W kampanii wyborczej nie tylko mówi się o swoich pomysłach. Ocenia się też konkurentówJanusz Palikot w swoim briefingu prasowym, postanowił odnieść się do programów konkurentówW trakcie spotkania z dziennikarzami, kandydat na stanowisko Prezydenta RP, Janusz Palikot, skrytykował politykę rozdawnictwa obietnic, pieniędzy i oferowania kiełbasy wyborczej. Odniósł się do propozycji między innymi Janusza Korwina-Mikke. Pochwalił liberalne postulaty, jednak skrytykował środki ich osiągnięcia i to jak mało się w polityce Janusza Korwina-Mikke mówi o potrzebujących a także o wyrównywaniu różnić społecznych a nie ich pogłębianiu. Podkreślił, że wybór JKM na Prezydenta RP to przede wszystkim krok w stronę prowadzenia chaosu, bowiem jego kontrkandydat jest człowiekiem nieobliczalnym i nie ważącym słowa co może odbić się na dyplomacji kraju a także i źle odbić na ustawodawstwie. Janusz Palikot podkreślił, że Prezydent musi być przede wszystkim człowiekiem który potrafi swoje argumenty przekazać, obronić ale i też dojść do porozumienia, natomiast Korwin-Mikke w jego ocenie nie jest nawet w 1% osobą kompromisową czy zdolną do dialogu. Świadczyć ma o tym między innymi to, że Korwin-Mikke zmienia partie jak rękawiczki.
- Jeżeli nie jest w stanie dogadać się z ludźmi myślącymi podobnie jak on, to jak dogada się z 40mln Polaków?
Równocześnie Palikot krytycznie ocenił postulaty likwidacji polityki społecznej (na przykład zasiłków dla bezrobotnych) nie dając alternatywy dla społeczeństwa obywatelskiego. Mówił także, że postulaty Korwina-Mikke są głównie oparte na niesprawdzonych nigdzie założeniach, tkwiących jeszcze w czasach XIX wiecznych i nawet nie podejmowanych w całości w żadnym rozwiniętym kraju.
Dużo uwagi Janusz Palikot poświęcił też kontrkandydatce Dobrzyńskiej która jest kandydatką SLD. Określił jej program jako pobożne życzenia które mogą się spełnić ale gdy ma się całościowy plan a nie tylko obietnice. Zarzucił, że program SLD to program który ładnie wygląda na papierze, ale żeby wprowadzić go w życie trzeba politycznej ambicji której Dobrzyńskiej brakuje. Połączenie rozdawnictwa ze zmniejszaniem funduszy wpływającymi do budżetu to według Palikota mrzonka.
-Najpierw należy wzmocnić Polskie przedsiębiorstwa. Trzeba dostosować ordynację podatkową, wprowadzić procesy ułatwiające zakładanie i prowadzenie działalności, chociażby firmę na próbę. Trzeba skończyć z bezpodstawnymi kontrolami skarbowymi, sanepidowskimi i całą tą machiną przeciągającą każdą decyzje miesiącami. Wtedy dopiero możemy obniżyć podatki, bo te podatki nie zostaną zjedzone przez biurokrację i kolejne ograniczenia. Dopiero wtedy, gdy przedsiębiorcy i obywatele mają pieniądze w kieszeni, możemy wzmacniać politykę socjalną a wcześniej trzeba system uszczelnić, upewnić się, że nikt go nie wykorzystuje.
Podobnie Palikot określił postulaty PiS które są tylko i wyłącznie efektem kampanii wyborczej a nie twardej kalkulacji. Hasłami opartymi o słupki poparcia a nie realne przemyślenia. PiS chce uderzać w przedsiębiorców, jednocześnie rozdając pieniądze biedniejszym, czyli tym którzy najczęściej na PiS głosują licząc, że poprawi się ich los. Tym samym, według Janusza Palikota, PiS zachowuje się jak Robin Hood, rabując jednego Polaka na rzecz drugiego, w efekcie nie robiąc dla nich nic dobrego.
-Jak długo można wydawać nie swoje pieniądze?
- pytał retorycznie.