. - powiedziała na konferencji prasowej przewodnicząca Postępowych Demokratów, Anna Radziwiłł-Schmidt.

Projekt PD to odpowiedź na potrzeby polskich rodzin. Polacy są jednym z najciężej pracujących narodów w Europie. Od przeciętnego obywatela Unii Europejskiej pracujemy średnio 3 godziny więcej. Taka sytuacja odbija się na naszym życiu rodzinnym, a szczególnie na najmłodszych. Coraz mniej czasu spędzamy właśnie z nimi. – Przez wielogodzinną pracę rodziców, dzieciaki spędzają całe dnie bez nich. Są takie miejscowości, w których szkoły muszą uruchamiać dodatkowe sale na świetlice, bo w istniejących nie ma miejsca dla wszystkich maluchów – uzasadniła liderka opozycji.

Badania pokazują jasno: ponad połowa pracujących odczuwa, że obowiązki zawodowe odbijają się na ich życiu rodzinnym. Najczęstszym problemem na jaki wskazują rodzice jest właśnie dotarcie z najmłodszymi do placówek oświatowych. Rozwiązaniem jest propozycja "Godzina dla rodziny". – To dobry moment na takie propozycje dla polskich rodzin – przekonywała przewodnicząca PD. – Sytuacja na rynku pracy – najniższe bezrobocie od 1989 roku, brak rąk do pracy – pozwala nam sięgać po takie rozwiązania. Jeszcze kilka lat temu wydawały się one niemożliwe do zrealizowania – uzasadniła.

- Mam nadzieję, że koalicja rządząca nie zdecyduje się odrzucić tego projektu. Tylko wspólnie możemy tworzyć lepsze warunki do życia dla polskich rodzin – powiedziała jedna z pomysłodawczyń projektu, była Marszałek Sejmu Anna Bejca.

[Administrator]

Królewna Monika przyjęła listy uwierzytelniające od nowych ambasadorów


Podczas dzisiejszej uroczystości na Zamku Królewskim królewna Monika przyjęła listy uwierzytelniające od nowych ambasadorów Rosji i Ukrainy. - Relacje pomiędzy naszymi państwami, mimo trudności w ostatnich latach, dziś wydają się być coraz lepsze. Ufam, że dzięki współpracy z Waszymi Ekscelencjami uda się doprowadzić do jeszcze większego zbliżenia między naszymi bratnimi narodami - mówiła w przemówieniu skierowanym do ambasadorów następczyni tronu.


Książę Rościsław Romanow
Nowym ambasadorem Imperium Rosyjskiego został kuzyn cara Jerzego I, książę Rościsław Rościsławowicz Romanow. Komentatorzy podkreślają, że świadczy to o polepszeniu stosunków z Polską i wadze, jaką przykłada do nich car, w końcu nie do każdego kraju wysyła krewnych. Tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, że książe Rościsław był jednym z rywali obecnego cara do tronu i jeśli Jerzy I nie będzie miał męskiego potomka może ponownie zgłosić pretensje do tronu po śmierci władcy.
Książę Rościsław urodził się 21 maja 1985 roku na emigracji w USA jako pierwszy syn a trzecie dziecko księcia Rościsława Rościsławowicza Romanowa. Pochodzi z Michajłowskiej linii dynastii (pochodzącej od jednego z synów cara Mikołaja I), co do której praw do tronu trwają dysputy z racji nierównych stanem małżeństw. Do Rosji przeprowadził się w 2009 roku jako pierwszy członek dynastii Romanowów po rewolucji październikowej. Jako ambasador zastąpił urzędującego od 2014 roku Siergieja Andriejewa.


Petro Tuchiwienko
Nowym ambasadorem Ukrainy został natomiast Petro Tuchiwienko, urodzony w 1970 roku dość już doświadczony dyplomata. W ostatnich latach pracował na placówce najpierw w Niemczech, a później w Kanadzie. Pochodzi z wpływowej na Ukrainie rodziny – jego starszy brat Pedro jest od zeszłego roku Prokuratorem Generalnym Ukrainy, natomiast młodszy Mykola prowadzi szerokie interesy m. in. z inwestującymi na Ukrainie Chińczykami (ciekawostką jest, że jako dziecko był ministrantem papieża Jana Pawła II). Tuchiwienko zastąpił urzędującego od 2014 roku Andrija Deszczycię.

