Rzeczpospolita babska
Oprócz podwójnych wyborów - preyzdecnkich i parlamentarnych - ten rok przynieść może też jeszcze jedną zauważalną zmianę - wielkie odświeżenie elity politycznej. W telewizorze nie widać już wyeksploatowanych twarzy panów: Niesiołowskiego, Kalisza czy Macierewicza.
Teraz to, aż chce się oglądać telewizję! Rej w polskiej polityce zaczynają więść kobiety. I to atrakcyjne.
Aktywność polityczna kobiet po lewej stronie sceny politycznej nie dziwi nikogo. Prym obecnie
wiedzie tam Janina Dobrzyńska (35 l.) To osoba od lat związana z partyjnym aparatem. Podobno jest pracowita, uparta i ambitna. Niektórzy twierdzą nawet że nadambitna i zbyt drażliwa. Tym niemniej ma szansę stać się nową lwicą lewicy i zaprezentować mężne serce w kształtnej piersi jak określił to kiedyś Leszek Miller. Czeka ją odpowiedzialne zadanie - właśnie została desygnowana na kandydatkę SLD na prezydenta.
Kobiety zawsze licznie zasilały też szeregi Platformy. O znacznej femiznizacji tej partii świadczy skład rządu premier Kopacz, zresztą też kobiety. Na nową gwiazdę PO wyrasta Anna Radziwiłł-Schmidt (45 l.), która prezentuje uwielbiany przez prawdziwych koneserów kobiecej urody typ dojrzałej skandynawskiej blondynki. Ciekawe czy uroda "Radziwiłłki" oczaruje agencje ratingowe a swią kokieterią uwiedzie ona liderów europejskich. Gdyby Włochami nadal rządził Silvio Berlusconi, Polska miałaby Italię u swoich stóp!
Czarnym koniem, ale i murowanym faworytem wyborów na miss sejmu byłaby świeżo upieczona wicemarszałek Maria Stern (36 l.). Oszałamia ona kobiecością, choć reprezentuje partię... chłopską. Jej kariera stanowi na pewno poważna zmianę wizerunkową tego uznawanego dotąd za "wąsate" ugrupowania. Na tyle poważną, że na pewno jej co starszym, "betonowym" kolegom partyjnym skacze ciśnienie kiedy ją widzą. Wszystkim innym, niezależnie od podziałów partyjnych raczej zwiększa się ukrwienie pewnych częśći ciała. Nowa członkini Prezydium Sejmu zyskała już w kuluarach przezwisko "Laska Marszałkowska". Od pani Stern nie sposób oderwać wzroku, zwłaszcza że potrafi w szykowny sposób podkreślić swe wdzięki.
Feminizacja polityki musiała nastąpić i bardzo dobrze, że nastąpiła tak szybko. Większość z naszych partii politycznych dostrzegła siłę drzemiącą w kobietach. Cieszy bardziej to, że same kobiety zdały sobie z tego sprawę. Z reguły jest to tylko gra wizerunkowa, ale patrząc na kwestie uczestnictwa kobiet w procesie decyzyjnym w polskiej polityce w sposób systemowy/całościowy po ostatnich wyborach trzeba przyznać, że nowe twarze nie są tylko paprotkami - stoją przed nimi wielkie wyzwania. Badania opinii publicznej jasno pokazaują, że Polacy wolą wybrać do Sejmu kobietę niż mężczyznę - nawet jeśli będą z tej samej listy, będą w podobnym wieku, mieliby podobne wykształcenie, kompetencje oraz doświadczenie w polityce. Polacy oczekują od wybranych kobiet poprawy współpracy i dialogu w wielkiej polityce i zmniejszenia konfliktów, pilniejszego zainteresowania polityką społeczną czy właśnie bardziej merytorycznej pracy w instytucjach do których są wybierane. Nie-kobiece partie sterowane przez nieżyciowych prezesów- mężczyzn będą odchodzić do lamusa.
Korwin-Mikke wierzy w swoje zwycięstwo w wyborach.
Wyścig prezydencki rozpoczyna się, a startujący już po raz kolejny weteran Polskiej polityki Janusz Korwin-Mikke w tym roku zaskakuje.
