Coraz więcej potknięć sztabowców PL-KWpadki Partii Liberalno-Konserwatywnej na finiszu kampanii pokazują, że partia nie przygotowała się do wyborów aż tak dobrze, jak by się mogło wydawać.Wydawało się, że na ostatniej prostej już nic nie zatrzyma Partii Liberalno-Konserwatywnej w drodze po wyborcze zwycięstwo. Jednak w obliczu kontrowersji związanych z udziałem biznesmena związanego z partią w wycieku zdjęć byłej premier Adrianny Wisłockiej sztab wyborczy stara się zrobić wszystko, by jednak przed niedzielnym głosowaniem wypaść jak najlepiej. Doskonały przykład takiego "działania na kolanie" mamy m.in. w Gdańsku, gdzie na plakatach tamtejszego kandydata, Karola Rebendy widnieje data nie 6 marca, a... 28 stycznia! Spieszymy z odpowiedzią dlaczego właśnie taka a nie inna - Rabenda kandydował bowiem w tym samym okręgu rok temu, przy okazji wyborów uzupełniających właśnie 28 stycznia. Sztabowcy w tej kwestii, kolokwialnie mówiąc, "dali ciała".
Ogólną wesołość wywołało również hasło wyborcze Stefana Oleszczuka - "Polska jest bogata bogactwem obywateli, a nie budżetu". Bardzo szybko w internecie pojawiły się przeróbki i rapowane teledyski, z powtarzającą się frazą "bogata bogactwem". Z kolei o Krzysztofie Woźniaku, który idzie do wyborów z hasłem "Monitorujmy działania rządzących" zaczęto mówić "osiedlowy monitoring", nawiązując tym samym do memów ze zdjęciami emerytek spędzających cały dzień w oknach swoich mieszkań.
Partia Liberalno-Konserwatywna postanowiła też w swojej kampanii w dużej mierze postawić na social media i trafienie do najmłodszych wyborców, pokolenia "milenialsów", za pomocą Facebooka, Twittera, czy nawet Snapchata i YouTube. I tutaj partia nie ustrzegła się wpadki - na facebookowym profilu, na zdjęciu w tle obok m.in. Marka Kohna, Wincentego Nowaka, Kordiana Skowińskiego, czy Weroniki Ryszkowskiej widnieje bowiem... startujący z list PKP Mikołaj Wlazły! (nieco zasłonięty przez #DamyRadę, ale jednak wyraźnie widać że to on)