[Administrator]

Życzenia Pary Królewskiej z okazji Święta Konstytucji 3 maja
Pierwsze publiczne wystąpienie od miesięcy

Kancelaria Królewska udostępniła nagranie z życzeniami od króla Michała II i królowej Marii z okazji Święta Konstytucji 3 maja. Obecnie Para Królewska, od urodzin monarchy 18 kwietnia, przebywa razem w Kolonii.

Z okazji Święta Konstytucji 3 maja król Michał II i królowa Maria nagrali specjalne życzenia dla Polek i Polaków. Nagranie zostało udostępnione przez Kancelarię Królewską po oficjalnych obchodach z udziałem regentki, królewny Moniki. - Polskę można modernizować z pełnym poszanowaniem tradycji, z mocnym zakorzenieniem w jej historii, z mocnym oparciem o fundament tradycyjnych wartości, które tworzyły nasz naród. Dzisiaj mądry polski patriotyzm oznacza szukanie równowagi miedzy potrzebą zmiany, unowocześnienia, a koniecznym szacunkiem dla tradycyjnych wzorów i oczekiwań, dla historycznie ukształtowanych wrażliwości i przyzwyczajeń. - mówił król w trakcie nagrania.

- Dzisiaj też naród nie może żyć tylko wspomnieniami minionej wielkości, musi dążyć do jej odbudowania poprzez umacnianie pozycji politycznej i ekonomicznej państwa, poprzez zyskiwanie szacunku i zaufania sąsiadów, poprzez uczestniczenie w procesie integracji europejskiej, poprzez wychowywanie następnych pokoleń, polskich pokoleń na obywateli szanujących państwo, konstytucję i cały system prawny. - kontynuował monarcha.

- Dzisiaj nowoczesny patriotyzm polski to głównie patriotyzm pracy na rzecz modernizacji Ojczyzny przy wykorzystaniu i doświadczeń własnych i doświadczeń integrującej się Europy. Dzisiaj to patriotyzm otwarty na nowoczesny świat. To dobry zwyczaj, że 3 maja staramy się podziękować za zasługi dla współczesnej Polski. Wspominając dzieło Konstytucji 3 Maja, nasze marzenia wówczas o suwerenności, o nowoczesności, o mądrym, dobrym państwie, chcemy dziś dziękować tym, którzy pracują, działają i mają zasługi dla budowy dobrego, uczciwego, sprawiedliwego, mądrego, a czasami pięknego kraju, jakim jest Polska. - mówiła z kolei królowa Maria.

- Dziękujemy bardzo za wspólną piękną drogę poprzez polską wolność. - zakończyła nagranie wspólnie Para Królewska.

[Administrator]

PD chce ułatwić Polakom ściganie hejtu i mowy nienawiści w internecie

W Sejmie odbyła się konferencja prasowa z udziałem Minister Sprawiedliwości w Gabinecie Cieni Postępowych Demokratów, posłanki Alicji Florek, na temat najnowszej propozycji partii - wprowadzenia instytucji tzw. "ślepego pozwu".

– Fake news, pomówienie czy internetowa plotka mogą zniszczyć życie czy biznes. Postępowi Demokraci proponują zmiany w prawie, które pozwolą skutecznie ścigać autorów fałszywych informacji zalewających sieć. Nie może być tak, że osoba rozpowszechniająca kłamstwa ukrywa się po drugiej stronie komputera i jest bezkarna. Obywatel musi dostać instrumenty, by móc walczyć o swoje dobre imię – powiedziała na konferencji prasowej w Sejmie posłanka Alicja Florek prezentując propozycję Postępowych Demokratów zmian w Kodeksie Postępowania Cywilnego oraz w Prawie Telekomunikacyjnym.

