KOHN: Opozycja musi brać pewien udział w rządzeniuW ostatnim czasie zaproponował Pan już dwukrotnie powołanie specjalnych, oderwanych od parlamentu, komisji dot. ustawy autonomicznej dla Śląska oraz zmian w prawie regulującym użytkowanie wieczyste. Parlament nie jest miejscem do takiej dyskusji?- Parlament oczywiście jest miejscem, gdzie pracujemy nad prawem ustanawianym dla Królestwa, ale te dwie sprawy - mam takie głębokie wrażenie - są czymś szerszym. Kwestia śląskiej autonomii jest poważnym wyzwaniem, w które zaangażował się także król Michał II, ponieważ mamy sytuację kryzysową, a do tego rząd przedstawił bardzo źle przygotowany projekt ustawy autonomicznej, tylko podgrzewając sytuację. Czasami nawet taki projekt może wywołać bardzo niepokojącą sytuację, albo już niepokojącą sytuację zaostrzać. Mieliśmy sytuację wręcz o charakterze "kopiuj-wklej" z okresu przedwojennego. To niepokojące, to jest brak odczuwania społecznych nastrojów. Dobrze, że parlament wstrzymał się z dalszymi pracami, a rząd powróci z - mam nadzieję - lepszymi rozwiązaniami.
Jak wpisuje się w to projekt, zakładający likwidację użytkowania wieczystego?- Tragicznie, ponieważ on jest takim okazaniem, że rząd kompletnie nie ma pojęcia o sytuacji społecznej. Z jednej strony ostro promuje autonomiczność, a tym jednym ruchem w zasadzie może doprowadzić do likwidacji długofalowych źródeł finansowania dla samorządów, przy jednoczesnej niemożliwości realizacji sensownego powszechnego uwłaszczenia w Polsce. Nie ma większych zwolenników powszechnej prywatyzacji, niż przedstawiciele konserwatywnego liberalizmu, ale w tym momencie mamy sytuację, że rząd przygotowuje bardzo niebezpieczną ustawę, przymusową, uderzającą w decyzje podjęte przez obywateli. Obywatele zawarli pewne umowy z samorządem, rozplanowali swoje inwestycje, myśleli o sprawie, a tutaj tylnymi drzwiami im realizuje się konieczność uwłaszczenia, bardzo mgliście. Doceniam tą klauzulę, że pewne rzeczy robi się "na wniosek", ale robi się to w taki sposób, że na tym skorzystają nieliczni, i robi się to w mgnieniu oka, bez poważnych konsultacji społecznych, bez rozmów ze społecznościami lokalnymi, z samorządowcami.
Niezgodnie z konstytucją?- Istnieją takie zarzuty, że taki krok - w formie nagłej, bez jakiejś protezy instytucjonalnej, będzie niekonstytucyjny. To są zarzuty od kilku lat. Nie lekceważyłbym ich.
Stąd propozycja komisji i debat przed wejściem projektu do parlamentu?- Trochę tak jest, zwłaszcza w przypadku tych dwóch projektów. Zabrakło szerokiej dyskusji, szerokiej debaty nad granicami autonomii śląskiej, nad uwarunkowaniami konstytucyjnymi realizacji tego przedsięwzięcia, nie ma dyskusji nad poważną reformą finansów publicznych. Nie można wyciągać pojedynczych cegieł z budowli, trzeba spojrzeć systemowo. Jak podzielić dochody w sytuacji autonomicznej? Jak ukształtować te relacje z władzami w Katowicach i Opolu? Jak ukształtować relacje urzędowe? Trzeba uszanować wolę ludzi na Śląsku, którzy chcą autonomii, ale to nie jest tak, że mamy referendum, a potem ląduje nam ustawa z lat 20., i wszystko jest ok. Nie jest. Mamy troszkę inne regulacje, trochę inne wyzwania, trochę inne problemy. Relacje z systemem społecznym na poziomie emerytalnym, czy ogólnopaństwowym - w projekcie rządowym cała polityka społeczna została przekazana rządowi śląskiemu. Jak wygląda kwestia podziału zobowiązań wobec emerytur, jak wygląda sytuacja programów ogólnopolskich? Mamy bardzo mgliste regulacje dot. wpłat Skarbu Śląskiego do skarbu Królestwa. I tak dalej, i tak dalej.
Dużo problemów...- Tak. Rząd nie ma na nie pomysłu, więc trzeba stworzyć taką platformę dobrego prawa, takiej szerokiej myśli politycznej, bo dzisiaj koalicja rządząca rzuca pomysłami bez koncepcji, i oczekuje się od opozycji, że będzie naprawiać ich niedociągnięcia. Ja mówię "nie" - przedyskutujmy trzony założeń z odpowiednim wyprzedzeniem, a potem razem w parlamencie pracujmy. Nie możemy być tak, że ustawa trafia do parlamentu, i mamy krótki czas, żeby uratować to, co czasem wartościowe w projekcie rządowym, przed tym, żeby on nie zniszczył całego dorobku prawno-społecznego w Polsce. Trzeba ruchów zdecydowanych, jak nasza ustawa o działalności gospodarczej, nie wolno się bać takich kroków, ale trzeba rozwagi.
