Dramatyczna sytuacja polskiej psychiatriiPacjenci śpiący na korytarzach, brak odpowiedniej liczby lekarzy i personelu oraz fatalne warunki sanitarne - to nie opis zaczerpnięty z wojennych szpitali, a problemy, z którymi na co dzień zmaga się polska psychiatria. - Przypomina to klimatem filmy grozy - mówi w rozmowie z WP Marek, którego brat po próbie samobójczej przebywał w Mazowieckim Centrum Psychiatrii w Drewnicy. O problemach psychiatrii w Polsce mówi się od lat, jednak wciąż brakuje długofalowej polityki oraz środków, by poprawić los placówek oraz pacjentów. Nadzieję na zmianę sytuacji dawał rząd Anny Radziwiłł-Schmidt, który podjął kroki w kierunku poprawy sytuacji na tym polu, jednak kolejne rządy ich nie kontynuowały. "W Polsce systematycznie wzrasta liczba osób leczonych z powodu zaburzeń psychicznych, co więcej - przewidywane jest jeszcze wyraźniejsze kształtowanie się tej tendencji w przyszłości" – mówią eksperci.
Relacje osób, które zetknęły się z polskimi oddziałami psychiatrycznymi często przypominają sceny żywcem wyjęte ze szpitali polowych lub więzień.
- Oddział zamknięty wyglądał koszmarnie, jak z innej epoki. W oczy rzucał się brak miejsca na salach, a część ludzi spała na korytarzach. Do tego brudne i zaniedbane toalety oraz wyglądająca jak loch palarnia. Jest to bardzo zimne, nieprzyjemne i ponure miejsce. Ludzie w wyciągniętych i brudnych pasiastych pidżamach wyglądali bardziej jak więźniowie, niż jak pacjenci. W jednym pokoju umieszczono osobę z delirium, chłopaka którego rodzice wysłali na przymusowe leczenie za palenie marihuany, osoby z ciężką schizofrenią oraz po próbie samobójczej. Przypominało to klimatem filmy grozy - mówi Marek, którego brat po próbie samobójczej, przebywał w Mazowieckim Centrum Psychiatrii w Drewnicy.
Podobne obserwacje ma Małgorzata, której koleżanka 3 miesiące temu trafiła na leczenie do szpitala psychiatrycznego na ul. Sobieskiego w Warszawie. - Widać, że brakuje tam rąk do pracy. Warunki sanitarne wołają o pomstę do nieba. Nie ma podziału pacjentów, co prowadzi do niebezpiecznych sytuacji - wylicza.
Nie jest tajemnicą, że problemy polskiej psychiatrii wynikają z ciągłego braku pieniędzy i niewielkich środków przeznaczanych na tę dziedzinę z budżetu państwa. W naszym kraju jest to 3,5 proc. nakładów finansowych NFZ. W Unii Europejskiej łoży się na ten cel niemal o połowę więcej, czyli 5-6 proc. - Psychiatria jest niedofinansowana. Niestety nie ma takiej siły przebicia, jak np. problemy leczenia nowotworów czy kardiochirurgia. Pomimo naszych apeli, które każdego miesiąca pisze Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, nakłady na psychiatrię nie ulegają zmianie. Trudno natomiast żebyśmy wyprowadzali naszych pacjentów na ulice - przyznaje profesor Rajewski i alarmuje: - Lekceważenie leczenia może pogłębiać problem. Później nie dość, że trzeba płacić za rehabilitację, to jeszcze wypłacać zasiłki oraz renty.