– Każda ofiara hejtu internetowego ma możliwość wniesienia powództwa o naruszenie dóbr osobistych, ale musi podać dane osoby, która dopuściła się domniemanego przestępstwa. A często nie zna on tych danych, bo wszystko odbyło się w wirtualnym świecie. Gdyby dziś obywatel chciał pozyskać dane pozwanego to droga przez mękę. Obecna procedura nie zapewnia obywatelom możliwości wniesienia takiego pozwu. Dlatego wprowadzamy instytucję tzw. "ślepego pozwu" - wyjaśniła Minister Sprawiedliwości w Gabinecie Cieni Postępowych Demokratów.

To znaczy, że uchwalenie zmian proponowanych przez Postępowych Demokratów przerzuci ciężar związany z ustaleniem danych winnego z ofiary pomówienia na sąd. – W ramach wstępnej kontroli pozwu sąd wyręczy proszkowanego obywatela i pozyska dane personalne pozwanego. Ta droga nie będzie dla wszystkich, nie wszędzie będzie uzasadniona. Ma to dotyczyć tylko przypadku gdy jedna osoba jest ofiarą, a inna sprawcą. Wyłączamy spod tej możliwości osoby, które czerpią "satysfakcję" z obrzucania się obelgami w świecie wirtualnym – zaznaczyła sprawozdawczyni projektu.

[Administrator]

Rząd krytycznie o opinii Komisji Europejskiej

Opinia publiczna z nieskrywanym zdziwieniem przyjęła oświadczenie rządu w którym wyrażono opinię o rzekomym uznaniu Komisji Europejskiej dotyczącym polityki społecznej. -Rząd chyba czytał inne oświadczenie niż my -mówią przedstawiciele Polskiego Związku Bezrobotnych, inni nie kryją oburzenia, mówiąc, że rząd jest wyjątkowo bezczelny, mówiąc na temat poprawy sytuacji materialnej. - Oficjalne dane dotyczące bezrobocia nie przedstawiają pełnego obrazu. Ludzie nie rejestrują się jako bezrobotni, ponieważ nie wierzą, że cokolwiek może się zmienić. Zamiast tego okresowo emigrują zagranicę pracując sezonowo legalnie, bądź nie. Najczęściej za najniższą pensję. Pomimo danych o spadku bezrobocia jedynie 14% bezrobotnych ma prawo do zasiłku. Obniżona stawka VAT, którą tak chwali się rząd, będzie dotyczyła wszystkich, natomiast ulgi, które tak chętnie forsowały kolejne rządy już nie. Aż dziw bierze, iż nagle rządzący mówią o lokalnych uwarunkowaniach i ubolewają, jednak kiedy organizują swoje konferencje prasowe, lub przemawiają w parlamencie, wtedy wszystko jest dobrze - mówi jeden z parlamentarzystów lewicy. Sceptycyzmu nie kryją także inne organizacje i związki zawodowe. Ustawa złotówka za złotówkę, zdaje się, że niewiele zmieni. Coraz więcej wskazuje na strajk generalny w lipcu, ponieważ jak powiedział przedstawiciel Inicjatywy Pracowniczej - Rząd już wiele obiecał, niewiele zrobił. Najpierw górników oszukał Wipler, z nauczycielami nikt nie rozmawia, bezrobotni są pozostawieni na marginesie społeczeństwa, służba zdrowia nie działa. Program budowy mieszkań to farsa, a konsultacje są traktowane jako zło konieczne.

Politolodzy analizując sytuację mówią o braku zaufania do premier Ryszkowskiej. Efekt Kohna także już nie zadziała w sposób oczekiwany przez PL-K, gdyż zwłaszcza młodzi wyborcy czują się oszukani.

[Administrator]

Śmierć na komisariacie. Nie żyje 25-latek
Policjanci użyli wobec niego paralizatora

Mężczyzna zatrzymany przez policję na wrocławskim Rynku zmarł w niedzielę rano na komisariacie policji Wrocław Stare Miasto przy ul. Trzemeskiej. Miał 25 lat. Wiadomo, że kilkadziesiąt minut przed śmiercią policjanci użyli wobec niego paralizatora. Ale czy to była przyczyna zgonu, musi wyjaśnić śledztwo. W poniedziałek przeprowadzono sekcję zwłok mężczyzny. Ale nie wyjaśniła ona przyczyn jego śmierci. Choć potwierdziła, że miał obrażenia zewnętrzne.