Posłowie krytyczni wobec Was mówią, że ustawa o działalności gospodarczej to nie jest projekt najszczęśliwszy.
- Pewnie mają trochę racji, że nie wszystko się udało, że można pewne rzeczy poprawiać. Ja jestem gotów rozmawiać, ale my musieliśmy ten projekt zgłosić, bo to jest ogromna potrzeba "odkorkowania" tej drzemiącej w Polakach energii, tego zbudowania bogactwa Polski, które umożliwi nam oddłużenie kraju, zwalczenie wielu wyzwań przed jakimi staje Polska. To jest ruch inicjujący poważne zmiany. Rząd tego niestety nie robi, a opozycja lewicowa bawi się w zaostrzanie prawa karnego wbrew regułom polskiej karnistyki. Trzeba rozmawiać, inicjować. Opozycja musi brać pewien udział w rządzeniu. My staramy się inspirować, pomagać, projektować. Nie wszystkiego narzędzia mamy. Nie mamy takich tabunów ludzi od legislacji, jakimi dysponuje aparatura rządowa. Mimo to, dość dobrze sobie jednak radzimy, a rząd niestety nie.
Może problem w koalicji, w rządzie, w konkretnych ludziach - trzeba ich całkowicie wymienić?- Trudno oczekiwać, by poseł opozycji powiedział, że nie chce przejąć władzy w Polsce. Natomiast mam takie wrażenie, że upadek rządu w Warszawie nie jest tym, czego byśmy dzisiaj potrzebowali. Nie ma dzisiaj możliwości silnej politycznie układanki, bo poważna siła polityczna - czyli Partia Liberalno-Konserwatywna, nie ma dzisiaj odpowiedniej wielkości parlamentarnej. My byśmy sobie poradzili w rządzeniu, bo mamy nie tylko ogólną, całościowa koncepcję państwa, ale mamy także plan działań - przebudowa systemu socjalnego, reforma finansów publicznych, poprawki ustrojowe - obejmującą poważną reformę ustrojową. Reforma konstytucyjna w Polsce była zmianą na Królestwo, ogromną zmianą w sensie społecznym, ale jednak zmianą w sensie mechanizmu konstytucyjnego ograniczoną. Tzn. nie zmieniono trzonu zarządzania państwem. Tego brakuje.
Jaka jest recepta?Musimy się mocniej, jako wszyscy Polacy także, zaangażować w zmienianie Polski. Wysyłać aktywnych, inteligentnych, pracowitych ludzi - w moim Krakowie mamy teraz wybory uzupełniające, jest Konrad Berkowicz. Człowiek młody, ambitny, z sukcesami, który może nam pomóc w naprawianiu Polski. Jeśli Polacy chcą zmian w kierunku wolnego rynku, ale też takiej ogłady w kierowaniu nawą państwową, a wierzę, że chcą, to liczę, że nam pomogą budować w tym kierunku. Bo kogo mamy przeciwko? Piotrek Boroń, znam go z krakowskiej "piątki", świetny człowiek. Ale co on zaoferuje? Jaką wartość dodaną? No niestety, szanuję go, ale on nie pomoże w zmienianiu Polski. Stanie się kolejnym człowiekiem do podnoszenia ręki. Szkoda zmarnować te wybory do tego celu.
Panie profesorze, taka trochę tania promocja...- Nie zgadzam się. Jest problem tego, że nie ma lokalnych liderów, którzy dadzą sygnał "tak, ruszamy po lepszą Polskę". Coś się przez ostatnie lata w Polsce udało uczynić, wiele dobrych rzeczy, cieszę się, że przez aktywność polityczną przez lata udało mi się brać w tym udział, pomagać, doradzać, i teraz jest czas, żeby w to weszło jak najwięcej dobrych, polskich serc. Z kim się mierzy Konrad? Ze Staszkiem Kracikiem? Ja znam tego człowieka, on nie umiałby wskrzesić tej energii dla Polski. Nikomu nie wyliczam wieku, ale on już przekroczył siedemdziesiątkę, on żyje pewnymi sukcesami sprzed 30 lat, i dalej Polski już nie zmieni. Myślmy o tym, jak zmieniać Polskę teraz, a nie wracajmy do tego, że komuś udało się poprawić sytuację w Niepołomicach, i to też z wątpliwościami, lata temu. Nie chcę za bardzo komentować tych wszystkich kontrkandydatów Konrada, nie o to chodzi, ale wybierzmy sensownie. Widzę sondaże, gdzie on ma szansę wygrać. To kiedyś by było nie do pomyślenia. Wykorzystajmy tę szansę. Zmieniajmy Polskę, gdy mamy szansę.