Komentarz dr Kosmy Drzewińskiego do wyników wyborów do sejmuSprawdziły się przedwyborcze przewidywania i elekcję wygrała Partia Liberalno-Konserwatywna. Innego obrotu sprawy chyba jednak nikt się nie spodziewał - PLK od dawna prowadziło w sondażach z coraz większą przewagą. Patrząc na wyniki najbardziej prawdopodobną koalicją wydaje się sojusz PLK-PiS. Dawałaby ona stabilną większość 163 posłów w sejmie i prawdopodobnie także większość w senacie, jeśli poparłby ją także klub dworski. Wyniki wyborów za wielki sukces może na pewno uznać Partia Liberalno-Konserwatywna. Ugrupowanie wykorzystało zmęczenie długimi rządami centrystów, a szczególnie ich ostatnimi poczynaniami, które skompromitowały PD. Wyborcy pokładają duże nadzieje w Marku Kohnie i jego przyszłym gabinecie. Na PLK spoczywa dziś wielka odpowiedzialność - jeśli partia nie poradzi sobie z rządzeniem, poparcie dla niej spadnie prawdopodobnie tak szybko, jak jeszcze kilkanaście miesięcy temu dla PL.
PLK może jednak czuć pewien niedosyt - w końcu ostatnie przedwyborcze sondaże dawały jej samodzielną większość w sejmie. Kampania wyborcza została przeprowadzona bardzo sprawnie, jednak nie obyło się bez wpadek. To jednak nie pomyłki na billboardach, a kontrowersje dotyczące finansowania partii, które pojawiły się w ostatnich dniach kampanii i rzekomy związek z publikacją nagich zdjęć Adrianny Wisłockiej, przyczyniły się do gorszego wyniku PLK. Choć pojawiły się wyjaśnienia, nie były one zbyt przekonujące. Mimo wszystko to właśnie PLK jest jednoznacznym zwycięzcą wyborów.
Pewien sukces odnieśli także mimo drugiego miejsca Postępowi Demokraci. Choć obóz ten po piętnastu latach traci władzę, to jednak pozostaje drugą siłą w sejmie. W świetle sondaży z początku roku, które dawały partii zaledwie 6% poparcia, 19% wynik jest rewelacyjny. Dzięki bardzo aktywnej kampanii partii udało się przekonać do siebie wielu Polaków o generalnie zadowolonych z sytuacji w Polsce, którzy wcześniej zniechęcili się do PD po zaniedbaniach rządu Adrianny Wisłockiej. Mimo wszystko kampania nie była idealna. Postulaty partii były dość denne - takie sprawy jak Trybunał Stanu nie interesują Polaków, a w dziedzinie edukacji narażały ją na śmieszność i zostały powszechnie wyśmiane. Być może, gdyby program został lepiej przemyślany, partii udałoby się przekroczyć próg 20%.
Duży sukces, szczególnie w głosowaniu na listę krajową uzyskał PiS. Partia tylko nieznacznie ustąpiła tam Postępowym Demokratom. Tak wysoki wynik w świetle sondaży wydaje się dość zaskakujący. Warto jednak zwrócić uwagę, że kampania partii, może bez tzw. "fajerwerków", ale jednak była dobrze zaplanowana. Ugrupowanie konsekwentnie przedstawiało swój program, nie wchodząc w utarczki z innymi. W przeciwieństwie do rywali nie było też uwikłane w żadne afery. Renata Budzyńska dość dobrze wypadła też w debacie. Gdy pojawiły się kontrowersje dotyczące finansowania PLK, wielu jej wcześniejszych zwolenników zdecydowało się zagłosować na PiS. Mimo wszystko warto zauważyć, że partia straciła swoje dotychczasowe bastiony - po raz pierwszy od 2004 roku przegrała nawet na Podkarpaciu.
Nieco gorszy wynik niż przed dwoma laty uzyskała Zjednoczona Lewica. Partia uzyskała mniej głosów, ale taką samą liczbę mandatów w sejmie. Udało jej się też wygrać w województwie lubuskim, gdzie startowała Laura Novak. Na pewno taki wynik nie jest jednak powodem do zadowolenia. Choć Laura Novak dobrze wypadła w debacie, to jednak kampania partii była mniej zauważalna, niż w przypadku innych partii. Potencjalnych wyborców zniechęcił też niewątpliwie wewnętrzny konflikt w partii pomiędzy Laurą Novak i Janiną Dobrzyńską, o którym rozpisywały się media przed wyborami.
Dużym sukcesem jest wynik Partii Polaków. Zdobywając ponad milion głosów Karol Malinowski udowodnił, że wielu Polaków jest zniechęconych do starych ugrupowań i nie odnajduje się w twardym podziale na prawicę i lewicę. W końcu w PPol są zarówno politycy wywodzący się z SLD, centrowi samorządowcy, jak i działacze prawicowi. Problemem z czasem może się jednak stać spójność ugrupowania, szczególnie, jeśli będzie się ona chciała bliżej określić na scenie politycznej. Partia przeprowadziła sprawną kampanię, a głównym kluczem do jej sukcesu było wystawienie w wyborach wielu znanych samorządowców. To dzięki temu PPol udało się zdobyć stosunkowo dużo mandatów w JOWach.
Stosunkowo słaby wynik uzyskała Prawica Królestwa Polskiego. Partia bardzo słabo wypadła w JOWach - tu mandaty zdobyło tylko trzech jej kandydatów. Niewątpliwie problemem partii był fakt stosunkowo słabego planu kampanii. Bardzo ubogie były także merytoryczne propozycje partii - Marek Jurek słabo wypadł w debacie, nie wykorzystując w całości czasu na wypowiedzi. Wciąż problemem, choć już mniej widocznym nić wcześniej pozostały kontrowersyjne poglądy posła Dominika Święcickiego, który opowiadał się jeszcze nie tak dawno m. in. za interwencją zbrojną na Ukrainie.
Wielką porażką jest wynik Narodowej Demokracji. Partia, która jeszcze niedawno aspirowała do władzy nad Polską uzyskała jedynie śladową reprezentację. Jej kampanii praktycznie nie było - prezes partii, hrabia Wincenty Grabowski zniknął z życia publicznego na kilka tygodni przed wyborami. Najprawdopodobniej część działaczy może chcieć go za to rozliczyć.
Kompletną porażkę poniosło Stronnictwo Demokratyczne, które mimo wystawienia wielu kandydatów i listy krajowej nie zdołało wprowadzić do sejmu ani jednego posła. Pokazuje to, że partia Piskorskiego bez udziału w jakimś większym bloku raczej nie może liczyć na sukcesy. Pytanie, co teraz zrobi stosunkowo duża reprezentacja ugrupowania w Europarlamencie?
Już za kilka miesięcy wybory samorządowe. Te będą tym razem inne od poprzednich, a to za sprawą reformy administracyjnej, która wchodzi w życie w grudniu. Nowy sejm będzie musiał szybko dokończyć zmiany, bowiem wciąż nie zostały wprowadzone zmiany w kodeksie wyborczym odnośnie bezpośredniego wyboru marszałków, ani nie opracowano nowej ustawy warszawskiej, co zakładała reforma.