Nie będę przepraszała za to, że jako stuprocentowa kobieta posiadam dość szerokie spektrum analogii i narzędzi do wytłumaczenia mniej rozwiniętemu abstrakcyjnie przeciwnikowi politycznemu tego co chcę przekazać. Proszę wsiąść do swojego samochodu zwanego "prowokacja" i odjechać do magicznego przystanku "nie umiem przegrywać z kobietą". Dziwna postawa jak na przedstawiciela centrolewicy. Proszę się jednak nie bać. Moja analogia do okresu Stalinizmu nie ma nic wspólnego z retoryką Dziadka w Armii Czerwonej. Nawet jeśli była by ona prawdziwa.
W walce z Kohnem