Prof. Walczak: Prawie wszyscy wygrani, niemal nikt usatysfakcjonowanyTegoroczne wybory parlamentarne, pierwsze przeprowadzane według nowej ordynacji w zasadzie przyniosły sukces niemal wszystkim ich uczestnikom. Problem jednak, że są to sukcesy na skalę nikogo niesatysfakcjonującą.
Premier Anna Radziwiiłł-Schmidt jest zwyciężczynią w najdosłowniejszym tego słowa znaczeniu. To kierowana przez nią formacja wygrała wybory. Problem tylko w tym, że skala tej wygranej może zostać uznana za wysoce niezadowalającą. Jeszcze niedawno komentatorzy dopuszczali wszak nawet możliwość samodzielnych rządów PO dzięki mandatom zdobytym w JOWach. Pytanie, na ile do spadku poparcia dla Platformy przyczynił się atak na premier w jednym z tygodników, nie oszukujmy się - sprawiający wrażenie pisanego na polityczne zamówienie.
Do tego należy mieć świadomość, że blisko 1/3 posłów wprowadzonych przez Radziwiłłkę do sejmu to reprezentanci Porozumienia Centroprawicy. Formacja Stachowiak-Różeckiej nie pozostawiła jednak Radziwiłłki na lodzie. Utworzenie wspólnego klubu poselskiego świadczy o tym, że związek tych partii jest planowany jako trwały. Stanowi też potwierdzenie mojej tezy o zwrocie PO na prawo. W zasadzie pod patronatem Radziwiłł-Schmidt odżył PO-PiS. PC tworzone jest przecież przez byłych działaczy PiS i w zasadzie trudno wskazać jakiś klucz według którego przenieśli się oni do nowej partii.
O sukcesie mówić może Zjednoczona Lewica. Tylko że jej kierowictwo wolałoby zapewne żeby ten sukces miał inną postać - mianowicie pokonania Platformy w wyborach. Tym niemniej lewica może być zadowolona z wyniku. Poskutkowały ciężka praca, konsekwencja i punktowanie błędów i potknięć rządu - niekiedy wręcz ocierające się o skrupulanctwo. Pozostaje kwestią otwartą, na ile do wyniku ZL do przyczyniła się jej antysystemowość. Jest to bowiem formacja najmocniej negująca ostatnie reformy ustrojowe.
O dużym sukcesie może mówić PiS. Partia ta była spisywana już na straty, tymczasem osiągnęła zaskakująco liczną reprezentację w parlamencie - co prawda głównie dzięki sukcesom w JOWach. Może to być zmartwieniem dla premier Radziwiłł-Schmidt. Oto bowiem pełniąca teraz w naszym systemie partyjnym funkcję prawicy Platforma może być "ciśnieta" nie tylko ze strony lewicowej czy liberalnej, ale i prawicowej. Inna sprawa, czy między PO i PiSem nie narodzi się współpraca, która w wielu punktach wydawałaby się dość logiczna - obie partie np. konsekwentnie bronią reformy ustrojowej.
Świetny wynik osiągnęło PSL. Tylko znowu - czy nie mógłby być on jeszcze bardziej świetny. Mówiło się przecież o walce o pozycję na podium. Tym niemniej ludowcy na swój wynik solidnie zapracowali. Procentowały merytoryczna praca w rządzie Radziwiłł-Schmidt, przyjęta strategia podmiotowego partnerstwa z PO, skoncentrowanie się na wschodzie Polski. Na pewno też odkryciem ostatnich miesięcy jest nowa twarz PSL, energiczna i medialna Anna Bejca, o czym świadczyć może jej świetny wynik na liście krajowej. Dla PSL najlepszą drogą wydaje się być model współpracy z PO-PC oparty na partnerstwie na wzór CDU/CSU. Na wspólny klub sejmowy być może jeszcze za wcześnie (senat to co innego), zresztą ludowcy muszą zabezpieczyć swoją podmiotowość i nie dać się zwasalizować. W przyszłości naturalna wydaje się jednak taka współpraca, by partie te nie konkurowały ze sobą w wyborach.
O Inicjatywie Wolność można chyba powiedzieć jako o formacji, której wynik pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę osiągnięcia liberałów od Petru. W poprzedniej kadencji udało im się przeforsować wiele swoich projektów mimo posiadania jedynie symbolicznej reprezentacji parlamentarnej. Tym niemniej nastąpiło powiększenie i to znaczące tejże reprezentacji, także więc IW może mówić o sukcesie wyborczym. Przyznajmy jednak, że miało to wyglądać "nieco" inaczej - IW miała być "trzecią siłą".
