Maria Radziwiłł ujawnia szczegóły swojego przesłuchaniaW ramach pełnej transparentności śledztwa przewodnicząca Postępowych Demokratów Maria Radziwiłł, w porozumieniu z Prokuraturą, podała do wiadomości publicznej treść swojego przesłuchania.- Zostałam wezwana na przesłuchanie do Prokuratury w lutym tego roku, podobnie jak premier Szamir DeLeon, czy premier Weronika Ryszkowska. Oczywiście bez oporu stawiłam się, żeby odpowiedzieć na pytania, bo byłam za jak najszybszym wyjaśnieniem śledztwa. Nie spodziewałam się, że przyjmie ono taki obrót. - powiedziała podczas konferencji prasowej w Sejmie przewodnicząca Postępowych Demokratów Maria Radziwiłł. W porozumieniu z Prokuraturą zdecydowała się ona na ujawnienie treści swoich zeznań. - Chcę pełnej transparentności, niczego nie ukrywam. - podkreśliła.
Radziwiłł zeznała, że w styczniu 2025 roku obowiązki przewodniczącego Postępowych Demokratów pełnił pierwszy wiceprzewodniczący Gniewomir Maj-Ołyński, w związku z niezależnymi od niej okolicznościami. - Musiałam poukładać pewne sprawy rodzinne, a nie był to żaden gorący okres, dlatego przekazałam większość swoich obowiązków posłowi Maj-Ołyńskiemu. Właśnie dla takich sytuacji powołane zostało statutowo stanowisko pierwszego wiceprzewodniczącego. - powiedziała. Jak dodała, to także on odpowiadał za negocjacje ze Zjednoczoną Lewicą i Partią Liberalno-Konserwatywną w sprawie kandydatur do Trybunału Konstytucyjnego. - Rozmowy były prowadzone z ówczesnym sekretarzem generalnym SLD, obecnym premierem Szamirem DeLeonem i ówczesną premier Weroniką Ryszkowską. - mówiła.
Liderka opozycji mówiła, że w trakcie wyboru sędziów była obecna w Sejmie, aby głosować nad kandydaturami i była bardzo zdziwiona, kiedy na sali nie pojawiło się kilkudziesięciu posłów partii rządzącej.Podzieliła się tą uwagą z ówczesną szefową klubu Postępowych Demokratów, Alicją Mikołajczyk, która też nie kryła zdziwienia. - Dopiero później, z telewizji, dowiedziałam się o zatruciu posłów. - dodała. - Prokurator pytał mnie także o prywatne rozmowy z posłem Maj-Ołyńskim które odbyłam już po zatruciu. Uznałam, tak jak większość zresztą wtedy, że to był przypadek - niefortunny, ale jednak przypadek. Nikt wtedy nie wyobrażał sobie, że to mogło być działanie celowe. - podkreśliła.
- W trakcie drugiego przesłuchania Prokurator pytał mnie także o 200 tys. wypłacone z partyjnej kasy. Był to 2025 roku, przygotowywaliśmy się do wyborów senackich, zależało nam, żeby je wygrać, więc uznano że to były właśnie wydatki na przyszłą kampanię wyborczą, działania terenowe. Zdecydowanie powinien tutaj być lepszy nadzór, dlatego właśnie zarządziłam wewnętrzne śledztwo, w wyniku którego osoby winne tego niedociągnięcia zostaną pociągnięte do odpowiedzialności. - zakończyła.