Ponad siedemdziesięcio-letni już kandydat na prezydenta startujący z list partii KORWiN wraz z jego składem mają nowy pomysł na swoją partię i całe środowisko ludzi centroprawicy i prawicy. Czy to UPR, czy Platforma JKM, czy to KNP z zasady były partiami stricte prawicowymi i anty-establishmentowymi. Ostatnie zmiany takie jak ustanowienie Pawła Dziekanowskiego i Jerzego Rawskiego wiceprezesami partii mają zachęcić szerszy elektorat do ich formacji. Patrząc na wyniki partii prawicowych z ostatnich lat KORWiN nie ma zbyt dużego pola do manewru, więc to posunięcie wydaje się być w pełni uzasadnione.
W związku z tym Janusz Korwin-Mikke, prezes partii poinformował, że nowym szefem jego kampanii wyborczej zostaje Paweł Dziekanowski, ekonomista z Warszawy, a Jerzy Rawski, potomek polskich emigrantów i pisarz rzecznikiem kampanii. Zapytaliśmy politologa doktora Stefana Czarneckiego o komentarz w tej sprawie:
Dziekanowskiego poznałem jeszcze na studiach i wiem, że jego poglądy są bardziej umiarkowane od tych głoszonych przez szefa jego partii. Myślę, że książki pana Rawskiego są dobrym przedstawieniem jego poglądów oraz, że każdy kto jego książki czytał wyciągnął wnioski i potrafił opisać jego poglądy. Sojusz tych trzech panów może być prawdziwą bombą w wyborach i prezydenckich i parlamentarnych w tym roku. Uważam, że można tu myśleć nawet o bombie jaką zrobił Stan Tymiński w 1990 roku, czy PO swoimi liberalnymi poglądami.
Kim są nowi sztabowcy Korwina?
Janusz Korwin Mikke szybko pozbierał się bo utracie dawnej partii i wraz z nowymi ludźmi stworzył nowy twór na prawicy. Twór o jakże chwytliwej i łatwej do zapamiętania nazwie - KORWiN. Koalicja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja, bo tak prezentuje się pełne rozwinięcie nazwy, programowo ma być zbliżona do Kongresu Nowej Prawicy, jednak jak podkreślają wszyscy działacze ma być trochę bardziej otwarta na inne środowiska o profilu podobnym do poglądów Korwina. Sam prezes partii mówi, że ma być to partia "Otwarta na ludzi będących za karą śmierci, a niebędących za wolnym rynkiem i otwarta na ludzi będących za wolnym rynkiem, a sprzeciwiającym się karze śmierci". Dowody na poparcie tej tezy można zauważyć w samych władzach. Drugą osobą w partii został Przemysław Wipler - który w KNP uznawany często był za zbyt umiarkowanego, zwolennicy frakcji Michała Marusika często nawet jego obarczają winą za rozbicie partii. Prawdziwe zmiany pojawiają się jednak wśród dwóch pozostałych wiceprezesów.
Drugim wiceprezesem został Paweł Dziekanowski - ekonomista, związany z JKMem od czasów KNP. Przed dołączeniem do partii już wcześniej działał jednak w wolnorynkowych Think-tankach. W 2000 roku dołączył do Centrum im. Adama Smitha, a trzy lata później do Instytutu Misesa. Zajmował się dla nich analizą makroekonomiczną. Mówi sie o tym, że jego działalność w tych organizacjach ma pomóc Korwinowi w przemówieniu do elektoratu sympatyzującego z tymi instytucjami. A więc do umiarkowanego liberalnie elektoratu Platformy Obywatelskiej, dla którego autorytetami są Robert Gwiazdowski czy Andrzej Sadowski, oraz skrajnego, libertariańskiego, który Korwin bardzo ceni i szanuje, jednak bez wzajemności. Pochodzenie Dziekanowskiego jest również swego rodzaju zapewnieniem, że partia nie będzie antysemicka i zarzucanie jej tego będzie co najmniej dziwne. Prawdopodobnie jest to ukłon w stronę ludzi, których wypowiedzi np. Stanisława Michalkiewicza odrzucały od środowiska korwinistów.
Ostatnim z trojga wiceprezesów został prawicowy pisarz Jerzy Rawski. Autor bestsellera jakim była "Niepoprawna Politycznie Historia Polski". Książka w której Rawski próbował wywrócić do góry nogami pojmowanie historii przez polaków. Stanął w obronie sarmatyzmu i złotej wolności szlacheckiej. Dużą część książki poświęcił też omówieniu jak wyglądał XIX wieczny kapitalizm w Polsce i na świecie, oraz jak wykorzystywać miały nas obce mocarstwa - od powstania styczniowego, aż po warszawskie. Pisarz ma być więc ukłonem w stronę elektoratu konserwatywnego, a przede wszystkim Polonii, bo przecież sam urodził się w Stanach Zjednoczonych.
