Symulacja polityczna

Może to co napiszę niektórym z Was się nie spodoba, ale trudno. Błędem gry była monarchia i brnięcie w księstwa czy biskupów w senacie. Symulacja symulacją, ale są jakieś granice. Obsadzenie monarchy wyłączyło z ,, pełnej gry'' dwoje graczy, którzy o nic nie graja. Przy tak niewielkiej grupie grających to rzecz widoczna i wypada na niekorzyść. Zlikwidowane zostały wybory prezydenckie, które irl ciszą się największym zainteresowaniem obywateli.

Bo symulacja sejmików była złym pomysłem.

Dokładnie my już za bardzo się rozdrabniamy (Sejmiki!) mimo, że nie ma odpowiedniej dynamiki w najważniejszych tematach.

Nie rozumiem tych nadziei, że że rozmienianie się na drobne (samorządy, komisje) wyjdzie grze na dobre, podczas gdy sejm i media nieraz leżą odłogiem.

Myślę, komisje to dobry pomysł. Czasami można też debatować w nich, na przykład opiniując kandydatów na ambasadorów (to zależne od toku gry i nieobowiązkowe). Nawet jakiś zespół parlamentarny można powołać żeby podyskutować na wybrany temat.

To akurat można rozwiązać po prostu robiąc zwyczajne debaty w tej sprawie.

Ja nadal uważam, że opiniowanie kandydatów do różnych gremiów mogłoby być korzystne dla gry, bo zazwyczaj głosowania odbywają się bez debaty nad kandydatami, a takową można by odbyć w komisji

O ile samo dokładne odgrywanie prac komisji sejmowych i senackich uważam za zbędne, to nasunął mi się pomysł, że można by było wybrać samych ich przewodniczących. To dość prestiżowe stanowiska, a dodatkowo mogliby się oni np: wypowiadać w imieniu komisji na debatach. Co o tym sądzicie?

Tylko że teraz zarzucacie że o takich a takich sprawach nie było mowy przez całą kadencję, a tak można by upominać się na bieząco... i zmuszać rząd, żeby nad tym zasuwał.

Można pisać listy (Anka odpowiada zawsze), można zadawać zapytania i interpelacje