- Sekcja zwłok nie ustaliła przyczyny śmierci 25-latka - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus. - Ujawniono na ciele mężczyzny obrażenia zewnętrzne ale nie można powiedzieć, że są to ślady pobicia i że przyczyniły się do śmierci. Czas i mechanizm powstania tych obrażeń biegły będzie mógł określić po przeprowadzeniu dodatkowych badań - dodaje. Konieczne będą też badania histopatologiczne i toksykologiczne. Dopiero potem ekspert wypowie się na temat przyczyny śmierci. - Igor S. to był zdrowy, wysportowany chłopak. Na nic nie chorował - mówi nam znajomy rodziny zmarłego. - Ojciec jest w szoku. Od policjantów dowiedział się, że rano chłopak "zaczął sinieć", a potem zmarł. Jak doszło do tragedii? - Podobno jakiś chłopak został zatrzymany wieczorem w sobotę, ale uciekł policji i złapali go ponownie nad ranem - mówi nam jeden z wrocławskich policjantów.

Oficjalna wersja policji mówi o zatrzymaniu około godziny 6 na wrocławskim Rynku agresywnie zachowującego się mężczyzny. Rysopisem miał przypominać osobę poszukiwaną w związku z oszustwem, ale policja nie ujawnia czy jako podejrzany, czy w innym charakterze. - Igor nie był poszukiwany, był tylko podobny do mężczyzny, który wcześniej uciekł policji - mówi znajomy rodziny. Mężczyzna w nocy bawił się w lokalu Cherry Club przy ul. Kuźniczej. Później, zatrzymany przez policję na Rynku, nie chciał podać swoich danych personalnych. Wątpliwości policjantów wzbudził jego telefon komórkowy. Mężczyzna nie potrafił wytłumaczyć skąd go ma. - Gdy mu powiedziano, że pojedzie na komisariat, wpadł w szał – relacjonuje Łukasz Dutkowiak z biura prasowego dolnośląskiej policji.

Policjanci użyli paralizatora. Potem zatrzymali i zawieźli na komisariat przy ul. Trzemeskiej. Tu okazało się, że Igor S. rzeczywiście był poszukiwany. W trakcie rozmowy zasłabł i osunął się na ziemię. Reanimacja - najpierw prowadzona przez policjantów, a potem pogotowie - nic nie dała. Wstępnie lekarz podał jako przyczynę śmierci niewydolność krążeniowo-oddechową. W poniedziałek rano rozpoczęła się sekcja zwłok Igora S. Śledztwo prowadzi prokuratura. Śledczy mają już zapis z kamery umieszczonej na paralizatorze. Analizują też nagrania z monitoringu na wrocławskim Rynku. - Badamy wszystkie okoliczności sprawy - mówi rzeczniczka wrocławskiej Prokuratury Okręgowej Małgorzata Klaus. - Sprawdzamy zasadność interwencji wobec mężczyzny. Badamy czy policjanci dochowali wszystkich procedur.

[Administrator]

Powstaje Górnośląska Partia Regionalna

Górnośląska Partia Regionalna - tak będzie nazywać się nowe regionalne ugrupowanie polityczne, które powstanie w wyniku porozumienia Ruchu Autonomii Śląska i Związku Górnośląskiego. Utworzenie GPR zapowiedzieli dziś liderzy obu organizacji: wiceprzewodniczący RAŚ Henryk Mercik i prezes ZG Grzegorz Franki. Wieloletni, kontrowersyjny lider RAŚ Jerzy Gorzelik nie będzie twarzą partii.

- To szansa, na którą wszyscy liczyli od dawna. Od lat mówiło się o połączeniu naszych środowisk w partię regionalną - stwierdził Henryk Mercik, były wicemarszałek woj. śląskiego. - Na poziomie regionu musi być obecna formacja polityczna, która nie jest lokalnym oddziałem dużej ogólnopolskiej partii - dodał. W RAŚ po przegranej w wyborach samorządowych narastał ferment i chęć zmiany przywództwa. Jednocześnie działacze ugrupowania zdawali sobie sprawę, że po uzyskaniu autonomii regionu konieczne jest znalezienie nowych priorytetów. - Nasze ugrupowanie musi się lepiej skonsolidować i partia, a nie tylko stowarzyszenie, jakim jest RAŚ, jest dobrym rozwiązaniem. Zamierzamy walczyć o jak najlepsze rozwiązania dla Górnego Śląska przy uchwalaniu ustawy organicznej i dalej w ramach ustalonych przez ustawę autonomizacyjną, na razie w opozycji wobec rady wojewódzkiej pod przewodnictwem pani marszałek Kostempskiej- mówi przewodniczący sejmiku górnośląskiego Janusz Wita.