Czy nowe twarze zdadzą egzamin i JKM osiągnie dobry wynik, może nawet lepszy niż ten z wyborów do europarlamentu? Czas pokaże.
SZYKUJE SIĘ PO-PSL-SLD? Kandydatki chcą zniszczyć opozycję?
Kandydatki na prezydenta spotkały się w kwidzyńskim mieszkaniu Dobrzyńskiej, w nieznanym celu. Czyżby oznaczało to nowy polityczny sojusz?
Słabe było zagranie ze strony pani Schmidt, która nie potrafiła uchronić się przed naszym reporterem gdy wchodziła do mieszkania położonego w części Kwidzynia w którym również znajduje się biuro jej partii. Właścicielki mieszkania do którego weszła pani Schmidt nie było trudno odnaleźć. W owym mieszkaniu mieszka nikt inny tylko kandydatka na prezydenta Janina Dobrzyńska z SLD. Według informacji, którą otrzymaliśmy od jednej z sąsiadek pani Dobrzyńskiej to jest już drugie spotkanie do którego doszło pomiędzy tymi obiema paniami. Ciekawe, że to spotkanie odbywa się w mieszkaniu, a nie w restauracji jak to zazwyczaj robili politycy. Czyżby panie bały się, że ich rozmowy zostały podsłuchane?
Jaką formacją jest PO, skoro jak tonąca chwyta się wszystkiego? Najpierw jej szef ucieka na ciepłą posadkę do Brukseli, a potem zapewne w strachu przed utratą władzy robi polityczne gierki z kandydatką SLD. Co prawda na ten temat można tylko spekulować, ale w jakim celu członkini partii i kandydatką na prezydenta partii rządzącej może spotkać się z kandydatką na prezydenta partii opozycyjnej? Czy SLD jest tylko papierową opozycją w takim razie? Wszyscy powinni być teraz zmartwieni, a zwłaszcza elektorat SLD ze związkowcami na czele. Czy ci związkowcy, którzy widzieli nadzieję w SLD na przegonieniu rządu, który oprócz podwyżki podatków i wygaszania przynoszących zysk zakładów, stoczni i kopalń nic dobrego nie robią byliby z tego spotkania zadowoleni? Wątpię.
Przyjaźń w polityce? Okazuje się, że jest możliwa
Działają w różnych partiach i mają różne poglądy, przed kamerami rzucają się sobie do gardeł, a prywatnie kumplują się i lubią. Takich egzotycznych przyjaźni jest w polityce zaskakująco dużo. Jakie są recepty na takie długowieczne znajomości?
Ukryte przed opinią publiczną przyjazne relacje między oficjalnymi wrogami nie są w polskiej polityce wcale rzadkie. Na szczęście. Bo nasza polityka, oglądana z zewnątrz, coraz bardziej przypomina wojnę totalną. Jeśli w rzeczywistości nią nie jest, zawdzięczamy to właśnie tym politykom, którzy potrafią budować przyjaźnie ponad podziałami. Wbrew pozorom jest to całkiem spora grupa i są w niej bardzo zaskakujące nazwiska.
Choćby Stefan Niesiołowski i Jacek Kurski. Na co dzień obaj łatwo wchodzą w rolę politycznych siepaczy, nie przebierają w słowach, gdy trzeba przywalić przeciwnikom. Ale gdy przechodzą na grunt prywatnych kontaktów, są mili, szarmanccy, błyskotliwi, uczynni. Nic więc dziwnego, że obaj utrzymują koleżeńskie relacje nie tylko ze sobą, lecz także z innymi postaciami zza politycznych barykad.
W ostatnim czasie zrobiło się głośno o przyjaźni dwóch kandydatek na Prezydenta RP - z PO Anny Radziwiłł-Schmidt i z SLD Janiny Dobrzyńskiej. Panie postanowiły spotkać się w mieszkaniu tej drugiej, co media potraktowały jako zapowiedź koalicji PO+PSL+SLD. Ile jest w tym prawdy, nie wiadomo. Czy nadchodząca kampania wyborcza i wyścig o prezydenturę nie poróżni bliskich przyjaciółek? - Obie życzymy sobie powodzenia. Kampania trwa kilka miesięcy, a przyjaźń latami. To nie może nas poróżnić. - mówi nam Anna Radziwiłł-Schmidt.
