Jakie będą kolejne cztery lata? Koalicja Partii Liberalnej, Porozumienia dla Polski i Partii Polaków ma większość w obu izbach parlamentu, wobec tego niemal pewnym jest, że rząd Joszuy Barycza uzyska wotum zaufania. Czas zastanowić się, jak będą wyglądały najbliższe cztery lata, a więc okres na jaki został wybrany sejm.
Expose nowego premiera zostało przez ekspertów za jedno z najlepszych w ostatnich latach. Barycz zapowiedział wiele reform, przede wszystkim gospodarczych i społecznych. Uchwalona ma zostać Konstytucja Gospodarcza i nowa ordynacja podatkowa. Zreformowany ma zostać system emerytalny. Premier dużo uwagi zwrócił także edukacji. Zlikwidowany ma zostać egzamin szóstoklasisty, co zapowiadała już przed niespełna rokiem Anna Radziwiłł-Schmidt, czy obowiązkowa matura z matematyki. Rząd zamierza pójść w kierunku jeszcze bardziej profilowanego uczenia w liceach. Edukacją będzie się zajmował PSL – to prezes tej partii Piotr Wiśniewski został szefem resortu, co gwarantuje, że reformy będą rzetelnie przeprowadzone. Wicepremier na pewno będzie się chciał wykktóry to postulat rządu PSL może dużo stracić. Barycz zapowiedział także spore zmiany w zakresie sądownictwa, którymi zajmie się była już premier Marta Fornero-Piotrowska. Mniej uwagi premier zwrócił natomiast na infrastrukturę, co jest zresztą rozsądnie tłumaczone przewidywanym mniejszym budżetem unijnym w następnej sześcioletniej perspektywie. Zapowiedziano także reformę administracyjną, choć na razie trudno powiedzieć, jaki kształt ona przyjmie.
W polityce międzynarodowej rząd zamierza aktywnie działać na rzecz reformy UE. To pewna odmiana w stosunku do raczej niemrawych na tym polu poprzedników. Głównym sojusznikiem Polski mają pozostać Niemcy. Dość pozytywnie eksperci wypowiadają się na temat nowej szefowej dyplomacji, słabo znanej opinii publicznej Katarzynie Pisarskiej.
Warto zwrócić uwagę na duże ograniczenie liczby ministerstw. Zamiast dotychczasowych siedemnastu jest ich dziewięć. W dodatku na czele większości resortów staną eksperci, co jest dobrze odbierane przez opinię publiczną. Wyrazem tych pozytywnych ocen są zresztą ostatnie sondaże, w których poparcie dla liberałów sięga już prawie czterdziestu procent, a wszystkich koalicjantów niemal sześćdziesięciu. Jeśli zawarte w expose obietnice rzeczywiście zostaną zrealizowane, a rząd ustrzeże się od większych wpadek, to Joszua Barycz może liczyć na więcej niż jedną kadencję w fotelu premiera. Już dziś w rankingu zaufania jest jednym z liderów, zaraz za rodziną królewską i marszałkiem senatu.
Liberałowie wygrali czerwcowe wybory minimalnie, z przewagą zaledwie trzech mandatów nad Blokiem Prawicy. Dziś sytuacja szerokiej koalicji konserwatywnych ugrupowań nie jest jednak różowa. Z jednej strony największy podmiot Bloku – PiS chciałby wchłonąć mniejsze ugrupowania. Te jednak stawiają dość mocny opór. RdN nie podoba się szczególnie krytyka dworu, a KORWiNowi socjalne propozycje gospodarcze. Liderką Bloku Pozostaje też wciąż senator TOR Maria Lukrecja Chotolska, a nie prezes PiS Krzysztof Szczerski. W tej sytuacji całkiem możliwe jest, że ugrupowanie za jakiś czas, gdy poparcie w sondażach spadnie, po prostu się rozpadnie.
Ciekawe wydają się także przyszłe losy Porozumienia dla Polski. Wydaje się, że przez połączenie koalicja więcej straciła, niż zyskała, szczególnie PSL, który mimo spadków PO utrzymywał stałe poparcie, a teraz ma zaledwie 10 posłów. Trudno dziś powiedzieć, czy PdP stanie się przystawką liberałów, czy mimo koalicji pozostanie samodzielnym podmiotem. O ile PSL raczej przetrwa te gorsze czasy, o tyle PO najprawdopodobniej będzie tracić na znaczeniu i przejmie rolę PiS w poprzednim sejmie. PC i IW pozostaną najprawdopodobniej tylko przystawkami większych koalicjantów, choć ta pierwsza partia może się stać ewentualnym koniem trojańskim w obozie rządzącym i w przypadku jakichś kontrowersyjnych decyzji przejść do Bloku Prawicy.
Umiarkowanie dobre perspektywy ma przed sobą SLD i jego sojusznicy. Przewidywana na koniec roku zmiana przewodniczącej z Janiny Dobrzyńskiej na Laurę Novak raczej pozytywnie odbije się na poparciu dla partii. Od kilku, a nawet kilkunastu miesięcy to ta druga polityk de facto szefuje ugrupowaniu i dla wielu wyborców nie jest jasne, dlaczego nie jest jeszcze oficjalną przewodniczącą. Lewica może szczególnie zyskać podczas gospodarczych reform rządu, które dla wielu mogą być bardzo kontrowersyjne i przynieść spadek poparcia dla rządu Barycza, jeśli ich skutki będą negatywne pod względem społecznym. W tej sytuacji ZLew może nawet, jak przed rokiem powalczyć o zwycięstwo w kolejnych wyborach.
Bardzo ciekawym ugrupowaniem jest posiadająca zaledwie pięciu posłów Partia Polaków. O dziwo ugrupowanie otwarcie opowiadające się m. in. za korektą wschodniej granicy i powrotem Kresów do Polski weszło do koalicji rządowej i to jej lider – Karol Malinowski ma się zająć reformą administracyjną. Wątpliwym jest jednak, czy ugrupowanie zdoła się przebić ponad poziom kilku procent w sondażach.
Trudno przewidzieć, jak ułoży się współpraca premiera Barycza z królem Michałem II. Dotąd lider liberałów był raczej krytyczny pod adresem monarchii i otwarcie opowiadał się za przywróceniem republiki. Teraz jest jednak koalicjantem ugrupowań, które reformę ustrojową wprowadzały, co raczej spowoduje zmięknięcie jego stanowiska w tej sprawie. Ewentualne zmiany raczej nie mają też szans na realizację w obecnym parlamencie, mimo wszystko zdominowanym przez opcje promonarchistyczne. Król także prawdopodobnie nie będzie przeszkadzał w rządzeniu liberałom – w końcu sam ma raczej centrowe poglądy.