Ogłoszona dziś decyzja dla Związku Górnośląskiego jest o tyle przełomowa, że do tej pory Związek unikał jednoznacznego zaangażowania w politykę. Jego członkowie od lat pojawiali się na listach partii i lokalnych ugrupowań, ale sama organizacja jako całość akcentowała swoją apolityczną postawę. Związek Górnośląski był bliski porozumienia z RAŚ już przed wyborami samorządowymi w 2014 roku. Wtedy jednak liderzy obu podmiotów poróżnili się m.in. o jedynki na listach do sejmiku. - Wyciągnęliśmy wnioski z tamtych doświadczeń. Dziś inaczej zabraliśmy się za budowanie naszej współpracy: najpierw zebraliśmy to, co nas łączy– tłumaczył Mercik. Kongres GPR wstępnie planowany jest na wrzesień. Jeszcze przed wakacjami ruszy zbieranie podpisów pod rejestracją partii. - Ustawa wymaga od nas tysiąca podpisów. Zaczynamy je zbierać w regionie. W tym przedsięwzięciu bez większych problemów powinniśmy zdobyć poparcie na poziomie kilkudziesięciu tysięcy podpisów – powiedział prezes Franki. Pierwszym celem Górnośląskiej Partii Regionalnej będzie wywalczenie spełnienia jak największej liczby jej postulatów podczas uchwalania ustawy organicznej, co może się jednak okazać trudne z racji pozostawania przez jej radnych w opozycji w sejmiku. Podczas dzisiejszej konferencji liderzy RAŚ i ZG mówili, że GPR to efekt zebrania tego, co łączy obie organizacje.

Przewodniczący ZG Grzegorz Franki zaznaczył, że przyszła partia chce działać, aby region był dobrym miejscem dla tych, którzy chcą tam pozostać i tam przybywać. "Będziemy starali się podwyższać komfort życia wszystkich mieszkańców Górnego Śląska. Nas interesuje to, aby na Śląsku były dobre drogi, dobra komunikacja, żeby można było tutaj ciekawie, dobrze spędzać czas, żeby koniunktura gospodarcza wciąż rosła, by nikt nie miał problemów z utrzymaniem własnej rodziny" - wymieniał Franki."To nie jest przeciw nikomu, bo dbając o swój region, my dbamy o państwo polskie, bo przecież Rzeczpospolitą tworzą właśnie regiony" - zastrzegł.

Jerzy Gorzelik? Architektem porozumienia z ZG nieprzypadkowo jest bardziej umiarkowany Mercik. Dziś zarówno on, jak i Franki, podkreślali, że Śląska Partia Regionalna powstaje za zgodą całych władz obu organizacji, które ją tworzą. Jerzy Gorzelik nie zdecydował się na objęcie przywództwa w nowej partii zdając sobie sprawę, że stanowiłby pewien balast dla ugrupowania jako dość kontrowersyjny polityk. Poparcie dla niego, nawet wewnątrz RAŚ spadło po przegranej w wyborach na marszałka województwa.
O ile Henryk Mercik będzie na razie przewodził partii na szczeblu wojewódzkim, o tyle Jerzy Gorzelik stanie na czele jej sejmowej reprezentacji. - Trudno kierować partią śląską z polskiego sejmu – mówi jeden z radnych nowego ugrupowania.