Głębokie więzy od lat łączą również senatora niezależnego wybranego pod szyldem PO Michała Ajnę z Wicemarszałek Sejmu Marią Stern i posłanką Anną Karwicką (obie z PSL, a prywatnie są siostrami). Choć z tą drugą polityka łączy już coś więcej niż tylko przyjaźń - oboje deklarują, że są w związku na wyłączność.
Czy takie przyjaźnie ponad podziałami są autentyczne? Nie wątpi w to profesor Bogdan Wojciszke, wykładowca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, autor badań z zakresu postrzegania i oceniania ludzi, dynamiki bliskich związków uczuciowych i psychologii władzy. - Przyjaźń między ludźmi zaczyna się często z banalnych powodów. Czasem wystarczy, żeby drugi człowiek był pod ręką. Kiedy prowadzono w Stanach Zjednoczonych badania na jednej z uczelni, okazało się, że najwięcej przyjaźni wśród studentów było zawieranych między tymi, którzy siedzieli w tym samym rzędzie na pierwszych zajęciach.
Bardzo podobnie zaczęła się być może przyjaźń pomiędzy tymi posłami, których łączą jakieś wspólne, stałe obowiązki - komentuje profesor Wojciszke. - Drugim najczęstszym powodem, dla którego ludzie zaczynają się przyjaźnić, jest podobieństwo do nas samych. W psychologii nazywa się to efektem Narcyza - lubimy się przeglądać w innych ludziach, szukać podobnych cech, bo wtedy sami sobie wydajemy się lepsi. Osobowościowo poseł Stefan Niesiołowski z posłem Jackiem Kurskim już na pierwszy rzut oka są zbliżeni, mają podobne temperamenty, w podobny sposób walczą o swoje racje - dodaje.
Najbiedniejszy poseł
Kim jest dr Janusz Siemieńczuk?
Mieszka w małym mieszkaniu w Białymstoku, jeździ 30 letnim Fiatem 125p i... jest doktorem ekonomii i świeżo upieczonym posłem w Podlasia. Jak wygląda sylwetka posła SLD?
Janusz Siemieńczuk jest wyjątkowo biednym posłem, ze sprawozdania finansowego wynika, że nawet najbiedniejszym. Posiada mieszkanie w Białymstoku o powierzchni 57m2, działkę o powierzchni 1,05ha pod Hajnówką oraz wysłużonego Fiata... 125p. Cały dobytek Siemieńczuka to współwłasność majątkowa z jego żoną. Sam poseł komentuje to prosto. - Jestem biedny, ale uczciwy. Tacy są ludzie lewicy, tej prawdziwej. Nie opiewają w luksusach, nie mieszkają w murach obronnych Lublina, nie są właścicielami Polmosów, nie są biznesmenami. Wszystko do czego doszedłem jest wynikiem mojej ciężkiej pracy - mówi Siemieńczuk.
Żona Janusza Siemieńczuka - Hanna Siemieńczuk
Co ciekawe Siemieńczuk jest doktorem ekonomii, a od stycznia br. także posłem z Podlasia, który uzyskał po rezygnacji Eugeniusza Czykwina. Prywatnie jest wierzący, chodzi do białostockiej cerkwi, jest stałym bywalcem u byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza. Często rozmawiają o aktualnych sprawach krajowych, czasami razem polują. To właśnie były lewicowy premier wprowadził Siemieńczuka do polityki namawiając w 2011 roku SLDowskie władze do przygarnięcia doktora ekonomii na listy wyborcze do Sejmu.
Janusz Siemieńczuk z synem - Patrykiem
Nasz poseł urodził się w Siemiatyczach, tutaj też mieszka większość jego rodziny. Co roku uczestniczy w pielgrzymkach na Górę Grabarkę - "prawosławnej Częstochowy". Utrzymuje bardzo dobre stosunki z prawosławną cerkwią, choć jak sam deklaruje jest za świeckim państwem. - Nie walczę z religią, z ludźmi. Uważam, że Polska powinna być państwem świeckim. Jedno nie wyklucza drugiego. Niektórzy o tym zapominają i myślą, że tego nie można pogodzić. To wielki błąd - komentuje z aluzją do jednego z liderów partyjnych, który niegdyś chciał ściągać krzyże z sal sejmowych.