Za taki a nie inny wynik IW odpowiada chyba fenomen Partii Liberalnej. Formacja stworzona w zasadzie "z niczego" przez tajemniczego Piotra Capaldiego szturmem weszła do sejmu, stając się wraz z PiS największym "względnym" zwycięzcą wyborów. Tym niemniej na dłuższą metę nieunikniona wydaje się być współpraca obu formacji liberalnych - zwłaszcza że odgrywający coraz większą rolę w PL właściwy architekt jej sukcesu wyborczego Joszua Barycz ma poglądy niewiele różniące się od IW.
O sukcesie może mówić Partia Republikańska - bo za taki należy uznać zdobycie miejsc w parlamencie przez partię w zasadzie nie wiadomo dla kogo, o wewnętrznie sprzecznym programie (obniżenie podatków i zwiększenie wydatków). Czy zaważył deklarowany republikanizm? Trudno powiedzieć. Zapewne jakaś część społeczeństwa nie akceptuje nowego ustroju, niekoniecznie chcąc przy tym głosować na lewicę. PR najmocniej akcentowała republikanizm, jednak konsekwentnie reformę ustrojową kontestuje lewica, a ostatnio coraz bardziej względem niej sceptyczni wydają się liberałowie. Tym niemniej większość społeczeństwa nie chce chyba ciągłego zamieszania związanego z reformami i ich ewentualnych cofaniem.
Mówiło się, że JOWy zabetonują scenę polityczną, tymczasem do sejmu dostało się sporo przedstawicieli mniejszych ugrupowań i kandydatów niezależnych.
O dużym sukcesie, osiągniętym dzięki JOWom może mówić RAŚ. Czy oznacza to świt polityki regionalistycznej w Polsce? Niektórzy mówią, że śląscy autonomiści mogliby w przyszłości odegrać rolę taką jak Szkocka Partia Narodowa w Wielkiej Brytanii.
W niebyt odeszło Razem dla Najjaśniejszej, niewypałem okazała się Wolna Polska. Tym niemniej środowiska "na prawo od PiS" będą miały w sejmie reprezentację, znacznie jednak mniejszą niż w poprzedniej kadencji.
Koło poselskie będzie mogła utworzyć "radiomaryjne" TOR, choć zarówno w partii jak i w Toruniu liczono chyba na lepszy rezultat.
Do bliskiej współpracy wydają się być predestynowane Liga Konserwatywna i KORWiN. Co ciekawe te formacje twardej prawicy reprezentowane są wyłącznie przez kobiety - LK przez byłą posłankę RdN Zofię Sokołowską oraz atrakcyjną i przebojową Scholastykę Kowalską, która stanie się zapewne gwiazdą prasy nie tylko politycznej ale i kolorowej; KORWiN przez radną Chełma Karolinę Południową i oskarżaną nieraz o islamofobię Miriam Shaded. Mandat odnowił Marek Jurek, niespodziewanym sukcesem jest też zdobycie przez Roberta Winnickiego z Ruchu Narodowego mandatu w JOWie. "Samotnym białym żaglem" Wolnej Polski będzie muzyk Paweł Kukiz, który chciał zostać trybunem ludowym już w ostatnich wyborach prezydenckich.
Z ciekawych formacji mamy też "prokrólewską lewicę" w postaci Partii Pracy.
Naturalnym wynikiem wyborów wydaje się być odnowienie koalicji PO-PC-PSL, przy czym PC będzie w nim pełnoprawnym członkiem, a nie przystawką.
Wybory przyniosły też kilka porażek indywidualnych w JOWach. Za największą może być chyba uznana porażka wicepremier Katarzyny Pucz-Swarzewskiej, tym bardziej że miała miejsce w bastionie PO za jaki dotąd uchodził warszawski Mokotów - to stąd senatorem był obecny monarcha, mówiło się też nieoficjalnie o poparciu dworu dla kandydatury Pucz-Swarzewskiej. W JOWie przegrała też minister środowiska z PSL Felicja Maciejewska - pracowita i kompetentna choć nie wiedzieć czemu (bo ma ku temu wszelkie atuty) mało medialna. Wydaje się zatem że sensowne było wprowadzenie listy krajowej pozostawiające element proporcjonalności w ordynacji i pozwalający partiom zabezpieczyć szczególnie cenne dla nich osoby. Sejm bez Pucz-Swarzewskiej czy Maciejewskiej byłby bowiem obiektywnie sejmem gorszym.
dr hab. prof. UW Izolda Walczak