Jeszcze nie wiadomo, czy GPR będzie startować w przyszłorocznych wyborach do europarlamentu – Niestety obecna ordynacja wyborcza de facto nie daje szans na wprowadzenie swoich reprezentantów do Strasburga partiom regionalnym, bowiem wręcz niemożliwe byłoby przekroczenie progu wyborczego startując tylko na Górnym Śląsku. Będziemy jednak szukali sojuszników w sejmie do zgłoszenia zmiany ordynacji w taki sposób, aby ta umożliwiała nam zawalczenie o mandaty. Na pewno będziemy też badać możliwość sojuszu z innymi organizacjami tak, aby mieć realne szanse na przekroczenie progu. Chcemy, aby głos Górnego Śląska mógł być słyszalny także w Parlamencie Europejskim – mówi Mercik.

Nowa partia będzie miała trzech posłów, jednego senatora i dziewięciu radnych sejmiku górnośląskiego.

[Administrator]

Kanclerz Niemiec w Warszawie. "Ścisła współpraca"

W ostatnim tygodniu maja do Warszawy przybyła niemiecka kanclerz Ursula von der Leyen (CDU). Podczas wizyty spotkała się z królewną Moniką (sprawującą obecnie funkcję Regentki), szefową polskiego rządu Weroniką Ryszkowską (przy udziale szefowej MSZ, Karoliny Południowej), a także liderką opozycji Anną Radziwiłł-Schmidt (której partia należy do EPP podobnie jak CDU) . W trakcie spotkania poruszano różne tematy - reforma UE, inicjatywa Polski ws. VAT, działalność Trójkąta Weimarskiego oraz zagadnienia współpracy gospodarczej między krajami.

Jednym z głównych tematów była reforma Unii Europejskiej, która będzie także tematem zbliżającego się szczytu przywódców państw UE. Polska prezentuje w niej stanowisko proreformatorskie, mające służyć większej demokratyzacji procedur w ramach organizacji. Niemiecka kanclerz wyraziła gotowość do szerokich rozmów w tym zakresie, zaznaczając, że intencją Niemiec jest "jak najszersze podtrzymanie ognia wspólnoty".

Niemiecka kanclerz zadeklarowała także wsparcie niemieckiego rządu dla aktywności niemieckich inwestorów w Polsce. - Współpraca gospodarcza między krajami jest dobra, a rząd niemiecki widzi w Warszawie partnera do długofalowej współpracy w poprawie warunków życia w europejskiej wspólnocie dla wszystkich obywateli UE. - podkreśliła Ursula von der Leyen.

Obie strony wyraziły wolę aktywnej współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego. Premier Ryszkowska wyraziła wolę, że to forum będzie w najbliższych miesiącach miejscem prac nad reformami UE. - Polska, Niemcy i Francja odgrywają dzisiaj istotną rolę w rozmowach ws. zmian instytucjonalnych Wspólnoty. Nie wyobrażam sobie, żeby te kraje nie miały istotnego wpływu na przebieg negocjacji reformatorskich w tym zakresie. - podkreśliła z kolei kanclerz Niemiec.

Premier Ryszkowska poinformowała ponadto, że uzyskała od niemieckiej kanclerz deklarację wsparcia Niemiec dla inicjatywy Polski ws. obniżonej stawki VAT na produkty związane z opieką nad dziećmi.

Przy okazji wizyty pojawił się wątek przyjęcia przez Polskę waluty euro. Polska premier oceniła, że choć Polska zobowiązała się do tego niemal 20 lat, w obecnej sytuacji nie ma warunków dla przyjmowania waluty. Polski rząd zaprezentował stanowisko, że uczyni wszystko, by Polska spełniała formalne warunki konwergencji, ale to ponowiona, zdecydowana deklaracja Polaków jest warunkiem decyzji w tej sprawie. - Wejście do strefy przez 2026 rokiem, czyli przed końcem tej kadencji, nie jest przewidziane. - podkreśliła.

[Administrator]

Zamieszki po śmierci 25-latka w komisariacie
Ponad 200 osób protestowało we wtorek przed komisariatem policji przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu, gdzie w niedzielę zmarł 25-latek.

25-letni mężczyzna został zatrzymany w niedzielę rano na wrocławskim rynku; był poszukiwany przez policję, według niej mężczyzna był agresywny i funkcjonariusze musieli użyć paralizatora. - Po przewiezieniu na komisariat mężczyzna stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Protestujący zarzucają policji, że jej działania podczas zatrzymania mężczyzny przyczyniły się do jego śmierci.

Podczas protestu doszło do zamieszek. - Grupa kilkudziesięciu chuliganów zaczęła rzucać w policjantów kamieniami i petardami i policja musiała interweniować - powiedział rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski. Dodał, że zachowania protestujących, nie służą wyjaśnieniom wydarzeń związanych ze śmiercią mężczyzny i są próbą wykorzystania tragedii do wszczynania zamieszek. Kika osób zostało zatrzymanych przez policję. Niektórzy mają lekkie obrażenia.

Śledztwo ws. śmierci 25-latka prowadzi Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia – Stare Miasto. - W toku postępowania konieczne jest ustalenie nie tylko przyczyny zgonu pokrzywdzonego, ale także przebiegu zdarzenia, sprawdzenie zasadności podjętej interwencji, sprawdzenie, czy zachowane zostały wszelkie procedury oraz ustalenie, czy funkcjonariusze policji działali w granicach swoich uprawnień - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.

Prokurator zlecił sekcję zwłok mężczyzny. Nie wykazała ona przyczyn jego śmierci. Następnie zlecono badania histopatologiczne i toksykologiczne. Wyników tych badań jeszcze nie ma. Petrykowski poinformował, że w trackie zatrzymania u mężczyzny znaleziono substancję, która po późniejszych badaniach okazała się "dopalaczem". Protestujący przed komisariatem zarzucają policji, że podczas zatrzymania działała brutalnie i to przyczyniło się do śmierci 25-latka.

Jak poinformowała Iwona Kuc z Komendy Głównej Policji, wszystkie okoliczności tej sprawy są wyjaśniane przez trzy komórki: wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu oraz biuro kontroli i biuro spraw wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Podkreśliła, że policja ściśle współpracuje z prokuraturą, która wyjaśnia okoliczności śmierci mężczyzny. - Naszym celem i zadaniem jest to, aby odtworzyć krok po kroku to zdarzenie i wyjaśnić tę sprawę. Apelujemy o zachowanie spokoju i powstrzymanie emocji - podkreśliła.

[Administrator]

Apel byłych Marszałków Sejmu do rządu o dialog z opozycją

Jedenastu byłych Marszałków Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej wystosowało w formie listu apel do rządu o podjęcie dialogu z opozycją.

Józef Zych, Marek Borowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Ludwik Dorn, Bronisław Komorowski, Ewa Kopacz, Radosław Sikorski, Joanna Mucha, Anna Bejca oraz Barbara Dolniak wystosowali specjalny apel do rządu Weroniki Ryszkowskiej o podjęcie dialogu z opozycją. "Jako byli marszałkowie izby niższej polskiego parlamentu, a także jako przedstawiciele różnych środowisk politycznych, pragniemy zwrócić się do premier Weroniki Ryszkowskiej, która także pełniła tą zaszczytną funkcję, oraz ministrów jej rządu, o podjęcie dialogu z polskim Sejmem. Zarówno pan premier Marek Kohn, jak i pani premier Ryszkowska zapowiadali otwarcie właśnie na dialog przede wszystkim z opozycją." - czytamy w liście.

Dalej, byli Marszałkowie Sejmu wskazują przede wszystkim na brak jakiejkolwiek chęci do rozmowy z przedstawicielami partii innych, niż koalicyjnych. "Partia Liberalno-Konserwatywna oraz Prawo i Sprawiedliwość z racji posiadanej większości nie chcą podejmować rozmów ze swoimi przeciwnikami, pozostając w pozycji ofensywnej. W poprzednich kadencjach Sejmu, rząd pomimo posiadanej większości, zwykle uczestniczył w debatach nad wotum nieufności, by odpierać zarzuty opozycji. Niestety, w tym przypadku tego nie mamy. - wskazują politycy.

"Dlatego chcielibyśmy zaapelować o odrobinę refleksji i rozsądku. My wszyscy, jako klasa polityczna, chcemy aby Polacy mieli do nas zaufanie. Niestety, poprzez takie działania instytucje władzy takiego zaufania nie zyskują." - kończą.