Siedmiu kandydatów w prawyborach na prawicy.
Dziś minął termin zgłaszania kandydatów w prawyborach prezydenckich na prawicy. Chęć ubiegania się o urząd prezydenta RP z ramienia tego obozu ogłosiło siedmiu kandydatów: Marek Jurek, Jarosław Gowin, Zbigniew Ziobro, Mikołaj Liściowski, Andrzej Duda, Ryszard Czarnecki i Jolanta Szczypińska. Trzech pierwszych reprezentuje partie koalicyjne wobec PiSu, a pozostałych czterech główne ugrupowanie opozycyjne. Zgodnie z decyzję Rady Politycznej jeśli w pierwszej turze głosowania żaden z kandydatów nie uzyska bezwzględnej większości odbędzie się druga.
Kto wygra w prawyborach na prawicy? Dziś wydaje się to trudnym pytaniem. Kandydaci PiS z racji jej największej siły w koalicji wydają się mieć na to największe szanse. Jest ich jednak aż czterech, co może doprowadzić do nieoczekiwanego podziału głosów i w rezultacie przynieść zwycięstwo kandydata którejś z mniejszych partii. Politolodzy wskazują jednak, że do drugiej tury przejdą najprawdopodobniej Duda i Czarnecki – Liściowski mimo dość dużej popularności jest dość nielubiany w małopolskich strukturach partii po zeszłorocznym konflikcie wokół kandydatury na prezydenta Nowego Sącza. Szczypińska jest natomiast raczej mniej znana i nie ma zbyt „prezydenckiego” wizerunku. Nie wydaje mi się tez, aby kandydaci mniejszych ugrupowań mieli duże szanse na zwycięstwo w tych prawyborach. - mówi Jadwiga Staniszkis.
Morderca Siemieńczuk!
Wydawałoby się, że w XXI wieku mordercze tradycje zostaną odłożone na bok. Co więcej oczywiste zdawało się, że pierwsza te tradycje odrzuci, a potem zachęci do takiej samej postawy lewica. Jednak w Polsce sytuacja ma się zgoła inaczej. Okazuje się, że zapalonym myśliwym jest najnowszy poseł SLD czyli Janusz Siemieńczuk. Jego towarzyszem w polowaniach ma być Włodzimierz Cimoszewicz - były premier i człowiek, który Siemieńczuka do polityki wprowadził. Jak mamy więc ufać takim ludziom, że stworzą w Polsce nowoczesne państwo, skoro sami przyczyniają się do kultywowania zaściankowości i mordowania niewinnych zwierząt? Jeśli tacy ludzie mają tworzyć polską lewicę, to nie wygląda to najlepiej.
Ruszyła kampania Janusza Palikota!
Kampania prezydencka Janusza Palikota ruszyła na całego. W ciągu ostatnich dni kandydat Inicjatywy Wolność codziennie odwiedzał nowe miejsca i spotkał się z setkami wyborców. Działacze partii aktywnie zaangażowali się w zbiórkę podpisów poparcia.
"Zbierzemy możliwie blisko 100 tys. podpisów, aby nie marnować kolejnych ton papieru na podpisy, które nie mają znaczenia. Całe te wyścigi na ilość i szybkość zbierania podpisów to puszczanie pary w gwizdek. Energię i zaangażowanie naszych działaczy można lepiej spożytkować." - tłumaczy Aleksander Szafrański.
"Sukcesy święci możliwość rozliczania podatków przez Internet myślę, że to najwyższy czas, aby zbierać podpisy poparcia i głosować w wyborach również online." - mówi lider Inicjatywy Wolność. "Nowoczesne państwo to także państwo potrafiące wykorzystywać innowacyjne technologie w administracji. Zrobiliśmy postęp w kierunku cyfrowej administracji, ale to postęp wciąż niewystarczający." - zaznacza Janusz Palikot kandydat IW na Prezydenta.
Kampania prezydencka Janusza Palikota ma toczyć się pod hasłem "Mniej papieru". Cyfryzacja ma dotyczyć administracji rządowej, ale także samej kampanii kandydata Inicjatywy Wolność. Palikot już od dawna jest jednym z bardziej aktywnych polityków w mediach społecznościowych.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości